środa, 26 października 2011

Clive Staples Lewis: "Dopóki mamy twarze"

Autor: Po drugiej stronie... dnia października 26, 2011

Autor: C.S. Lewis
Tytuł: Dopóki mamy twarze
Wydawnictwo: Esprit
Stron: 360


Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę i tytuł książki C.S. Lewisa wiedziałam, że muszę ją przeczytać. „Dopóki mamy twarze” – głowiłam się, co też to może znaczyć. I czym właściwie jest twarz? Tym, co nas kształtuje, wpływa na ocenę drugiego człowieka? Twarz to, można by rzec, synonim naszej tożsamości, wystawiany na ogląd innych. To na niej możemy śledzić emocje, nastrój, ale równocześnie pewnymi technikami maskować to, co chcemy ukryć. Bo twarz to też maska, za którą ukrywa się nasze prawdziwe „ja”. I w takim rozumieniu należy podejść do tytułu książki – dopóki skrywamy siebie, dopóki jesteśmy sztuczni… Trzeba zdjąć z siebie powłokę, by odnaleźć to, czego szuka główna bohaterka opowieści…

Orual jest najstarszą córką Troma, króla Glome – starożytnej krainy, w której rozgrywa się akcja książki. W przeciwieństwie do swojej młodszej, urodziwej siostry, Orual jest przerażająco brzydka i w pewnym momencie zaczyna zakrywać twarz welonem, by nie narażać się na kolejne zniewagi. Glome to miasto, w którym czci się pogańskie bóstwa, przede wszystkim boginię Ungit – mieszkańcy składają jej ofiary ze zwierząt, a nawet ludzi, w prowadzonej przez Kapłana świątyni. Po śmierci matki dziewczynkom ścina się włosy, a król żeni się ponownie. Na świat przychodzi Istra, dziewczynka tak piękna, że wkrótce lud zaczyna ją wielbić jak boginię i sądzić, że ma magiczną moc. Dziewczynki dorastają pod okiem niewolnika z Grecji – Lisa, który uczy je filozofii i mądrości poetów. Jednak gdy na Glome spadają plagi nieszczęść, nieurodzaj, susza i zaraza, ład zostaje przerwany, a ludność żąda krwi. Ofiara złożona Ungit na szczycie Szarej Góry ma przywrócić harmonię. Mówi się o Bestii, która czeka tam na młodą dziewczynę, by w mroku nocy nawiedzać ją i dopełniać małżeńskiego obowiązku. Kości zostają rzucone, a wróżba wskazuje ofiarę…

C.S. Lewis w Polsce jest znany przede wszystkim z literatury dla dzieci i młodzieży, mówię tu oczywiście o popularnym cyklu „Opowieści z Narnii”. Ale pisał także eseje, traktaty i teksty związane z duchowością, a pod koniec życia ukończył prace nad niniejszą pozycją, chociaż jej zamysł nosił w sobie już od lat studenckich. Jak tłumaczy w posłowiu, jego książka to „mit opowiedziany na nowo”. Historia trzech sióstr jest wzorowana na „Metamorfozach”, historii Kupidyna i Psyche. Reinterpretacja Lewisa, choć czerpie z pierwowzoru wiele scen i motywów, znacząco od niego odbiega. Autor naszkicował własne sylwetki bohaterów i zmienił motywację ich działań, nadając tym samym tej historii nowych znaczeń interpretacyjnych.

Główną bohaterką, prowadzącą nas przez świat Glome, jest Orual. Poznajemy ją u kresu życia, gdy jako stara kobieta, Królowa, postanawia spisać swoją skargę do bogów. Nie boi się już ich gniewu, ponieważ przeczuwa własną śmierć, ale pragnie odpowiedzi. Spisuje dzieje swojego życia, oskarżając bogów o to, że systematycznie odbierali jej wszystko, co kochała, zsyłając na nią nieszczęścia.

Orual jest postacią niezwykle fascynującą – rozdartą wewnętrznie między naukami swojego opiekuna, Lisa, a wierzeniami krainy, z której pochodzi, między miłością do najmłodszej siostry i nienawiścią do niej, między uczuciem a obowiązkiem, wiara a ułudą. W trakcie swojej opowieści przechodzi przemiany wewnętrzne i dokonuje oceny swojego życia. Wiemy o niej, że jest przerażająco brzydka, ale co ciekawe, w książce brak jakichkolwiek opisów jej twarzy. Przywodzi na myśl biblijnego Hioba, przechodzącego ciężkie próby…

Powieść Lewisa jest wieloznaczna, a mnogość jej odczytań świadczy o kunszcie pisarza. Z jednej strony mamy tu do czynienia z mitem czy przypowieścią, z drugiej możemy odbierać to dzieło jako powieść fantasy. Jest to książka uniwersalna, aktualna także dzisiaj, jak i 50 lat wcześniej. Lewis prowokuje czytelnika do rozważań nad istotą miłości, własną duchowością, religią. Pokazuje różne odcienie tego uczucia, a także to, jak łatwo skrzywdzić kogoś, kto jest dla nas najważniejszy („Mówią, że miłość i pożeranie są jednym i tym samym, prawda?”). Natomiast skonfrontowanie ze sobą dwóch odmiennych religii również pozwala na zadanie wielu ważnych pytań. Czy wszystko da się wytłumaczyć rozumowo? Czy bogowie istnieją i zsyłają kary? Czy należy składać im ofiary? Czym jest zło, zamieszkujące Szarą Górę? Jaka jest granica pomiędzy obłąkaniem a wiarą?

Książka Lewisa to pasjonująca wędrówka w przeszłość, w pogańskie krainy, których nie znamy. Opowieść o miłości i nienawiści, życiu i śmierci, tym, co naturalne i boskie. Książkę czyta się jednym tchem, z przejęciem śledząc losy bohaterek i zastanawiając się nad finałem całej opowieści. To historia, nad którą jeszcze długo po przeczytaniu można się zastanawiać, starając się pojąć wszystko to, co autor chciał nam przekazać. Jeżeli ktoś zna Lewisa wyłącznie z jego książek dla dzieci, warto sięgnąć po „Dopóki mamy twarze” i zagłębić się w opowieść przeznaczoną tym razem dla starszych odbiorców.


Ocena 5/6


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu
Esprit





(PS Były jakieś problemy z dodawaniem komentarzy po zmianie szablonu, ale już powinno być dobrze. Gdyby ktoś miał jeszcze problemy - proszę o maila. I dziękuję za info :))

21 komentarze:

Irena Bujak on 26 października 2011 13:54 pisze...

Jeśli nie czytałaś to polecam Ci Problem cierpienia tego autora ;)

Edyta on 26 października 2011 14:00 pisze...

Jest też Trylogia Kosmiczna. Moim zdaniem monumentalna, choć niełatwa w odbiorze.

Po drugiej stronie... on 26 października 2011 14:01 pisze...

Bujaczek => widziałam okładkę tej książki i mnie urzekła, wybierałam pomiędzy nią a "Dopóki...", na pewno kiedyś przeczytam :)

Edyta => Może się za nią rozejrzę ;)

Madlen on 26 października 2011 14:34 pisze...

Spodziewałam się kolejnej historii z serii o nieszczęśliwej kobiecie współczesności, a tymczasem jestem bardzo zaskoczona, że akcja osadzona jest w czasach starożytnych. Twoja recenzja zaintrygowała mnie na tyle, że z chęcią sięgnę po tę książkę:)

Nika on 26 października 2011 14:37 pisze...

Nie będę się powtarzać, bo pisałam już o tej książce, no ale muszę wspomnieć, że ją uwielbiam :) Cieszę się, że Tobie też przypadła do gustu!

Cyrysia on 26 października 2011 15:27 pisze...

Ogólnie słyszałam o twórczości Lewisa same dobre rzeczy. Chciałabym więc się przekonać ile jest w tym wszystkim prawdy.,,Dopóki mamy twarze'' zaciekawił mnie i chętnie go bliżej poznam.
Ps. nareszcie komentarz się zapisał, bo wcześniej coś szwankowało.
Pozdrawiam.

Emily on 26 października 2011 15:41 pisze...

Przyznam, że miałam problemy z komentowanie, ale widzę, że wszystko wróciło do normy :)
Co do książki, nie miałam jeszcze okazji przeczytać, za to widziałam już wiele pozytywnych recenzji książki, więc pewnie poproszę o nią Esprita :) Sama się wtedy przekonam.

Po drugiej stronie... on 26 października 2011 15:57 pisze...

Madlen => ja miałam podobne odczucia, sugerując się tylko okładką, ale jak widać pierwsze wrażenie jest często mylne ;)

giffin => tak, widziałam. a to znaczy, że rzeczywiście jest dobra :)

cyrysia => uff, naprawione, a gdyby nie Ty to nie wiadomo jeszcze jak długo głowiłabym się dlaczego nikt nic u mnie nie pisze :P książkę polecam oczywiście :)

Emily => były, były problemy, ale mam nadzieję, że naprawione już ostatecznie :) Mam nadzieję, że też Ci się wtedy spodoba :)

Pisany inaczej on 26 października 2011 17:46 pisze...

Tej pozycji nie czytałem, ale od dawna mam ją w planach.

Weronika on 26 października 2011 18:06 pisze...

Coś ostatnio wybieramy podobne pozycje. "Dopóki mam twarze" właśnie do mnie idzie:) Nie mogę się jej już doczekac!

Po drugiej stronie... on 26 października 2011 18:51 pisze...

Alannada => miłego czytania :)

Piter Murphy => no widzisz ;) polecam.

Mery => o, no tak się zdarza :) udanej lektury zatem.

motherless on 26 października 2011 19:57 pisze...

Dużo dobrego o tej książce słyszałam (a właściwie czytałam). Tytuł mnie zafascynował od początku. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją zdobyć i zgłębić. :)

długopisarka on 26 października 2011 21:57 pisze...

"Dopóki mamy twarze" jest cudowne! Tytuł rzeczywiście intryguje, a Lewis kusi kolejnymi książkami.

Unknown on 26 października 2011 22:27 pisze...

Z chęcią przeczytam zwłaszcza, że słyszałam o książce wiele dobrego. Ponadto chciałabym się zapoznać z czymś więcej niż "Narnia", która prawdę mówiąc nie powaliła mnie na kolana ;)

Klaudia on 26 października 2011 22:31 pisze...

Lewisa znam nie tylko ze wspomnianych przez Ciebie "Opowieści z Narnii", ale i z "Listów młodego diabła do starego" (fajne, ironiczne studium człowieka). Po tę książkę też na pewno kiedyś sięgnę :)

Querida on 26 października 2011 23:24 pisze...

Ogromnie podobała mi się ta książka i wiem, że jeszcze nie raz do niej wrócę. :)

Po drugiej stronie... on 27 października 2011 10:53 pisze...

Gosława Ka. => masz podobnie jak ja, i w końcu mi się udało przeczytać, więc Tobie również powodzenia :)

długopisarka => tak właśnie, na pewno przeczytam jeszcze coś tego autora. w sumie "Narnii" przeczytałam tylko 1 tom :P

Gabrielle_ => ja znam "Narnię" tylko z 1 tomu i trochę z filmów (oj szczególnie ten ostatni widziałam chyba z 15 razy jak pracowałam w kinie :P), ale kiedyś to nadrobię myślę ;)

Dusia => to ja z kolei tej książki nie znałam - będę mieć ją w pamięci.

MirandaKorner => hmm, możliwe że ja też, ale do fragmentów ;)

Anonimowy pisze...

Ja też bym chciała to przeczytać, bardzo bardzo...

Po drugiej stronie... on 27 października 2011 15:41 pisze...

shapeofmyheart1 => :) rozejrzyj się, a na pewno też trafi w Twoje ręce ;)

Unknown on 28 października 2011 10:15 pisze...

Kocham tę ksiązkę. Jest taka krótka, ale mnie naprawdę zachwyciła. Uwielbiam Schmitta:)

Anonimowy pisze...

Appreciation to my father who shared with me on the topic
of this blog, this weblog is really remarkable.

Feel free to surf to my web blog; cash advance in california

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon