piątek, 30 grudnia 2016

"The Walking Dead", sezon 7, serial

Autor: Po drugiej stronie... dnia grudnia 30, 2016 1 komentarze

"The Walking Dead", sezon 7, serial

A właściwie połówka sezonu, bo został on podzielony na dwie, 8-odcinkowe serie, obecnie trwa przerwa, serial wróci na antenę w lutym.

Po widowiskowym, maksymalnie brutalnym finale sezonu 6-tego przez miesiące trwała dyskusja na temat tego, kto zginął z ręki Negana. Wolałam nie śledzić wątków na forach, gdyż chciałam by nowe odcinki mnie zaskoczyły, ale miałam swoje domysły. Fani zastanawiali się, czy serial podąży zgodnie z komiksową wersją, czy też losy bohaterów będą zmierzać w zupełnie inną stronę. Już to wiemy. Pierwszy z nowych odcinków ponownie stanowił „niezłą sieczkę”. Mam wrażenie, że serial próbuje raz za razem przekroczyć kolejne granice, gdyż wcześniej zarzucano mu, że jest mało przerażający, a postacie zombie są kiczowate i śmieszne. Ta brutalność zaczyna mnie przerażać, ale z drugiej strony po jednym krwawym, ostrym odcinku następuje szereg łagodnych, momentami wręcz nudnych. Akcja przyspiesza, by zaraz zwolnić. Mamy więc kolejne opowieści o naszych bohaterach i ich wyborach, myślenie o zemście, dalekie od działania. Jednak lubię w tym serialu takie momenty refleksji, przystanięcie i chwilę na zastanowienie się, dlaczego ludzie obierają taki, a nie inny kurs.

Rick spuszcza z tonu, wielki dowódca zmienia się w posłusznego sługę, który nie ma odwagi wychylić się, sprzeciwić Neganowi. Oglądanie tego jest przygnębiające.

Wielu zachwyca się postacią Negana. Uosabia on w moim mniemaniu zło absolutne, nie ma duszy. Gubernator przy nim to „ciepłe kluchy”. Twórcy póki co nie decydują się na uczłowieczenie tej postaci, nie przedstawiają jego ścieżki, nie mówią w jaki sposób stał się tym, kim jest. Może zrobią to później… Dla mnie jest to kwintesencja zła, i choć są głosy, że właśnie dzięki tej postaci serial odżył i nabrał wyrazu, nie jestem w stanie fascynować się Neganem. Chciałabym, by zniknął.
Serial powoli do tego dąży. Poznajemy nowe obozy, co daje szansę na to, że grupy zbiorą się razem. Alexandria nie musi walczyć sama ze Zbawcami. Część grupy zatrzymuje się na Wzgórzu i stara się przekonać mieszkańców, że muszą walczyć. Istnieje Królestwo, w którym rządzi król Ezekiel. W osadzie Oceanside przetrwały kobiety i dzieci. Wszystkie z tych grup mają zatarg z ludźmi Negana, ale boją się Zbawców, wolą czekać i składać im daninę.

Końcówka jak zwykle melodramatyczna i przywodzi na myśl poprzednie zakończenia. Bohaterowie znów razem, choć nie w komplecie. Każdy sezon niesie ze sobą nowe groby. A jednak grupa nadal istnieje, co daje nadzieję…

Mimo, że serial jest nierówny, i stracił już dawną świeżość, mam do niego sentyment. Nie będę mydlić oczu, że wciąż jest dobry, że zachwyca. Stał się przeciętny, i chyba czas, by się zakończył. Mimo wszystko tak długo śledziłam losy Ricka i jego grupy, że będę z zainteresowaniem czekać na dalsze odcinki.  

sobota, 10 grudnia 2016

Richard Adams: "Wodnikowe Wzgórze"

Autor: Po drugiej stronie... dnia grudnia 10, 2016 2 komentarze




Richard Adams: "Wodnikowe Wzgórze"
Wydawnictwo Literackie
528 str.



Najtrudniejsze w zaległościach jest to, że im są większe, tym trudniej wrócić. Od kilku tygodni powtarzałam sobie: napiszę coś jutro, napiszę coś w weekend, napisze jak będę miała wolne… A lista tytułów przeczytanych książek i obejrzanych seriali wydłużała się tak, że sama myśl o tym wszystkim znów odbierała mi energię. Trudne to były dni, ale powolutku może uda mi się z tego wyjść. A zacznę oczywiście od zobowiązań, czyli książki recenzyjnej.

„Wodnikowe Wzgórze” Richarda Adamsa to opowieść o grupie królików, które opuszczają królikarnię w przeczuciu niebezpieczeństwa i poszukują bezpiecznego miejsca, w którym mogłyby osiąść. Mają przy tym po drodze ogrom niesamowitych przygód, czasem niebezpiecznych, innym znów razem zabawnych. Dlaczego w ogóle zabrałam się za książkę o grupie zwierząt, dla których najważniejsze w życiu jest znalezienie króliczek, mogących zapewnić przetrwanie gatunku? Zachęciła mnie nota z okładki mówiąca o tym, że książka uważana jest za jedną z najważniejszych pozycji literatury fantastycznej, a przy tym czerpali z niej Stephen King, J.K. Rowling czy Andrzej Sapkowski. Czytając „Wodnikowe Wzgórza” czujemy, że pobrzmiewają w niej echa „Władcy pierścieni” czy „Opowieści z Narnii”. To książka niezwykła, rozgrywająca się w świecie zwierząt. Bohaterami są właśnie one: króliki, mające własną hierarchię, osąd, a nawet system religijny. Królicze bóstwa? Dlaczego nie. Słuchanie ich opowieści jest jak odczytywanie króliczej Biblii, pełnej przypowieści. To niesamowite doznanie.

Autor włożył wiele trudu w poznanie zwyczajów zwierząt, ich osobliwości i natury. Ale dzięki temu książka wydaje się tak realna i bliska nam, choć przed oczami mamy całkiem niewiarygodną opowieść. Miło było na chwilę zanurzyć się w tym leśnym świecie, gdy na co dzień otacza nas pęd za karierą i nowoczesnością. Książka pozwala się na chwilę zatrzymać i zanurzyć w niezwykłej krainie. A króliki będące głównymi bohaterami tej opowieści, stają się nam bliskie, kibicujemy im, czujemy się za nie odpowiedzialni. Silne charaktery są wielką zaletą tej historii. Mamy tu wielką różnorodność: króliki słabe, podporządkowane i te stworzone do wyższych celów, które chcą przewodzić. Odważne, sprytne i zupełnie wyjątkowe, obdarzone przeczuciami.Długo będę pamiętać mężnego Leszczynka, prowadzącego króliki do celu. W zwierzętach można odnaleźć cechy ludzkie, dostrzec drugie dno opowieści.  Lektura jest gorzką alegorią nas samych.

Czytając, zastanawiałam się do kogo autor kierował swoją książkę. Choć wydawałoby się na pierwszy rzut oka – na co wskazuje piękne wydanie, barwne ilustracje i sama bajkowa tematyka – że mogłaby to być baśń dla dzieci, nie do końca tak jest. Książka opisuje zdarzenia brutalne, króliki również potrafią być okrutne, a ich świat pełen jest czyhających niebezpieczeństw. Jest to więc lektura dla starszych, którzy mogą się rozkoszować niesamowitą wizją autora, jego wiedzą, a także sile fantazji, która stworzyła tak niespotykaną historię. 

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon