czwartek, 26 września 2013

Rebecca Otowa: „W Japonii czyli w domu. Amerykanka w kraju Kwitnącej Wiśni”

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 26, 2013 6 komentarze





Autor: Rebecca Otowa
Tytuł: „W Japonii czyli w domu. Amerykanka w kraju Kwitnącej Wiśni”
Wydawnictwo: Świat Książki
Stron: 192






Kolejna książka w mojej kolekcji o egzotycznym kraju, którego pewnie nigdy nie odwiedzę – o dalekiej Japonii. Zawsze można jednak poczytać, skupić się na zdjęciach i szkicach, zżyć się z osobą autora, by choć na chwilę przenieść się w nieznane, w wyobraźni.

Rok temu recenzowałam książkę Anny Ikedy, Polki, która osiadła na japońskiej prowincji. Książka R. Otowy „W Japonii czyli w domu. Amerykanka w kraju Kwitnącej Wiśni” jest bardzo zbliżona tematycznie. Mamy tu podobną sytuację – młoda kobieta trafia do Japonii, oczarowana odmienną kulturą, językiem, tradycją, i zakochuje się w Japończyku, osiadając w obcym kraju już na stałe. Relacja Polki oczywiście wypadła w tym zestawieniu barwniej – łatwiej nam się z nią utożsamić, nasza rodaczka zwraca uwagę na ciekawostki interesujące z naszego punktu widzenia, porównuje Polskę i Japonię. Otowa to Amerykanka, a więc świat, z jakiego się wywodzi, jest nam obcy, więc jej obserwacje i refleksje czasem również nie przystają do naszych realiów, jednak mimo wszystko jej spojrzenie na Japonię również jest warte uwagi.

poniedziałek, 23 września 2013

Kaja Malanowska: "Patrz na mnie, Klaro!"

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 23, 2013 8 komentarze





Autor: Kaja Malanowska
Tytuł: "Patrz na mnie, Klaro!"
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Stron: 280



Kaja Malanowska została nominowana do tegorocznej literackiej Nagrody Nike za książkę „Patrz na mnie, Klaro!”. Jest to opowieść o współczesnej kobiecie – żonie, nękanej obsesjami, zdradzonej, opuszczonej, zagubionej... Główna bohaterka w żądzy poznania „tej drugiej” zapędza się tak daleko, że odnajduje w sieci jej bloga – od tej pory staje się maniakalną wręcz czytelniczką. Niezdrowa fascynacja Tamtą Kobietą staje się czymś, co wypełnia życie Klary. Połączenie uwielbienia z zazdrością, gniewem i nienawiścią, daje mieszankę wybuchową. Klara zatraca się, gubi ostrość. Porzucona, cierpiąca, rozbita, sama staje się tą, która prześladuje. Drogi tej trójki – Klary, jej męża i tej trzeciej, niebezpiecznie się splatają.

W książce mamy kilka różnych narracji, spoglądamy na całość z kilku różnych punktów widzenia. Przede wszystkim występuje tu narracja trzecioosobowa – odsłania przed nami różne etapy z życia Klary, dzięki czemu wiemy, co wpłynęło na jej późniejsze skrajne zachowania. Trudne relacje z matką, surowe wychowanie, zawód w dzieciństwie, poczucie niższości, niespełnione miłości. Kiedy Klara poznaje swojego męża bardziej jest to wybór zdroworozsądkowy, niż efekt porywów serca. Zresztą z przesłanek, jakie nam daje – gdy narrator oddaje jej głos w zapiskach, będących próbą naśladownictwa blogowych wpisów rywalki – jej mąż wydaje się osobą nieciekawą, nudną, pedantyczną. Tym bardziej interesujący jest zabieg oddania głosu tej trzeciej. Tamta prowadzi bloga – czytamy jej wpisy, lapidarne, stylizowane na internetową nowomowę. Kobieta z krwi i kości, przebojowa, trochę ekscentryczna, której może i nie wychodzi z facetami, ale ma ich na pęczki. Wśród nich zauroczenie – Franciszek, mąż Klary. Ten sam mizerny artysta w jej odczuciu urasta do rangi pożądanego mężczyzny. Klara zachłannie „pożera” każdy wpis, szuka wzmianek o sobie. Śledzi profil na Facebooku tamtej, przegląda internet w poszukiwaniu jej zdjęć. Gani i zachwyca się na zmianę. Nie zdaje sobie sprawy z tego, co dostrzega czytelnik – że w swoim szaleństwie gna na łeb, na szyję, w miejsca, od których nie będzie już odwrotu.

piątek, 13 września 2013

Alain Mabanckou: "African Psycho"

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 13, 2013 4 komentarze





Autor: Alain Mabanckou
Tytuł: "African Psycho"
Wydawnictwo: Karakter
Stron: 208




To ważne mieć w życiu jakiś autorytet, wzór do naśladowania, idola, do którego chciałoby się upodobnić, albo którego po prostu się podziwia, szanuje i docenia. U takiej osoby poszukujemy wzorców zachowań, jakie chcielibyśmy stosować i we własnym życiu. Podziwiamy to, co nasz ideał osiągnął, cechy jego charakteru, nierzadko wyglądu, to jak sobie radzi w życiu,co zbudował, co posiada, wartości... To wszystko napędza również nas i sprawia, że stajemy się lepszymi. Czy raczej powinniśmy się realizować w taki sposób - chyba, że nasz mistrz wyróżnia się raczej na kryminalnym polu...

Gregoire to zwykły, szary obywatel. Sfrustrowany, zanurzony w marazmie, nudny, osamotniony mechanik, w którym tli się tylko jedno marzenie. Dorównać swojemu guru – Angouualimie, słynnemu zabójcy. Mężczyzna odwiedza grób swojego mistrza, odbywa z nim długie rozmowy, w myślach planuje zbrodnie. Chce zabijać – myśl o tym, że naprawdę potrafi tego dokonać, staje się treścią jego życia. Gregoire planuje morderstwo z pietyzmem – wybiera sobie ofiarę, daje jej schronienie we własnym mieszkaniu, obserwuje dzień po dniu, w myślach odbierając jej życie. Wyznacza datę i niecierpliwie czeka, aż wybije godzina zero. Jego życie jest pozbawione sensu, puste. Mężczyzna ma poczucie, że tylko zbrodnia uwolni go od stagnacji, pozwoli się spełnić.

wtorek, 10 września 2013

Dodie Smith: "Zdobywam zamek"

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 10, 2013 7 komentarze


Autor: Dodie Smith
Tytuł: "Zdobywam zamek"
Wydawnictwo: Świat Książki
Stron: 352





„Dla wszystkich, którzy pokochali powieść L.M. Montgomety Błękitny zamek” - ten wstęp krzyczy do nas z okładki książki D. Smith „Zdobywam zamek”. A ja się na Montgomery wychowałam, połykając wszystkie „Anie” i ubóstwiając wspomnianą wcześniej powieść – tak na marginesie, leży u mnie na półce,w kolejce do „odświeżenia”, bo minęło tyle lat i ciekawa jestem, jak odbiorę ją teraz, powoli dobiegając trzydziestki (heh :P).

Powieść Dodie Smith z Montgomery ma z cech wspólnych chyba tylko zamek w tytule i czas, w którym rozgrywa się akcja. Jak żartobliwie określono książkę, można ją nazwać „blogiem nastolatki z epoki przedkomputerowej”. Książka miała premierę w Anglii w 1948 roku, polskie wydanie ukazało się na rynku po raz pierwszy. Czy warto „odkurzać” takie starocie, ups, klasyki, co myślicie? Czy to zbyt ryzykowne?


niedziela, 8 września 2013

Haruki Murakami: "1Q84", t. 1

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 08, 2013 7 komentarze



Autor: Haruki Murakam
Tytuł: "1Q84", t.1
Wydawnictwo: Muza
Stron: 480


Za lubimyczytac.pl, bo nie ma sensu się powtarzać, a ujęto tu istotę:

„...tytuł nawiązuje do "1984" George'a Orwella; po japońsku wyraz "dziewięć" wymawia się jak angielskie Q, a q nawiązuje do słowa "question" - pytanie".

I ostrzegam, że mogłam się dać w tej recenzji ponieść na tyle, że zdradziłam trochę za dużo ze swoich domysłów, więc nieznający jeszcze tej trylogii proszę niech czytają baardzo pobieżnie :)

Aomame to niespełniona życiowo instruktorka sztuk walki, darząca uczuciem wspomnienie chłopca poznanego w dzieciństwie. Po pracy morderczyni na zlecenie, w której krzywdy innych kobiet wyzwalają chęć zemsty. Tengo wykłada matematykę, a w wolnym czasie pracuje jako redaktor, stara się też napisać własną powieść. Jak szybko się domyślimy – tych dwóch bohaterów, których losy poznajemy naprzemiennie, już kiedyś się spotkało. Choć ich ścieżki dawno się rozłączyły (i to w osobliwy sposób), można odnieść wrażenie, że wszystko zmierza ku temu, by połączyć je znowu. Tylko, że gdy w grę wchodzi realizm magiczny, rzeczy najprostsze okazują się najbardziej skomplikowane.

środa, 4 września 2013

Serial: "The Walking Dead"

Autor: Po drugiej stronie... dnia września 04, 2013 7 komentarze

"The Walking Dead"
serial
sezony 1-2


Ja i zombie? Nie, dotąd wydawało mi się, że to duet nie do ogarnięcia. I pewnie bym przy tym obstawała, gdyby nie fakt, że w serialowych kwestiach radzę się tylko jednej osoby. Właściwie to nigdy nie chciałam za bardzo wciągać się w żadne wieloodcinkowe sezony, ale w tym roku z racji dużych ilości wolnego czasu, stan ten się zmienia – sięgnęłam więc po polecany mi „The Walking Dead” nie wiedząc w ogóle z czym mam do czynienia, choć tytuł mógł być naprowadzający. Jakieś było moje zdumienie, gdy już w pierwszych sekwencjach na ekranie zamajaczyła mi karykaturalna twarz dziewczynki przemienionej w umarlaka. Wow! Zaczęło się naprawdę mocno, a ja człowiek o słabych nerwach jestem :) Ale serial od początku ma coś w sobie – oglądałam dalej, i warto było!

„The Walking Dead” prezentuje wizję świata opanowanego przez wirus rozprzestrzeniający się na szeroką skalę. Zainfekowany jest już być może cały świat, choć bohaterowie mają nadzieje, że istnieją gdzieś osady, w których mogliby odnaleźć schronienie. „Zarażeniu” ulegają kolejni ludzie, to istna pandemia. Szwędacze to istoty martwe, poruszające się w charakterystyczny, kulejący sposób, mający przy tym żywe mózgi – stworzenia krwiożercze, zdeterminowane by jeść… ludzi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po przemienieniu zombie mają twarze bliskich… Ugryziona żona przemienia się w monstrum, które choć wciąż ma ciało ukochanej, jest teraz krwiożerczą bestią, z dawną osobą nie mającą już nic wspólnego. Nie zawaha się, by zabić męża. Rodziny przeżywają tragiczne dylematy – muszą w samoobronie zabijać tych, których najbardziej kochają. Ale taka jest cena ocalenia.
 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon