sobota, 29 sierpnia 2015

Donna Tartt: "Szczygieł"

Autor: Po drugiej stronie... dnia sierpnia 29, 2015 6 komentarze
Największe wydarzenie literackie tej dekady.


Donna Tartt: "Szczygieł"
Wydawnictwo Znak
844 str.

Szczerze mówiąc, zawsze trochę się obawiam, gdy o książce krążą aż tak entuzjastyczne opinie. Ale mimo wszystko, potęgują one we mnie chęć na przeczytanie powieści, jeszcze lepiej – na posiadanie jej. „Szczygieł” Donny Tartt już na pierwszy rzut oka prezentuje się zjawiskowo – ponad 800 stron dobrej literatury, w solidnej, twardej oprawie i obwolucie. Książka wydana naprawdę z pieczołowitością, bardzo starannie. Przywodziła mi na myśl dzieła klasycystyczne, bardzo tradycyjne, tymczasem to, co znajdziemy w środku trochę nawet kłóci się z tym poważnym „wyglądem”. Choć wydawać by się mogło że to książka składająca hołd sztuce i pięknu, wiele w niej także brudnej rzeczywistości: bowiem jej bohaterowie nie tylko posługują się nowoczesnym, nawet wulgarnym językiem, ale także upajają się narkotykami i alkoholem, dopuszczają występków takich jak oszustwa, kradzieże, pobicia czy nawet morderstwa. Książka jest wielowymiarowa i pokazuje świat takim, jaki jest. Choć z jednej strony hołduje sztuce i przeszłości, bo autorka niespotykanie pięknym stylem opisuje wrażenia i przeżycia estetyczne, treść książki bywa też dosadna i prosta. Ale co tu dużo nie mówić, spędziłam z nią wiele naprawdę miłych popołudni. Dobrze się czyta, i trudno się oderwać.

Theo wraz z matką zwiedzają muzeum, gdy dochodzi do zamachu. Chłopak jest jednym z ocalałych, ale ucieka z miejsca zdarzenia. Ucieka, zabierając z sobą coś cennego – malutki obraz przedstawiający zniewolonego szczygła. Obraz bezcenny. Od tej chwili nic już nie będzie takie, jak przedtem. Chłopak traci matkę i dom, w dodatku jest przerażony perspektywą zamknięcia w więzieniu – dopuścił się przecież czegoś straszliwego. Nie potrafi jednak zwrócić obrazu, jest nim zachwycony. Jego życie i mały obraz splatają się nierozerwalnie. To jedno wydarzenie na zawsze wpłynie na chłopca. Trauma, która zniszczy jego życie, a jednocześnie wyzwoli w nim nowe pasje i pragnienia... Kolejna książka o wchodzeniu w dorosłość, której bohater jest tak naprawdę samotny i skazany wyłącznie na siebie. 
 

Trudno pisać mi o tej książce, bo po prostu brakuje słów. Chociaż z jednej strony spodziewałam się czegoś zupełnie innego i uważam też, że opinie o arcydziele są trochę przesadzone, uważam jednak, że dawno nie miałam okazji czytać czegoś podobnego a autorka naprawdę stworzyła fantastyczną opowieść. Wymieszała gatunki, tak by każdy czytelnik znalazl coś dla siebie.  Podziwiam jej wrażliwość, styl i sposób tworzenia świata, a także pokłon w stronę sztuki, który widać tu na każdym kroku.

wtorek, 11 sierpnia 2015

David Nicholls: "Jeden dzień"

Autor: Po drugiej stronie... dnia sierpnia 11, 2015 3 komentarze

David Nicholls: "Jeden dzień"
Świat Książki
446 str.



Parę lat temu oglądałam film „Jeden dzień” - przyjemną komedię romantyczną na jeden wieczór, z przejmującym zakończeniem. Gdy więc upolowałam na promocji książkę Davida Nichollsa za kilka złotych stwierdziłam, że czemu nie. Wprawdzie ostatnio rzadko sięgam po ten gatunek, ale chciałam zobaczyć, czy książka przywoła wspomnienie filmu.

Opowieść oparta jest na utartym schemacie. Ona – inteligentna, szara myszka o wielkim sercu i on – pewny siebie podrywacz z wysoko notowanej rodziny. Woda i ogień. Jeden dzień, jedna wspólnie spędzona noc, łączy ich na zawsze. Śledzimy losy tej pary przyjaciół, zastanawiając się, co właściwie ich łączy, jak znajdują wspólny język? Wydaje się, że nie pasują do siebie ani trochę. Nawet nie kibicujemy, by zostali parą. Emma zasługuje na kogoś lepszego, kto ją doceni, kto będzie wierny i uporządkowany. Dex chyba nigdy się nie zmieni – pieniądze, sława i piękne kobiety, żyje dla tych trzech. Mijają lata i każde z nich układa sobie swoje życie. Przypomina wam „Love, Rosie”? Może coś w tym jest. Tylko zakończenie ratuje tę książkę – bo niezwykle silnie oddziałuje na czytającego. Można to nazwać sztampowym chwytem, a można podziwiać odwagę autora. Podobał mi się zwłaszcza ten zwrot akcji, cofnięcie w przeszłość. Myślę, że wiele osób zna tę historię, jednak nie chcę zdradzać zakończenia. 
 
Podsumowując – książka jakich wiele, ale wielu bardzo się spodoba. Mimo wszystko, bohaterowie filmu wzbudzili we mnie większą sympatię, niż ci książkowi.
 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon