poniedziałek, 2 lipca 2012
Virginia Woolf: "Orlando"
Autor: Virginia Woolf
Tytuł: "Orlando"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Stron: 224
Virginia Woolf uważana jest za jedną z czołowych pisarek literatury modernistycznej. Urodziła się w Londynie, wychowywana w wielodzietnej rodzinie. Jej życiorys jest tragiczny: śmierć rodziców odcisnęła na niej bolesne piętno, doprowadzając do pierwszych załamań na tle nerwowym. Wykorzystywana seksualnie przez przyrodnich braci, od dziecka cierpiała na depresje. Virginia wyszła za mąż za pisarza, jednak uważa się, że z powodu jej homoseksualnej orientacji małżeństwo nie zostało nigdy skonsumowane. Woolf żywiła wielkim uczuciem swoją przyjaciółkę, również pisarkę. W wieku 59 lat popełniła samobójstwo.
Powieść „Orlando” jest zapisem niezwykłej biografii fikcyjnej postaci, którą poznajemy jako szesnastoletniego chłopca, dorastającego w epoce elżbietańskiej, a rozstajemy się z nią w roku 1928. Nie bez powodu przechodzę na rodzaj żeński, gdyż autorka zastosowała tu pewien nowatorski koncept, ale o tym później. „Orlando” jest powieścią genderową, traktującą na temat tożsamości płciowej. Płeć kulturowa to zlepek stereotypów, cech i ról, narzuconych kobietom i mężczyznom przez społeczeństwo. Dywagacje na temat tego czy rodzimy się kobietami lub mężczyznami, czy dopiero się nimi stajemy na skutek przypisywanych nam przez społeczeństwo i kulturę ról narodziły się wraz z wyodrębnieniem się ruchu feministycznego. „Orlando” doskonale obrazuje to zjawisko, całkowicie zrywając z podporządkowanymi płciom regułami. Orlando przeistacza się w Orlandę tak po prostu, zachowując wspomnienia i charakter. Jest osobą na pograniczu płci, androgyniczną, w której ścierają się dominujące zarówno u mężczyzn, jak i kobiet, cechy. Jednocześnie bohater(ka) czuje, że nie przynależy w pełni do żadnej z nich. Ta niebagatelna przemiana nie budzi w nikim zastrzeżeń: zostaje przyjęta ze spokojem. Dodatkowo seksualność bohatera/bohaterki jest dobrym tematem do dyskusji, bowiem zakochuje się on zarówno w kobietach, jak i mężczyznach.
Powieść Woolf to także rozprawa o poezji – polowanie na dziką gęś, jej klasyczny symbol. Przez trzysta lat Orlanda pisze poemat, kreśląc kolejne linijki i zabierając się za nie ponownie, nosząc tekst przy sercu. Chce osiągnąć ideał, jednak stale nanosi poprawki, niezadowolona z efektu końcowego. Jak pisze wydawca: „Jest to także autobiografia – autobiografia "żarłocznej" czytelniczki, autobiografia umysłu, który w równym stopniu żył w teraźniejszości co w przeszłości i jej księgach”.
Książkę czyta się niełatwo, ze względu na erudycyjne dygresje, nieprawdopodobny porządek zdarzeń, urywane opisy, względność czasu, niejednolitość, zawiłość. Nie jest to tekst przystępny, przy lekturze trzeba się ogromnie skupić. Jest to jednak książką, którą warto przeczytać ze względu na osobę autorki a także na niecodzienne podjęcie tematyki gender, które w powieści odnajdujemy. Osobiście, spotkałam się już z podobnym chwytem w książce współczesnej – w „Ja” Martela, toteż owo przejście z jednej płci w drugą nie stanowiło dla mnie aż tak wielkiej sensacji. Przyznam jednak, że do tego momentu lektura bardzo mi się dłużyła, nie widziałam w książce nic szczególnego, dopiero potem wszystko nabrało głębszego sensu. „Orlando” jest też parodią biografii spisywanych przez mężczyzn, ich przywiązania do prawdopodobieństwa i faktografii. Zawiera w sobie wiele warstw, możliwości interpretacyjnych… Jest to powieść ważne, eksperymentalna, i aktualna także dzisiaj. Warto ją znać.
Categories
biografia/autobiografia,
książka,
literatura piękna,
V. Woolf,
ZYSK i S-KA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarze:
Książka nie dla mnie, ale recenzja bardzo mi się podobała.
Świetna książka, warta poznania :)
raczej nie dla mnie...
nie ta tematyka, żeby książka zdołała mnie zainteresować
pozdrawiam i życzę miłego wieczoru
To nie dla mnie, niestety.
Niby uwielbiam literaturę modernistyczną a pani Woolf znana mi jest wciąż jedynie z nazwiska... :( Wstyd się przyznać. Czas wreszcie nadrobić te skandaliczne zaległości. Dobrze, że mi o niej przypomniałaś. :)
Mam plan zapoznać się kiedyś z twórczością tej pisarki, gdyż swego czasu miałam znajomą która fascynowała się jej życiem i sporo mi opowiadała. Tytuł który przedstawiasz zdaje się być jednocześnie dość trudny i intrygujący, dlatego pewnie nie wszyscy go zrozumieją i będą czerpać przyjemność z czytania.
Recenzja bardzo Ci się udała :) Z jednej strony przystępna, z drugiej z ładnym lekko literackim językiem. Miło się czytało.
Spasuję, nie moje klimaty...
O, zajrzałabym jak znajdę chhwilę :P
Ja również mówię pass ;)
Pozdrawiam!
Książka nie dla mnie, nie przepadam za tego typu książkami, ale życiorys Virginii jest ciekawy, choć raczej nieszczęśliwy.
Zapraszam do zabawy: http://ksiazkowa-kawiarnia.blogspot.com/2012/07/11-pytan.html
Jak widzę nazwisko Woolf Virginia , to jedyna książka, która mi się z nią kojarzy to "To the Lighthouse", która była w tym roku moją lekturą (oczywiście czytaną przed egzaminem w pigułce). W oryginale za tą panią nie przepadam. Może polska wersja innej jej książki będzie lepsza :P
Bardzo chcę się zapoznać z jakąś książką tej autorki, gdyż jest ona niesamowicie intrygującą postacią ;)
Prześlij komentarz