sobota, 25 kwietnia 2015

David Bez: "SałatLove"

Autor: Po drugiej stronie... dnia kwietnia 25, 2015 3 komentarze

David Bez
"SałatLove. Zdrowe sałatki na każdy dzień roku"
Buchamann
304 str.




Kiedy zaczęłam nową pracę początkowo cieszyłam się ze stołówki z pracowniczymi obiadkami za grosze. Spędzamy w pracy dużą część dnia, i to ważne, by w tym czasie nie zapominać o posiłkach. Batonik, kanapki.... Nie zawsze to wystarczy, nie do końca jest to dobry pomysł. Organizm potrzebuje energii, nie należy o tym zapominać. Jednak ważne jest przede wszystkim to, w jaki sposób się odżywiamy. Bardzo szybko przekonałam się, że nie ma to jak własne jedzenie, gdyż po paru tygodniach takiego stołowania się „jedzeniem z proszku”, jak się okazało, czułam się nie najlepiej.

David Bez w książce „Sałatlove” porusza właśnie tę kwestię. Autor jest grafikiem i projektantem, nie jest – jak podkreśla – kucharzem. Jednak szerszej publiczności znany jest jako bloger kulinarny. David kilka lat temu zaczął się szerzej interesować tym co je, przygotowując codzienny lunch w pracy. Dużo czytał, obserwował, eksperymentował, aż stworzył swój sałatkowy projekt. Na początku każdego tygodnia robi większe zakupy do pracy – świeże warzywa, owoce, przyprawy. Zajmuje w pracowniczej lodówce całą półkę :) W porze lunchu przygotowuje wartościowy posiłek – zajmuje to niewiele czasu, a dostarcza organizmowi potrzebnych składników, i co najważniejsze – jego sałatki są zdrowe. David Bez zachęcany przez kolegów, zaczął fotografować swoje małe dzieła i umieszczać je na blogu. Książka jest wyborem „przepisów", które można odnaleźć również na blogu autora: saladpride.blogspot.com.

Sałatki wyglądają kusząco, jednak trochę trudniej przenieść to wszystko na polskie realia. Wiele z produktów, których używa autor, są w Polsce mało znane. Raczej ciężko mi sobie wyobrazić, że szykuję do pracy sałatkę z grzybami enoki, krewetkami, jagodami goji, jarmużem czy kalmarami. Wymieniłam tylko kilka z przykładowych składników, z różnych kompozycji. Właściwie dla mnie, kulinarnej ignorantki, wiele sałatek wzbudziło zastanowienie w postaci pytania „Hm, okej, tylko co to w ogóle jest?” :) Jeszcze długa droga przede mną, ale choć nie wszystkie z propozycji autora będę w stanie kiedykolwiek wypróbować, myślę że pokuszę się na eksperymenty.

Sałatki są pogrupowane tematycznie – mamy tu propozycje na cztery pory roku. Mogą ich próbować zarówno mięsożercy, jak i wegetarianie, weganie i witarianie. Autor zadbał o odpowiednie informacje przy każdej z sałatek. Książka wydana jest przepięknie, a zdjęcia kuszą. Co mnie najbardziej zaintrygowało – Bez zjada większość warzyw na surowo. Cukinia, buraki, kalafior czy brokuły – w niczym mu to nie przeszkadza.

Oryginalna książka i bardzo ciekawy człowiek. Polecam najpierw zajrzeć na blog – jeśli „poczujecie miętę”, będzie to znak, że to książka dla Was.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Maggie Stiefvater: "Złodzieje snów"

Autor: Po drugiej stronie... dnia kwietnia 07, 2015 2 komentarze
 Maggie Stiefvater
"Złodzieje snów"
Grupa Wydawnicza Foksal
                
Maggie Stiefvater, jak ja Panią uwielbiam!
Nie wiem czy miewacie czasem takie uczucie: "Gdybym to ja mogła napisać taką książkę, zrobiłabym to dokładnie tak samo!". W przypadku tej autorki, mam takie wrażenie co i rusz. Jej sposób pisania, to jak dobiera słowa, to jak buduje nastrój... To idealnie odzwierciedlenie wszystkich moich literackich sympatii. Bardzo ją lubię, bardzo lubię jej powieści. Niby młodzieżowe, a więc wydawałoby się - takie proste, pewnie banalne, nic trudnego... A jednak Stiefvater potrafi zaczarować, potrafi oprzeć się modzie i stworzyć bohaterów zupełnie innych, czym skradła moje serce.
                    
"Złodzieje snów" to część druga, a więc jeżeli nie znacie jeszcze "Króla kruków" czym prędzej to nadróbcie, gdyż nie da się czytać tej książki bez znajomości poprzedniej. Autorka nie ułatwia zadania - ona od razu wrzuca nas w historię, nie bawiąc się w przypomnienia: co jak i kto z kim, i właściwie w jakim celu to wszystko. Chwilę mi zajęło, zanim na nowo wsiąkłam w świat spokojnego miasteczka, Henrietty. Ale kiedy to wreszcie nastąpiło, mogłam delektować się historią strona po stronie.
             
Blue ma niecodzienną rodzinę. Jej matka i ciotki to wróżki. Ona sama nie ma zdolności magicznych. No, może poza tym, że wzmacnia moc innych. I że jej pocałunek ma sprowadzić śmierć na chłopaka, którego pokocha.
                         
Gansey, Adam i Ronan to przyjaciele z elitarnej szkoły. Szukają legendarnego Króla Kruków, a Blue dołącza do tej paczki. Przy okazji okazuje się, że oni także są nietuzinkowi. Ronan potrafi wyciągać przedmioty ze swoich snów. Gansey jest szalenie bogaty. Adam zawarł pakt z Cabeswater, który go zmienił. Jest jeszcze Noah, który tak naprawdę nie żyje. W drugiej części do tej galerii osobliwości dołącza Szary Mężczyzna. Z zawodu po prostu... płatny moderca. Podoba mi się to, że nie mamy jednego głównego bohatera. Każdy dostaje taki "swój czas" w pakiecie, każdego możemy bliżej poznać i polubić. Każdy dokłada coś do tej historii, odgrywa znaczącą rolę. Bohaterowie tworzą zespół, i choć każdy z nich jest inny, wnoszą równie wiele.

Nie będę się długo rozwodzić, po prostu gorąco polecam. Stiefvater pisze specyficznie i myślę, że albo się ją lubi, albo nie. Skupia wiele uwagi na przeżyciach bohaterów, a akcja - choć jest - ma czasem drugorzędne znaczenie. Jeżeli czytaliście trylogię "Niepokój", albo "Wyścig śmierci" i podobało Wam się, ta seria również powinna trafić w Wasze gusta.

Na zdjęciu niestety okładka testowa, gdyż czytałam książkę jeszcze przed wydaniem. Z tego powodu nie oceniam drobnych literówek itp, bo tekst miał być jeszcze poddany korekcie. Poniżej okładka finalna - bardzo podoba mi się szata graficzna tej serii.

Czekam na kontynuację! :)

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon