wtorek, 7 kwietnia 2015

Maggie Stiefvater: "Złodzieje snów"

Autor: Po drugiej stronie... dnia kwietnia 07, 2015
 Maggie Stiefvater
"Złodzieje snów"
Grupa Wydawnicza Foksal
                
Maggie Stiefvater, jak ja Panią uwielbiam!
Nie wiem czy miewacie czasem takie uczucie: "Gdybym to ja mogła napisać taką książkę, zrobiłabym to dokładnie tak samo!". W przypadku tej autorki, mam takie wrażenie co i rusz. Jej sposób pisania, to jak dobiera słowa, to jak buduje nastrój... To idealnie odzwierciedlenie wszystkich moich literackich sympatii. Bardzo ją lubię, bardzo lubię jej powieści. Niby młodzieżowe, a więc wydawałoby się - takie proste, pewnie banalne, nic trudnego... A jednak Stiefvater potrafi zaczarować, potrafi oprzeć się modzie i stworzyć bohaterów zupełnie innych, czym skradła moje serce.
                    
"Złodzieje snów" to część druga, a więc jeżeli nie znacie jeszcze "Króla kruków" czym prędzej to nadróbcie, gdyż nie da się czytać tej książki bez znajomości poprzedniej. Autorka nie ułatwia zadania - ona od razu wrzuca nas w historię, nie bawiąc się w przypomnienia: co jak i kto z kim, i właściwie w jakim celu to wszystko. Chwilę mi zajęło, zanim na nowo wsiąkłam w świat spokojnego miasteczka, Henrietty. Ale kiedy to wreszcie nastąpiło, mogłam delektować się historią strona po stronie.
             
Blue ma niecodzienną rodzinę. Jej matka i ciotki to wróżki. Ona sama nie ma zdolności magicznych. No, może poza tym, że wzmacnia moc innych. I że jej pocałunek ma sprowadzić śmierć na chłopaka, którego pokocha.
                         
Gansey, Adam i Ronan to przyjaciele z elitarnej szkoły. Szukają legendarnego Króla Kruków, a Blue dołącza do tej paczki. Przy okazji okazuje się, że oni także są nietuzinkowi. Ronan potrafi wyciągać przedmioty ze swoich snów. Gansey jest szalenie bogaty. Adam zawarł pakt z Cabeswater, który go zmienił. Jest jeszcze Noah, który tak naprawdę nie żyje. W drugiej części do tej galerii osobliwości dołącza Szary Mężczyzna. Z zawodu po prostu... płatny moderca. Podoba mi się to, że nie mamy jednego głównego bohatera. Każdy dostaje taki "swój czas" w pakiecie, każdego możemy bliżej poznać i polubić. Każdy dokłada coś do tej historii, odgrywa znaczącą rolę. Bohaterowie tworzą zespół, i choć każdy z nich jest inny, wnoszą równie wiele.

Nie będę się długo rozwodzić, po prostu gorąco polecam. Stiefvater pisze specyficznie i myślę, że albo się ją lubi, albo nie. Skupia wiele uwagi na przeżyciach bohaterów, a akcja - choć jest - ma czasem drugorzędne znaczenie. Jeżeli czytaliście trylogię "Niepokój", albo "Wyścig śmierci" i podobało Wam się, ta seria również powinna trafić w Wasze gusta.

Na zdjęciu niestety okładka testowa, gdyż czytałam książkę jeszcze przed wydaniem. Z tego powodu nie oceniam drobnych literówek itp, bo tekst miał być jeszcze poddany korekcie. Poniżej okładka finalna - bardzo podoba mi się szata graficzna tej serii.

Czekam na kontynuację! :)

2 komentarze:

Kaśka Pe. on 9 kwietnia 2015 19:52 pisze...

O proszę, a ja byłam niemal pewna, że od 'drżenia' spod pióra autorki nic nie powstało ;) chętnie przeczytam!

Po drugiej stronie... on 30 kwietnia 2015 23:14 pisze...

Stiefvater napisała jeszcze kilka książek, więc polecam :)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon