Maggie Stiefvater
"Złodzieje snów"
Grupa Wydawnicza Foksal
Maggie Stiefvater, jak ja Panią uwielbiam!
Nie
wiem czy miewacie czasem takie uczucie: "Gdybym to ja mogła napisać
taką książkę, zrobiłabym to dokładnie tak samo!". W przypadku tej
autorki, mam takie wrażenie co i rusz. Jej sposób pisania, to jak
dobiera słowa, to jak buduje nastrój... To idealnie odzwierciedlenie
wszystkich moich literackich sympatii. Bardzo ją lubię, bardzo lubię jej
powieści. Niby młodzieżowe, a więc wydawałoby się - takie proste,
pewnie banalne, nic trudnego... A jednak Stiefvater potrafi zaczarować,
potrafi oprzeć się modzie i stworzyć bohaterów zupełnie innych, czym
skradła moje serce.
"Złodzieje snów" to część druga, a więc
jeżeli nie znacie jeszcze "Króla kruków" czym prędzej to nadróbcie,
gdyż nie da się czytać tej książki bez znajomości poprzedniej. Autorka
nie ułatwia zadania - ona od razu wrzuca nas w historię, nie bawiąc się w
przypomnienia: co jak i kto z kim, i właściwie w jakim celu to
wszystko. Chwilę mi zajęło, zanim na nowo wsiąkłam w świat spokojnego
miasteczka, Henrietty. Ale kiedy to wreszcie nastąpiło, mogłam
delektować się historią strona po stronie.
Blue ma
niecodzienną rodzinę. Jej matka i ciotki to wróżki. Ona sama nie ma
zdolności magicznych. No, może poza tym, że wzmacnia moc innych. I że jej pocałunek ma sprowadzić śmierć na chłopaka, którego pokocha.
Gansey,
Adam i Ronan to przyjaciele z elitarnej szkoły. Szukają legendarnego
Króla Kruków, a Blue dołącza do tej paczki. Przy okazji okazuje się, że
oni także są nietuzinkowi.
Ronan potrafi wyciągać przedmioty ze swoich
snów. Gansey jest szalenie bogaty. Adam zawarł pakt z Cabeswater, który
go zmienił. Jest jeszcze Noah, który tak naprawdę nie żyje. W drugiej
części do tej galerii osobliwości dołącza Szary Mężczyzna. Z zawodu po
prostu... płatny moderca. Podoba mi się to, że nie mamy jednego głównego bohatera.
Każdy dostaje taki "swój czas" w pakiecie, każdego możemy bliżej poznać i polubić. Każdy dokłada coś do tej historii, odgrywa znaczącą rolę. Bohaterowie tworzą zespół, i choć każdy z nich jest inny, wnoszą równie wiele.
Nie będę się długo rozwodzić, po
prostu gorąco polecam. Stiefvater pisze specyficznie i myślę, że albo
się ją lubi, albo nie. Skupia wiele uwagi na przeżyciach bohaterów, a akcja - choć jest - ma czasem drugorzędne znaczenie. Jeżeli czytaliście trylogię "Niepokój", albo
"Wyścig śmierci" i podobało Wam się, ta seria również powinna trafić w
Wasze gusta.
Na zdjęciu niestety okładka testowa, gdyż czytałam książkę jeszcze przed wydaniem. Z tego powodu nie oceniam drobnych literówek itp, bo tekst miał być jeszcze poddany korekcie. Poniżej okładka finalna - bardzo podoba mi się szata graficzna tej serii.
Czekam na kontynuację! :)
2 komentarze:
O proszę, a ja byłam niemal pewna, że od 'drżenia' spod pióra autorki nic nie powstało ;) chętnie przeczytam!
Stiefvater napisała jeszcze kilka książek, więc polecam :)
Prześlij komentarz