Jeff Lindsay: "Demony Dextera"
Wydawnictwo: Albatros
336 str.
Serial
„Dexter” towarzyszył mi przez dobrych parę lat.
Właściwie był jednym z tych tytułów, który zaszczepił we mnie
pasję do wątków detektywistycznych. I choć z natury jestem
spokojna i unikam brutalności, opowieść o seryjnym mordercy szybko
mnie do siebie przekonała. Co prawda, ostatnie dwa sezony były już
naciągane, odbiegały od reszty, ale bez względu na to serial
należy do moich ulubionych. Od zawsze wiedziałam, że powstał na
postawie cyklu książek Jeffa Lindsaya, ale nie miałam okazji się
z nimi zapoznać. Aż do teraz :) Na jakimś promocyjnym stosiku w
markecie wyszperałam „Demony Dextera” - w dodatku okazało się,
że to pierwszy tom. Bez zastanowienia więc umieściłam go w swoim
koszyku.
Książka
jest tożsama z pierwszym sezonem serialu, opowiada tę samą
historię, ale... No właśnie. Serial jest genialny bez dwóch zdań
– morderca został uczłowieczony, lubimy go, choć zdajemy sobie
sprawę, że działa ponad prawem. Świetnie zarysowano psychologię
postaci, wytłumaczono motywy, jakie kierują Dexterem, ukazano
Mrocznego Pasażera, przed którym nie może się bronić. Ponadto
relacje – rodzinne (z nieżyjącym już ojcem i siostrą), a także
wszystkie te układy wewnątrz policji i silne osobowości. Natomiast
książka – ehh, licha to opowieść. Oczywiście, Lindsay stworzył
Dextera, i to od niego podchodzą wszystkie główne wątki, ale...
Książce czegoś brakuje, bohaterowie są zbyt prosto zarysowani,
wydarzenia okrojone, napięcie gdzieś znika. Zakończenie też
bardzo się różni, i nie ukrywam, że to książkowe wypada blado.
Ponadto – kiczowate dialogi. Dexter nie wydaje się ani trochę
sympatyczny. To raczej przemądrzały buc bez skrupułów. Ten
wizerunek strasznie gryzie się z tym, co proponował serial. A
LaGuerta? To straszne, co zrobiono tu z tej postaci! O
Ricie też tu bardzo malutko... I Debra – w serialu jest jedną z
barwniejszych, ciekawych postaci, tu jest po prostu nudna.
Rzadko
to mówię, ale w tym przypadku serial jednak jest górą. I chyba
nie będę sięgać po kolejne dzieła Lindsaya, bo raczej mnie
rozczarują.
3 komentarze:
Serial bardzo mi się podobał i również byłam zainteresowana książkami. Po Twojej recenzji myślę jednak, że sobie odpuszczę. Nie chce psuć wrażenia odczuwanego po serialu, niech bohaterowie zostaną tacy jacy byli. Pozdrawiam :)
http://biegiemdoksiazki.blogspot.com/
Hej kochana :3
Jakże śliczny masz blog <3
Książka wydaje się ciekawa, choć czy po serialu jest tak dobra. Nie kojarzę serialu ale na ogół mało oglądam telewizji.
Pozdrawiam ciepło w ten chmurny dzień ♥
http://kochamczytack.blogspot.com
T.
Książkę raczej sobie odpuszczę, ale koniecznie muszę obejrzeć serial!
Prześlij komentarz