Autor: John Green
Tytuł: „Gwiazd naszych wina”
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 312
„-Tak to jest z bólem – odpowiedział Augustus, a potem spojrzał na mnie. - Domaga się, byśmy go odczuwali.”
„To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina.” - pisał Szekspir. John Green traktuje ten cytat dość przewrotnie. Bohaterami swojej książki czyni parę nastolatków Hazel i Augustusa, oraz ich przyjaciół z grupy wsparcia. Wszyscy oni, mimo młodego wieku, zaznali niczym nieusprawiedliwionego cierpienia – chorują na raka, i bez względu na to czy jest on w stanie remisji czy nie, stykają się z problemem nieuchronności śmierci. W wieku, kiedy powinni przeżywać pierwsze zauroczenia, cieszyć się życiem, poznawać, odkrywać, kontemplować ich świat wygląda zgoła inaczej niż reszty rówieśników.
Hazel ma szesnaście lat a jej nieodłącznym „towarzyszem” jest aparat tlenowy, który musi wozić ze sobą – inaczej nie może oddychać. Augustus w walce o zdrowie poświęcił nogę, przekreślając karierę sportową. Isaac zdaje sobie sprawę jak kruche może być wyznanie „na zawsze”. I on również, ulegając chorobie, traci – wzrok. Jednak choć tak poruszająca, książka Greena tchnie również pozytywnymi emocjami. Choć pełni skaz, bohaterowie dają sobie radę – nawiązuję się między nimi silne relacje, przyjaźnią się, kochają, wspierają, a nawet są gotowi na realizację zupełnie szalonych pomysłów – jak np. podróż do Amsterdamu w poszukiwaniu autora ulubionej powieści Hazel.
„Gwiazd naszych wina” to książka magiczna. Choć kierowana do młodzieży, niezwykle dojrzała i doszlifowana pod względem językowym – o co ostatnio coraz trudniej. Klimatyczna, niebanalna, wywołująca drżenie, czy nawet łzy. Jasne, że jej czytanie miejscami boli. Ale czasami również przyprawia o salwy śmiechu. I o to w literaturze chodzi.
„... nie chcę oglądać świata bez niego.”
Podobał mi się sposób podejścia do choroby – bohaterowie nie zamykają się w sobie, nie separują, nie pogrążają w rozpaczy i biadoleniu. Pozostają sobą, mimo przeciwności losu. Starają się żyć jak inni nastolatkowie – spotykają się, grają w gry komputerowe, umawiają na randki. Różnica polega na tym, że co jakiś czas pojawia się atak, że trafiają na oddział szpitalny, że próbują kolejnych terapii w walce o cud, faszerując swoje ciała chemią, że czują jak rodzice drżą o nich, trzymają pod kloszem. Ale żyją, łapiąc każdą chwilę. I co należy podkreślić, bohaterowie są wyraziści i od razu ich polubicie, a flirt, jaki nawiązuje się pomiędzy Hazel i Augustusem przyprawia o uśmiech – ta para wydaje się być dla siebie stworzona a ich dialogi... cudo: błyskotliwe, inteligentne, dowcipne.
Polecam. I chcę do niej wrócić, zdecydowanie. I jeszcze jedno - po przeczytaniu tej książki zwykłe słówko "okay" nigdy nie będzie już dla Was takie samo ;)
19 komentarze:
Po pierwsze... błąd w tytule i na początku posta. Autor nazywa się John, nie Johm.
Po drugie... książka jest boska i pewnie nie raz ją przeczytam.
Po trzecie... teraz poluję na "Papierowe miasta", bo autor tak mnie zachwycił, że nie wyobrażam sobie, nie przeczytać innych jego książek ;)
W końcu się skusiłam i wczoraj książkę zakupiłam :) Tylko kiedy przeczytam? :) Ja też chcę poznać znaczenie nowego okay :)
Bardzo chciałam przeczytać tę książkę i moje marzenie ziściło się - koleżanka kupiła "Gwiazd naszych wina", a książka leży już na mojej półce. :)
dzieki, literowka, a w tytul posta kopiowalam sobie z blednego opisu z poczatku recenzji, potem jest juz dobrze :P
"Papierowe" tez wkrotce bede czytac :)
ja mam z biblioteki, ale chyba bede musiala kupic, bo CHCE ja miec na wlasnosc :)
Lubię takie historie o ludziach walczących z chorobą, choć dręczy mnie świadomość, że gdzieś tam ktoś umiera...
Marze o tej książce, chociaż trochę obawiam się jej trudnej tematyki.
Podejrzewałam, że literówka ;) Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że zwróciłam uwagę? Nie każdy to lubi a osobiście wolę, żeby ktoś mi napisał i żebym poprawiła błąd ;]
jasne, ze nie mam za zle i dziekuje :) od razu sobie poprawilam i plus za czujnosc :)
Koniecznie muszę przeczytać! Książka młodzieżowa napisana dobrym stylem jest czymś niebywałym.
Ta książka jest absolutnie cudowna i poleciłabym ją każdemu. Teraz przede mną "Papierowe miasta" i czuję, że John Green szybko trafi do grona moich ulubionych autorów. ;)
Nigdy nie czytam książek adresowanych stricte do młodzieży, ale przyznam szczerze, że tym razem bardzo mnie zachęciłaś :)
lubię taką tematykę, a ta książka kusi mnie od kiedy pojawiła się w zapowiedziach :)
Wszyscy tak się nią zachwycają, a ja jeszcze jej nie znam -.-
Och, z chęcią bym przeczytała ;)
Czyli warto :) Zapowiada się fantastycznie! Muszę zdobyć tę książkę!
Wszyscy czytają, zachwycają się to i ja w końcu muszę się zastanowić.
Zakochałam się książce.
Wie może ktoś na której stronie lub w jakiej sytuacji wypowiedziane były słowa "To nie nasza, a gwiazd naszych wina"?
Poprawka: "To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina" :)) str. 116 na dole ;)
Prześlij komentarz