Autor: Neil Gaiman
Tytuł: ”Nigdziebądź”
Wydawnictwo: Mag
Stron: 318
- To zdrobnienie od Dee? - spytał.
- Co?
- Twoje imię.
- Nie.
- Jak je wymawiasz?
- Drzwi. Jak coś, przez co się przechodzi.
- Ach tak. - Czuł, że musi powiedzieć coś jeszcze, więc rzekł: - Co to w ogóle za imię? Spojrzała na niego swymi różnobarwnymi oczami.
- Moje imię.
Ten Neil Gaiman, to „Nigdziebądź” ze wstępem tego Andrzeja Sapkowskiego. Już od dawna nosiłam się z uzupełnieniem moich braków jeśli chodzi o twórczość tego poczytnego angielskiego pisarza fantasy, sf i grozy. Nie, żeby to były moje ulubione gatunki – praktycznie rzez ujmując raczej ich nie czytam. Ale pewne nazwiska trzeba znać, a pewne książki przeczytać, wbrew swoim upodobaniom nawet. Muszę przyznać, że nawet się przekonałam. I choć fantasy na pewno nie ma szans predysponować do listy moich najulubieńszych form, to bawiłam się całkiem dobrze z tą zgrabnie napisaną powieścią.
„Nigdziebądź” (już sam tytuł jest urzekający) początkwoo odnosił się do scenariusza serialu telewizyjnego, który autor później zaadoptował na prozę. Ale bez obaw, książka nie powstała na zasadzie „dopiszemy parę zdań do dialogów i wyjdzie nam hit”, pod względem stylistycznym niczego jej nie brakuje. Gaiman pisze całkiem zręcznie, płynne i potrafi zaciekawić. W jego prozie pojawia się wiele elementów humorystycznych i forteli, co też jest wielkim atutem. Również konstrukcja świata przedstawionego ma ręce i nogi – i to niezłe. Podobała mi się koncepcja współistnienia Londynu Pod i Londynu Nad – z tego drugiego wywodzi się nasz bohater, Richard Mayhew. Szary, przeciętny obywatel, mający pracę i narzeczoną, bez większych ambicji. Jego uporządkowany świat wywraca się jednak do góry nogami, gdy decyduje się pomóc zranionej dziewczynie, leżącej na ulicy. Jego spotkanie z Drzwiami – bo takie imię nosi owa zagadkowa postać – przyciągnie problemy, i to dosyć spore. Ale także odmieni życie, bo czasem to, przed czym najbardziej uciekamy okazuje się tym, co daje nam najwięcej.
Historia może nie jest zbyt skomplikowana i odkrywcza,ale ubarwiają ją niesamowite postacie. Mamy tu duet opryszków z którymi lepiej nie zadzierać – ich dywagacje na temat tego co i w jaki sposób zrobiliby ze swoimi ofiarami są na wysokim poziomie i tyleż przerażają, co i śmieszą. Sam Richard jest bohaterem może i przeciętnym, ale wzbudza sympatię – biedny, wciąż sprowadzany do parteru, w czymkolwiek chciałby zabłyszczeć. Ale i on będzie miał szansę się zreflektować. Jest i Drzwi, zdeterminowana do pomszczenia rodziców, napędzająca całą akcję. Oraz markiz de Carabas, jeden z mocniejszych bohaterów. Żelazna Łowczyni, z która lepiej nie zadzierać. I najprawdziwszy anioł, choć zamieszkuje krainę Pod. Oraz wielu, wielu innych. Co najfajniejsze, Gaiman tak żongluje obrazami, że często rzuca cień podejrzenia o zdradę na zupełnie niewinnego bohatera i odwrotnie. Nie od razu jesteśmy więc w stanie się w tym wszystkim połapać, i to jest plus.
Książkę oceniam jako dobrą – może bez rewelacji, ale taka w sam raz do poczytania. Wciąga, czyta się szybko, bawi i daje też do myślenia. Nie zaczynajcie jednak od wstępu Sapkowskiego, bo trochę za dużo zdradza.
9 komentarze:
Mam w planach, jednak zawsze, gdy zamawiam książki to zapominam m.in. o tej książce... ;)
Moim zdaniem najlepsza (dotąd) książka tego autora. Zgadza się, tytuł jest urzekający. :) Treść również miło wspominam.
Jest coś niesamowitego w tym tytule - bez czytania opisu kupiłam tę książkę. Nie wiem, czy mi się spodoba, ale liczę na to, że będzie3 dobra :) A co do Sapkowskiego - temu panu podziękuję...
Sama nie wiem... Księga cmentarna trochę mnie zawiodła, więc teraz nieufnie podchodzę do Gaimana :)
Słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat książki „Nigdziebądź”, ale sama jakoś nie mogę się do niej przekonać. Niemniej jednak popytam o nią w bibliotece i jak będą mieli, to z czystej ciekawości przeczytam.
Jedyne co pamiętam z tej książki to chaos i nieogarnięcie. A, i jeden z moich ulubionych cytatów:
"-Lubisz koty?
- Tak.
- Uff. Wolisz udko czy pierś?"
Z tego co zrozumiałam najmocniejszą stroną książki są jej bohaterowie? Jestem ciekawa, choć zastanawiający jest ten chaos. Lubię książki, które o czymś opowiadają a tu mam wrażenie, że to taka powieść o niczym... ;)
"Nigdziebądź" też mi się podobało :)
Rzeczywiście, zupełnie nie widać, że to "upowieściowienie" serialu jest. I technicznie świetna książka. Ale ja, miło dobrych chęci, zupełnie się nie mogę w styl tego Autora wczuć ;/ http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2014/09/nigdziebadz.html
Prześlij komentarz