Autor: Patrick Ness
Tytuł: "Siedem minut po północy"
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Stron: 216
„Siedem minut po północy” Patricka Nessa – bardzo długo czekałam na polskie wydanie tej książki, gdyż data premiery wciąż się przesuwała. Ale w końcu jest, pojawiła się i znalazła się i w moich rękach. Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy otwieramy tę książkę, to niesamowicie staranne i piękne wydanie. I nie chodzi tu tylko o mroczne czarno-białe grafiki Jima Kaya, które nie tylko ilustrują treść opowieści, ale korespondują z drukiem, czyniąc każdą kolejną stronę niepowtarzalnym arcydziełem. Wyobraźnia ilustratora doskonale wpisuje się w to, co tworzy się w głowie czytelnika – obrazy są przekonujące, sugestywne, budują tajemniczy, złowieszczy klimat. Książka wydana jest na dobrym, gładkim papierze, który przywodzi na myśl ekskluzywne książki dla dzieci. Szkoda, że oprawa nie jest twarda, dopełniłaby całości. Podsumowując, wydawca spisał się na medal.
Historia oparta jest na pomyśle zmarłej przedwcześnie autorki, Siobhan Dowd. Nie wiem w jakim stopniu P. Ness czerpał z jej doświadczeń, gdyż sam w przedmowie zdradza, że nigdy nie poznał pisarki osobiście, dostał jednak propozycję dokończenia jej książki. Choć się wahał, opowieść przyszła do niego sama. Postanowił opowiedzieć ją po swojemu, jednocześnie składając hołd zmarłej autorce. I tu na scenę wkracza trzynastoletni Conor. I potwór, który odwiedza go w nocy, punktualnie siedem minut po północy. To opowieść o chłopcu, który musi zmierzyć się z ciężką chorobą swojej matki, z odrzuceniem przez rówieśników, ze swoimi wewnętrznymi lękami. Historia dziecka, któremu świat wydaje się na tyle przerażający i zły, że czający się wśród mroku nocy potwór nie robi na nim żadnego wrażenia. Co więcej, chłopak sam go wzywa. By sobie pomóc...
Im bardziej się na coś czeka, tym większe obawy, że człowiek się rozczaruje. Naprawdę bałam się czytać tę książkę, gdyż ostrzyłam sobie na nią apetyt wystarczająco długo, by pokładać w niej wielkie nadzieje. Zdaję sobie sprawę, że z tego powodu mój odbiór był inny, niż gdyby działo się to po przypadkowym trafieniu na ten tytuł. Mimo, że pozostał we mnie jakiś ułamek niedosytu, oceniam tę książkę na piątkę. Trudno zdecydować do jakiej grupy odbiorców jest skierowana – na pewno spodoba się rówieśnikom Conora, ale bez wahania mogą sięgać po nią starsi, również dorośli. Każdy odnajdzie w tej powieści coś dla siebie, dostrzeże w niej inne walory. Książka napisana jest dość oszczędnym językiem – autor stawia na minimalizm słów przy maksymalizacji przekazu. Książkę odbierałam jak uniwersalną przypowieść, w której uogólnienia i niedopowiedzenia sprawiają, że pod konkretnych bohaterów można podstawiać dowolnie inne osoby, historie, zdarzenia. Niemniej trochę brakowało mi rozbudowania wątków, dialogów, poświęcenia większej uwagi przeżyciom wewnętrznym bohaterów. Bardzo podobał mi się za to pomysł na postać potwora-mędrca, który raczy chłopca trzema opowieściami. Każda z nich zaskakuje Conora rozwiązaniem i ma otworzyć mu oczy, pomóc odnaleźć spokój. I wspomniane już grafiki, pojawiające się co kilka stron, potęgujące nastrój grozy - są strzałem w dziesiątkę.
Podsumowując, książkę oczywiście polecam. Spotkanie z powieścią „Siedem minut po północy” na pewno jest niezwykłym doświadczeniem, gdyż mało na rynku podobnych wydań. Może jak dla mnie trochę zabrakło, by nazwać ją majstersztykiem, ale na pewno jej lektura nie była czasem straconym. A jakie są Wasze opinie?
9 komentarze:
Zachęciłaś mnie. Bardzo. Zaraz zabieram się za poszukiwanie tej książki. Chętnie też od dawien dawna przeczytam opowieść z ilustracjami.
Wydanie samo w sobie jest doskonałe, a jeśli weźmiemy też pod uwagę treść - cudeńko :)
Czytałam. Książka jest cudowna. Historia wzrusza, ale i przyprawia o ciarki na plecach. Piękna i godna polecenia!
pozdrawiam
Miłośniczka Książek
fabuła wydaje się bardzo ciekawa, będę się rozglądać za tą książką :)
Interesujące, interesujące... Zdecydowanie czuję się zachęcona, nie będę przed nią uciekać w bibliotece ;)
ta książka to mój priorytet w lipcowych zakupach nowych lektur :) w czerwcu niestety budżet został już przekroczony :p ach ta miłość do Stasiuka puści mnie z torbami:D
Bardzo bym chciała przeczytać tę książkę, wydaje mi się ona być w 100% zgodna z moimi literackimi upodobaniami ;)
Nie zawiodłam się jeszcze na najnowszych propozycjach tego wydawnictwa - myślę, że i tak lektura mogłabym mi się tematycznie spodobać :)
As of 2010, this Insignia NS-DV111080F Digital Camcorder demands an average price of $300; however, this price can vary depending on sales
and where you purchase the item. Most of the Sony
digital video tape recorders will play back all of Sony's digital Betacam and analog formats. 00, it's not terribly expensive compared to equally as brilliant camcorders.
If you're like most people, you've probably heard a
lot about 3D imaging devices and pondered whether
it's worth purchasing one.
Feel free to surf to my page; Camcorder Reviews
Prześlij komentarz