Gavin Extence: "Lustrzany świat Melody Black"
Wydawnictwo Literackie
314 str.
Najpierw
był niesamowity „Wszechświat kontra Alex Wood”, taka odświeżona
wersja „Buszującego w zbożu”. Teraz Gavin Extance powrócił ze
swoim drugim dziełem, o równie intrygującym tytule: „Lustrzany
świat Melody Black”. Czy książka powtórzy sukces debiutu?
Abby
odwiedza sąsiada z zamiarem pożyczenia puszki pomidorów. W
mieszkaniu, które było lustrzanym odbiciem jej własnego, znalazła
ciało. To traumatyczne zdawałoby się przeżycie, kobieta znosi
całkiem dzielnie, można by rzec: przechodzi nad tym do porządku
dziennego. Wzywa policję, wraca do chłopaka i pomaga mu dokończyć
obiad. Wydarzenia te rzutują na jej życie dopiero dużo później,
a sama Abby przeżyje załamanie, z którego bliscy nie będą długo
jej w stanie wyciągnąć.
„Lustrzany
świat...” jest całkiem inną powieścią. Rzeczywiście, od razu
rozpoznajemy znany z debiutu humorystyczny styl autora i skłonność
do tworzenia barwnych, niezwyczajnych postaci. Bardzo dobrym
posunięciem jest oddanie narracji kobiecie – i tu autor wypada
znów wiarygodnie, świetnie wczuł się w rolę i stworzył
frapującą postać. Jak wiele z siebie samego przelał na Abby
dowiadujemy się w Posłowiu – i warto przeczytać te kilka stron
zakończenia, bo pozwolą nam spojrzeć na powieść z zupełnie
innej perspektywy. Mam ogromny szacunek do autora za szczerość
wobec czytelników.
Książka
jest trochę taką mozaiką, mieszanką różnych stylów.
Przechodzimy w niej od, wydawałoby się, kryminalnego wstępu, do
powieści obyczajowej z nieporadną kobietą w roli głównej (coś w
stylu Bridget Jones), by szybko zmienić nastrój i ukazać
przygnębiającą chorobę głównej bohaterki. Tytułowa Melody
Black pojawia się mniej więcej w połowie i w przedziwny sposób
spaja opowieść.
Co
do samej książki i fabuły – oczywiście wciąga i w oryginalny
sposób przybliża nam losy kruchej, chorej dziewczyny, która trochę
nie radzi sobie z własnym życiem, ale... No właśnie, musiało być
jakieś ale. Książka jest słabsza niż jej poprzedniczka. Autor
miał na nią pomysł, miał ich nawet kilka, a w konsekwencji główny
wątek gdzieś się rozmył. Oczywiście, że będę polecać, bo
Extence jest odkryciem, jednak już z mniejszą żywiołowością niż
przy „Wszechświecie...”.
3 komentarze:
"Wszechświat kontra Alex Wood" jeszcze przede mną, bo nigdy nie mogę znaleźć czasu na te książkę. Jeśli chodzi o "Lustrzany świat...", to mnie interesuje i zapewne kiedyś zakupię ebooka i przeczytam.
Pozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Chyba zacznę jednak od "Wszechświat kontra Alex Woods" bo tę książkę mam u siebie, a i słyszałam o niej bardzo dużo dobrego. :)
Alex Woods mnie rzeczywiście zachwycił. Bardzo byłam ciekawa czy druga książka przerośnie "Wszechświat"... Mimo lekkiego niedosytu - z przyjemnością sięgnę:)
Prześlij komentarz