wtorek, 15 lipca 2014
Haruki Murakami: "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland"
Autor: Haruki Murakami
Tytuł: "Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland"
Wydawnictwo: Muza
Stron: 488
Trochę mi się już „przejadł” Murakami, a jednak wciąż po niego sięgam – specyficzny charakter jego powieści przyciąga mnie, gdy mam akurat nostalgiczny nastrój. Świetnie się wtedy wpisuje w moje samopoczucie i dobrze mi się go czyta. Aczkolwiek po skończeniu książki „Koniec świata i hard-boiled wonderland” dochodzę do wniosku, że muszę zrobić sobie dłuższą przerwę od tego autora.
Właściwie trudno w paru słowach opowiedzieć, o czym jest ta książka. Dotykamy tu dwóch światów: jeden z nich to świat rzeczywisty, realny, chociaż wybiegający w przyszłość. Drugi to świat na kształt marzeń sennych, daleki i nieznany, nierealny, pełen niemożliwego. Spaja je osoba głównego bohatera – wykształconego młodego człowieka, trybika w machinie Systemu. W miarę lektury zauważamy, że oba światy sporo łączy, że przewijają się w nich podobne motywy. Później to wszystko się wyjaśnia, dwie równoległe historie zaczynają tworzyć jedną. To, co nadnaturalne, przesiąka do japońskiej świadomości a to, co stanowi podstawę prawdziwego życia, staje się jedyną formą ratunku w Mieście, gdzie ludzie nie mają serc i pamięci.
Murakami stworzył niezwykłe sci-fi – uwodzi niczym nieskrępowaną wyobraźnią, śmiałymi pomysłami i nieprzeciętnymi bohaterami. W jego powieści możemy spotkać mityczne jednorożce, cienie obdarzone świadomością i żyjące w oderwaniu od człowieka, podstępne czarnomroki, żyjące pod linią metra i piękne zwierze, oddające życie kosztem ludzi. To równocześnie świat nowinek technologicznych, gdzie dźwięki kości opowiadają historie swoich właścicieli a świat sprowadza się do szyfrów. Klimat rodem z opowieści Orwella, gdzie ludzie są tylko pionkami i nie znają prawdziwej natury świata. Całość przytłacza, trochę przeraża, nie daje nadziei, wyzwala smutek.
Murakamiego trzeba lubić – jeśli nie przekonują Was jego powieści, ta z pewnością też nie porwie. Jak dla mnie, jest raczej średnia, ale może to tylko znużenie autorem. Mam wrażenie, że choć bez wątpienia różne, jego powieści mają jakiś wspólny mianownik, są do siebie łudząco podobne. Postacie, klimat, prosty i mechaniczny język, zachowania, powierzchowny stosunek do seksu, tajemnica i bohaterowie trwający w letargu, prości i bezuczuciowi (?)… A przy tym wciąż nie mogę się nadziwić nad tym, że jednak to kupuję i w jakimś stopniu daję się zaczarować. Ocena jest więc niejednoznaczna, jak i sama proza.
Categories
H. Murakami,
książka,
Muza,
science-fiction
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
No właśnie obawiam się, że proza Murakamiego mnie nie przekona - co prawda nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po jego książki, ale widzę, że facet ma specyficzny styl. I boję się, że może mi się nie spodobać.
Do tej pory miałam jedne spotkanie z twórczością Murakamiego - nie było złe, aczkolwiek nie zachwyciło mnie. Na razie nie mam ochoty na sięgnięcie po kolejną książkę tego autora, ale na pewno kiedyś to zrobię.
Czytałam jak do tej pory tylko jedną książkę tego autora i powiem szczerze, że zła nie była, ale też nie zachwyciła mnie tak jak na to liczyłam. Nie wiem czy w najbliższym czasie sięgnę po kolejne.
Nie znam autora, ale myślę, że warto po niego sięgnąć :)
Prześlij komentarz