niedziela, 1 kwietnia 2012

Oliver Sacks: "Wyspa daltonistów i wyspa sagowców"

Autor: Po drugiej stronie... dnia kwietnia 01, 2012

Autor: Oliver Sacks
Tytuł: "Wyspa daltonistów i wyspa sagowców"
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Stron: 280


"Niedawno - powiedział Knut - jego siostra, Britt, chcąc udowodnić, że jest to możliwe, wydziergała sweter w szesnastu kolorach. Wymyśliła własny system rozpoznawania motków wełny za pomocą znakowania ich numerami. Sweter miał wymyślny motyw przedstawiający sceny z norweskich legend, ale ponieważ został wykonany z wełny w różnych odcieniach przydymionego brązu i purpury, nie kontrastujących ze sobą, normalne oczy z trudem go dostrzegają. Jednakże Britt, reagując tylko na jasne światło, widziała go bez trudu, prawdopodobnie lepiej niż ludzie ze zdrowym wzrokiem.
To moja specjalna, tajemna sztuka - mówiła. - Trzeba być daltonistą, żeby to widzieć".


Tak jak obiecałam – dziś recenzja kolejnej książki Olivera Sacksa.

„Wyspa daltonistów i wyspa sagowców” koncentruje się na trzech tematach, co można wywnioskować już z tytułu. Są to: specyfika wysp, intrygujące choroby i botanika. Książka składa się z dwóch części, a każda z nich jest owocem niezależnych od siebie podróży autora do Mikronezji. Sacks od najmłodszych lat fascynował się wyspami – eksperymentalnymi formami natury, zamkniętymi i odrębnymi. Ta izolacja przyczynia się do rozwoju nie tylko osobliwych form roślinnych, ale również unikalnej tożsamości kulturowej. Dodatkowo, Mikronezja przyciągnęła Sacksa z jeszcze jednego powodu – zajmował się badanem daltonizmu, gdy usłyszał o wyspie, na której zamieszkuje społeczność obciążona tą chorobą. W tak ograniczonych warunkach terytorialnych dziedziczna achromatopsja rozprzestrzeniała się w zatrważającym tempie. Kolejna z jego wypraw wynikła z zainteresowania sagowcami – pięknymi drzewami, przypominającymi palmy, będącymi jednak również przekleństwem wyspiarzy… Dlaczego? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba się zagłębić w lekturę, zdradzę jedynie, że w drugiej części książki Sacks zajmuje się chorobą o dotąd niezidentyfikowanym pochodzeniu – lylico i boding. A oprócz tego rozpływa się nad rzadką, fascynującą roślinnością tamtych wysp.

„Wyspę…” czytało mi się o wiele szybciej i sprawniej niż omawiany wcześniej „Zobaczyć głos”. Zjawiska, na których koncentruje się lekarz, są przedstawione tutaj mniej naukowo. Oczywiście nadal mamy wiele teorii, jednak tym razem dochodzą też wątki fabularne. Sacks opisuje bowiem swoją podróż dzień po dniu, z jednej strony skupiając się na swojej pracy, kontaktując się z osobami chorymi i opisując ich dolegliwości, z drugiej po prostu cieszy się pobytem w urokliwym miejscu, zwiedza, podziwia, odpoczywa.

Jak to jest nie znać barw? Daltoniści postrzegają świat w szarościach i nawet nie potrafią sobie wyobrazić czym są kolory. Ciekawym było dla mnie poznanie sposobów w jaki sobie radzą w codziennym życiu z tym ograniczeniem. Trzeba również pamiętać, że daltonizm to nie tylko niemożność rozpoznania barw. Osoby cierpiące na achromatopsję są bardzo wrażliwe na światło i właściwie dobrze czują się dopiero po zmroku. Ich wzrok jest też słabszy, nie widzą detali i dopiero posługiwanie się np. szkłem powiększającym daje im swobodę poruszania się czy czytania. Wszystkie informacje na ich temat, których dostarcza nam Sacks, są niezwykle zajmujące. Po przeczytaniu pierwszej części książki doszłam do wniosku, że nie potrafię się nawet postawić na miejscu osoby dotkniętej taką wadą wzroku…

W drugiej części książki stajemy się wręcz tropicielami zagadki, szukając źródła nieznanej choroby, powodującej objawy takie jak parkinsonizm czy paraliż. Hipotezy się mnożą, badania podejmowane na przestrzeni lat wysnuwają kolejne domniemane przyczyny, jednak zagadka wciąż pozostaje nierozwiązana. Czytanie tego rozdziału jest naprawdę pasjonujące!

O Sacksie usłyszałam po raz pierwszy w odniesieniu do jego książki „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”. Zanim udało mi się sięgnąć po ten tytuł, w moje ręce wpadły dwa inne, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że będę dalej poszukiwać. Dotąd raczej nie czytałam książek popularnonaukowych, ale teraz się to zmienia i widzę szereg korzyści wypływających z tego faktu.

Ocena: 5/6



Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

9 komentarze:

Stayrude on 1 kwietnia 2012 14:01 pisze...

Zachęciłaś mnie do zapoznania się z tym autorem.
Od dawna poluję na "Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem", ale teraz wiem, że warto rozejrzeć się za innymi jego książkami.

Pozdrawiam

Blueberry on 1 kwietnia 2012 14:35 pisze...

Jakoś nie mam ochoty na przeczytanie tej książki.
Pozdrawiam

Natalia (http://natalia-recenzuje.pl) on 1 kwietnia 2012 15:55 pisze...

Książka jest niewątpliwie intrygująca, ale jakoś nie przemawia do mnie pomimo wysokiej oceny, więc tym razem spasuję. Pozdrawiam. :)

Magda on 1 kwietnia 2012 16:00 pisze...

jeszcze się zastanowię, chyba nie do końca przekonuje mnie ta książka :)

GumcioBook (Gabrysia) on 1 kwietnia 2012 18:46 pisze...

Sama nie wiem, mam mieszane uczucia co do niej

Cyrysia on 3 kwietnia 2012 17:46 pisze...

Nie znam twórczości Olivera Sacksa, ale muszę przyznać, iż zaciekawiłaś mnie swą recenzją i w wolnej chwili chętnie zajrzę do "Wyspy daltonistów i wyspy sagowców".

Unknown on 3 kwietnia 2012 20:52 pisze...

Nie słyszałam o niej, ale może być ciekawie ;)

Miqa on 3 kwietnia 2012 22:04 pisze...

Ja również kojarzę tego pisarza poprzez książkę „Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”. Po tę pozycję sięgnę z wielką chęcią :)

Kama on 8 kwietnia 2012 12:37 pisze...

Także czytałam książkę tego autora : O mężczyźnie, który pomylił swoją żonę z kapeluszem. Po inne książki tego autora z chęcią sięgnę.

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon