Autor: Marissa Meyer
Tytuł: "Saga księżycowa. Cinder"
Wydawnictwo: Egmont
Stron: 440
Znacie to słynne „Zaraz idę spać, jeszcze tylko jedna
strona, jeszcze tylko jeden rozdział”? Dawno nie miałam takiego uczucia, a tu
niespodziewanie wpadłam przy… pierwszym tomie „Sagi księżycowej”. Kopciuszek w
wersji futurystycznej: dziewczyna-cyborg, zauroczona pekińskim księciem, a do
tego inwazja mieszkańców Księżyca, chcących zawładnąć Ziemią, plus śmiertelna pandemia,
wyniszczająca naszą planetę. Nie spodziewałabym się, jak ta historia podbije
moje serce :) Powieść jest naprawdę fajna, pomysłowa i dużo się w niej dzieje. Uwielbiam
grę z utartymi schematami, powiew świeżości jaki autorka nadała klasycznej
baśni, jej oryginalną formę.
Cinder jest przesympatyczną osóbką, która w ponad 30 proc. jest
robotem – nad czym ubolewa. Nie zawsze tak było – przeszła trudną operację na
skutek wypadku, w którym straciła stopę i dłoń. Ale dziewczyna nie pamięta
swojej przeszłości, nie wie skąd pochodzi i co tak właściwie jej się
przydarzyło. Dorasta, wykorzystywana przez przybraną matkę – pracując jako
mechanik. Może tylko pomarzyć o pójściu na bal, o którym mówią wszyscy, o
pięknej sukni i pantofelkach, a zwłaszcza o normalnym, spokojnym życiu. Nie wybrała
sobie losu maszyny, ale musi pogodzić się z tym stanem. Jest traktowana jako
gorsza, ludzka służąca. Ona nie jest częścią rodziny, pełni rolę podrzędnej
służącej, rzeczy, akcesoria.
Książkę czyta się przyjemnie i szybko. Zdarzało mi się
zasiedzieć przy niej w nocy i żałuję, że się skończyła, ale zaraz zamawiam
sobie drugi tom w bibliotece. Co prawda punkt kulminacyjny historii jest trochę
niewypałem – domyślamy się kim jest Cinder dużo, dużo wcześniej, więc brak
zaskoczenia, ale to nie odejmuje tej historii uroku. Podobała mi się bez dwóch
zdań :)
Jeszcze taka ciekawostka – w 2015 roku do kin trafia filmowa
wersja Kopciuszka. Także dużo się dzieje w tym temacie, a klasyczne baśnie
wciąż inspirują.
6 komentarze:
Czytałam i chyba jest II cz. :)
Bardzo podobała mi się pierwsza część tej serii. Druga z reszta też, ale Cinder wolę bardziej od Scarlet :)
Cinder to jedna z moich ulubionych powieści, reinterpretacja baśni, świetna bohaterka, po prostu świetna lektura, która nie pozwoli przespać nocy :P)
Pozdrawiam
Mam dwie książki z tej serii u siebie i pozytywnie się nastawiam, ale zobaczymy jak to wyjdzie :)
Miałam podobnie jak Ty - "jeszcze tylko jeden rozdział, tylko jeden", a przygodę z "Cinder" zakończyłam o czwartej nad ranem :P Fakt, ja również dużo dużo wcześniej domyśliłam się kim jest główna bohaterka, ale inne wątki fabuły skutecznie zamaskowały ten jeden mankament. Ogromnie podobał mi się tom pierwszy i już nie mogę się doczekać nim będę mogła zabrać się za kolejne :)
Książkę mam w wersji audiobooka i nie mogę się doczekać, żeby go wysłuchać :)
Prześlij komentarz