niedziela, 18 grudnia 2011

Stieg Larsson: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"

Autor: Po drugiej stronie... dnia grudnia 18, 2011

Autor: Stieg Larsson
Tytuł: "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Stron: 640



"Myślę, że nie masz racji. To nie jest jakiś seryjny morderca, który naczytał się za dużo biblijnych tekstów. To tylko zwykły łajdak, który nienawidzi kobiet."


Trylogię „Millenium” szwedzkiego pisarza, Stiega Larssona, znają chyba wszyscy, przynajmniej ze słyszenia. Długo uważałam, że są to powieści dla mężczyzn i trzymałam się od nich z daleka, ale na szczęście przełamałam tę przypadkową i niczym nie potwierdzoną opinię. Ponieważ już w styczniu do kin wchodzi ekranizacja pierwszej części – książki „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” i jej zwiastun mnie zaintrygował, postanowiłam zmierzyć się z książką i była to trafna decyzja.

Sting Larsson był szwedzkim dziennikarzem, który zmarł niespodziewanie w 2004 roku, tuż przed premierą pierwszej części trylogii, a więc nie dożył jej błyskotliwego sukcesu. Najprawdopodobniej pisarz złożył w wydawnictwie od razu manuskrypt wszystkich trzech części. Ciekawostką jest również nazwisko tłumacza cyklu, Beaty Walczak-Larrson. Postanowiłam wykryć czy jest to zbieżność przypadkowa i okazuje się, że jednak tak. Tłumaczka nigdy nie poznała pisarza.

Fabuła książki oscyluje wokół tragedii sprzed lat. Dziennikarz i wydawca „Millenium”, Mikael Blomkvist, zostaje powołany przez seniora rodu Vanger, Henrika, do wykrycia mordercy jego krewnej, Harriet. Dziewczynka zaginęła czterdzieści lat wcześniej w nigdy nie wyjaśnionych okolicznościach, choć sprawą bardzo długo zajmowała się policja, a i sam Henrik poświęcił śledztwu całe życie. Mikael bierze sobie do pomocy utalentowaną Lisbeth Salander, mistrzynię researchu. Wydaje się, że przedawniona sprawa jest niemożliwa do rozszyfrowania, jednak dzięki pracy zgranego teamu wychodzą na jaw pomijane dotąd poszlaki.

O tej książce napisano już wiele, więc nie zamierzam powielać tych opinii. Mogę z ręku na sercu przyznać, że książka jest dobra i mimo znacznej ilości stron, czyta się ją wybornie i szybko. Larssonowi udało się ukuć wciągającą, wieloaspektową intrygę, a taka zagadka jest przecież podstawą dobrego kryminału. To niesamowite, że każdy, nawet drobny przypadkowy ślad może okazać się kluczem do odnalezienia prawdy. Okazuje się, że mimo czasowego dystansu sprawa nie jest beznadziejna, a dzięki głębokiemu zaangażowaniu bohaterów, można doświadczyć cudu. Na pochwałę zasługują też sylwetki dwójki głównych bohaterów i ich miażdżąca inteligencja. Na tym tle wybija się zwłaszcza aspołeczna Lisbeth – nietuzinkowa młoda kobieta, o prowokującym wyglądzie – jej ciało zdobią tatuaże i kolczyki, a ona sama jest wątłej budowy, wygląda na bardzo kruchą. Nic jednak bardziej mylnego – kiedy trzeba, z wystraszonej owieczki zamienia się w żądnego zemsty wilka. Jej geniusz i ponadprzeciętne zdolności znacznie przyspieszają tempo poszukiwań. W pierwszym tomie jej postać jest trochę zdominowana przez dziennikarza, mam jednak nadzieję, że w kolejnych sytuacja się zmieni, bowiem z pewnością sięgnę po resztę części.

Książka zaskakuje rozwiązaniem, a to w takich powieściach podstawa sukcesu. Z dobrych stron – autor złożył w niej hołd kobietom, ukazując brutalny i cyniczny świat mężczyzn, wykorzystujących słabszą płeć. Larsson skrupulatnie odnotowuje jak wiele kobiet cierpi i milczy, ile krzywd, przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej odbierają z męskich rąk. Nie boi się mówić o seksualnych dewiacjach, makabrycznych morderstwach i gwałtach. Przerywa milczenie pokazując, jak wiele złego mogą wyrządzić mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. To dobra lekcja i ostrzeżenie. Za ten gest w stronę ofiar należy mu się wielki plus.

Z minusów – książka długo się rozkręca, bowiem nasza dwójka zaczyna pracować razem dopiero gdzieś około trzysetnej strony. Także po rozwiązaniu intrygi autor ciągnie jeszcze jeden wątek, który może też nudzić. Punkt kulminacyjny mamy za sobą, emocje opadły, a wciąż pozostaje przed nami kilkadziesiąt stron. Mogą irytować też zawarte w tekście kryptoreklamy sprzętu komputerowego, którymi co rusz raczy nas autor. Prawdopodobnie pobieżna redakcja i korekta książki mogła być wywołana przedwczesną śmiercią autora, który nie zdążył dopracować swojego dzieła. Dlatego wszelkie uchybienia należy traktować z przymrużeniem oka.

Podsumowując: tak, zasiliłam grono entuzjastów tej pozycji i gdy tylko wywiążę się ze wszystkich zaległych lektur, sięgnę po więcej. No i oczywiście film obowiązkowo! Polecam, choć pewnie większość z was ma już „Millenium” za sobą ;) A może się mylę?

Ocena: 5/6

20 komentarze:

Nika on 18 grudnia 2011 19:04 pisze...

Przyznam się bez bicia, że zaczęłam czytać tę książkę jakiś czas temu, ale odłożyłam ją po mniej-więcej 200 stronach... Kiedyś będę musiała do niej wrócić, bo widzę, że akcja rozkręca się dopiero potem :)

Cyrysia on 18 grudnia 2011 19:07 pisze...

Nie lubię jak się fabuła bardzo długo rozkręca, dlatego ten minus mnie zniechęca do sięgnięcia po tę książkę.

ronja on 18 grudnia 2011 19:20 pisze...

Wypożyczyłam tę książkę jakiś czas temu z biblioteki, zaczęłam czytać i - niestety - okazało się, że to nie moja bajka. Może kiedyś ponowię próbę ( już bywało, że ta sama książka, która kiedyś mi się nie podobała, za kolejnym podejściem wywoływała we mnie cieplejsze uczucia).

milla on 18 grudnia 2011 19:29 pisze...

Ja ciągle się zabieram do tej książki:) Natłok zajęć obecnie uniemożliwia mi czytanie tak obszernych, a zatem czasochłonnych, publikacji. Myślę jednak, że kiedyś jednak w końcu sięgnę po całą trylogię.

Aneta on 18 grudnia 2011 19:50 pisze...

CZytałam, mam nawet całą trylogię na własność :) Podoba mi się trylogia.

Edyta on 18 grudnia 2011 20:05 pisze...

Jeszcze nie czytałam. Sądzę jednak, że w końcu się ugnę.
Pozdrawiam.

Taki jest świat on 18 grudnia 2011 20:27 pisze...

I trylogia i film za mną, często do nich wracam ;)

Unknown on 18 grudnia 2011 20:43 pisze...

Uwielbiam całą trylogię! Stoi sobie na półce i tylko czekam na wolną chwilę by móc do niej wrócić. Szkoda tylko że pan Larsson nie urzeknie nas już innymi wybitnymi dziełami [*]

Unknown on 18 grudnia 2011 21:16 pisze...

Ta seria jeszcze przede mną, ale z pewnością przeczytam. Pozdrawiam.

Unknown on 18 grudnia 2011 21:59 pisze...

Czytałam ją i podobała mi się, ale do zachwytu nad nią sporo mi brakowało... :)

monika on 18 grudnia 2011 22:08 pisze...

przeczytane, wysokie miejsce w moim książkowym rankingu:) ale najbardziej podobał mi się ostatni tom:)

kasandra_85 on 18 grudnia 2011 22:58 pisze...

Mam całą trylogię i grzecznie czeka ona na swoją kolej. Już nie mogę się doczekać:))

Klaudia on 18 grudnia 2011 23:53 pisze...

Ja jeszcze nie czytałam, ale skoro niedługo ma się ukazać film... Muszę się pospieszyć, żeby przed premierą zdążyć!

Anonimowy pisze...

Mam ją na uwadze od dawna, ale nie mogę się jakoś przełamać, zeby po nią sięgnąć :)

anek7 on 19 grudnia 2011 07:15 pisze...

Czytam teraz drugi tom a i trzeci na półce leży:)

A niewiele brakowało, żebym "Mężczyzn, którzy..." odłożyła po kilkunastu kartkach, bo normalnie wlokło się jak argentyńska telenowela...
A później sama nie wiem jak i kiedy skończyłam czytać:)

Madlen on 19 grudnia 2011 12:54 pisze...

Uwielbiam tę Trylogię i już nie mogę doczekać się wchodzącej niedługo do kin ekranizacji pierwszej części. I zazdroszczę Ci, bo najlepsze dopiero przed Tobą:)

Anonimowy pisze...

Mnie wszystkie trzy części wciągnęły niesamowicie, nawet mi dłużyzny nie przeszkadzały, czytałam z wypiekami na twarzy, jakby to był mój pierwszy kryminał:) szkoda, że więcej Larsson nie zdążył napisać...

Blair on 19 grudnia 2011 22:33 pisze...

Książki nie czytałam, ale dzięki filmom uwielbiam całą trylogię ;-)

Ewa Książkówka on 20 grudnia 2011 10:48 pisze...

Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia odnośnie tej ksiązki po przeczytaniu twojej recenzji. Jeszcze się zastanowię nad ta lekturą. :)

Fuzja on 23 grudnia 2011 08:29 pisze...

Ja byłam jedną z tych co to nie znali jego książek, dopóki kilka osób nie wspomniało mi coś o nich - a były to same pochlebne opinie, natomiast jakoś nie ciągnie mnie mimo wszystko do lektury, chociaż recenzja zachęcająca.
Ps. Też nie lubię, kiedy książka "po rozwiązaniu" ciągnie się jeszcze przez kilka stron ;)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon