"Jessica Jones", serial, sezon 1
Kolejnym serialem, który bardzo mnie zaskoczył i chciałabym go polecić jest Jessica Jones. Postać z Marvelowskich komiksów, wreszcie kobieta grająca główne skrzypce i to w dodatku całkowicie odmienna od tych, jakie zazwyczaj spotykamy w produkcjach tego typu. Jessica jest postacią mroczną, neurotyczną – pije ogromne ilości alkoholu, ma niewyparzony język, nie dba o swoje zdrowie, sypia z kim popadnie i trudni się jako prywatny detektyw, co sprowadza się do przyłapywania niewiernych partnerów na gorącym uczynku. Jessica nie dba o to, jak postrzegają ja inni, pędzi raczej samotnicze życie, choć jest kilka osób dla których zrobiłaby wszystko. Raczej nie lubi przyznawać się do swoich uczuć, udaje zimną i nieczułą. Ma też supermoce – jest bystra, niezwykle silna i… lata, choć to raczej namiastka tego, co potrafi np. Superman :)
Serial rozpędza się bardzo powoli i początkowo, dla osoby która komiksu nie zna, większość wydarzeń bywa niejasna. Na szczęście stopniowo dzięki retrospekcjom poznajemy przeszłość bohaterki i poszczególne trybiki zaczynają się zazębiać. Najważniejsze postacie tego sezonu to oprócz samej Jessici m.in. jej najlepsza przyjaciółka Trish, Luke Cage czyli kolejny metaczłowiek obdarzony nadnaturaną mocą oraz czarny charakter… Kilgrave. Dawno nie spotkałam się z tak fascynującym bohaterem, istnym wcieleniem zła. Kilgrave wpływa na ludkzie umysły – potrafi zmusić swoją ofiarę do wszystkiego, w tym do samobójstwa. Jest absolutnie fenomenalną postacią, bezbłędnie zagraną. Ma się wrażenie, że jego siłę perswazji odczuwamy nawet przez szklany ekran. Przez jakiś czas Jessica była pod jego wpływem, ale udało jej się uciec. Teraz Kilgrave wraca, zarzucając sidła na jej bliskich. Ta chorobliwa zależność, jaka rodzi się między nimi, staje się najważniejszym tematem tego serialu. Świetnie się to ogląda. A obserwowanie, do czego zdolny jest Kilgrave, zapiera dech. Zdarzało mi się krzyczeć: o nie, o nie!, gdy oglądałam niektóre ze scen. Porażają zwłaszcza te, gdy mężczyzna zostaje schwytany, i wydaje się, że wszystko już będzie dobrze, że bohaterowie mają go pod kontrolą. Tymczasem jak to w kinie akcji bywa, nic bardziej mylnego…
Kolejnym serialem, który bardzo mnie zaskoczył i chciałabym go polecić jest Jessica Jones. Postać z Marvelowskich komiksów, wreszcie kobieta grająca główne skrzypce i to w dodatku całkowicie odmienna od tych, jakie zazwyczaj spotykamy w produkcjach tego typu. Jessica jest postacią mroczną, neurotyczną – pije ogromne ilości alkoholu, ma niewyparzony język, nie dba o swoje zdrowie, sypia z kim popadnie i trudni się jako prywatny detektyw, co sprowadza się do przyłapywania niewiernych partnerów na gorącym uczynku. Jessica nie dba o to, jak postrzegają ja inni, pędzi raczej samotnicze życie, choć jest kilka osób dla których zrobiłaby wszystko. Raczej nie lubi przyznawać się do swoich uczuć, udaje zimną i nieczułą. Ma też supermoce – jest bystra, niezwykle silna i… lata, choć to raczej namiastka tego, co potrafi np. Superman :)
Serial rozpędza się bardzo powoli i początkowo, dla osoby która komiksu nie zna, większość wydarzeń bywa niejasna. Na szczęście stopniowo dzięki retrospekcjom poznajemy przeszłość bohaterki i poszczególne trybiki zaczynają się zazębiać. Najważniejsze postacie tego sezonu to oprócz samej Jessici m.in. jej najlepsza przyjaciółka Trish, Luke Cage czyli kolejny metaczłowiek obdarzony nadnaturaną mocą oraz czarny charakter… Kilgrave. Dawno nie spotkałam się z tak fascynującym bohaterem, istnym wcieleniem zła. Kilgrave wpływa na ludkzie umysły – potrafi zmusić swoją ofiarę do wszystkiego, w tym do samobójstwa. Jest absolutnie fenomenalną postacią, bezbłędnie zagraną. Ma się wrażenie, że jego siłę perswazji odczuwamy nawet przez szklany ekran. Przez jakiś czas Jessica była pod jego wpływem, ale udało jej się uciec. Teraz Kilgrave wraca, zarzucając sidła na jej bliskich. Ta chorobliwa zależność, jaka rodzi się między nimi, staje się najważniejszym tematem tego serialu. Świetnie się to ogląda. A obserwowanie, do czego zdolny jest Kilgrave, zapiera dech. Zdarzało mi się krzyczeć: o nie, o nie!, gdy oglądałam niektóre ze scen. Porażają zwłaszcza te, gdy mężczyzna zostaje schwytany, i wydaje się, że wszystko już będzie dobrze, że bohaterowie mają go pod kontrolą. Tymczasem jak to w kinie akcji bywa, nic bardziej mylnego…
Przyjemny serial, któremu trzeba dać szansę – wciąga dopiero po kilku odcinkach. Świetna, pełnokrwista główna bohaterka, której nie da się nie lubić, mimo że jest ciężka w obyciu. Doskonałe role aktorskie i sceny mrożące krew w żyłach. Jest tu dużo brutalności i erotyki, więc serial zdecydowanie nie dla wszystkich. Na mnie zrobił duże wrażenie.
A, i mały smaczek dla fanów „Daredevila”. Akcja obu serii dzieje się w tym samym czasie, w tym samym mieście, w tym samym uniwersum, co daje ciekawe możliwości. Jessica poznaje lekarkę, którą dobrze znamy z serialu o niewidomym superbohaterze. Claire nawet proponuje pomoc swojego zamaskowanego przyjaciela, ale Jessica ja odrzuca. Woli działać w pojedynkę. Czuje, że to ona jest winna śmierci kolejnych ofiar Kilgrave’a i tylko ona może się mu przeciwstawić…
0 komentarze:
Prześlij komentarz