“Stranger Things”
serial
sezon 1
O “Stranger Things” trzeba powiedzieć, że to przede wszystkim niezwykle klimatyczny serial,
oddający ducha lat 80. Jest nawiązaniem do filmów Spielberga, z „E.T. i „Bliskie
spotkania trzeciego stopnia” na czele. Choć główne role powierzono dzieciom,
serial kierowany jest do starszej widowni. Mroczny, zagadkowy, gdzieś na
pograniczu kryminału, sci-fi i horroru. Historia wciągająca od pierwszego
odcinka, barwna, żywa, niewyobrażalna. Czułam się jakbym wróciła do czasów,
gdzie oglądało się „Roswell” czy inne tego typu produkcje. Kojarzy mi się też z
filmem „Super 8”. Serial ma tak nawiasem mówiąc pełno nawiązań do kultowych
tytułów, jest tzw. zwrotem w stronę kina dla „młodych-starych”.
Muzyka,
scenariusz, zdjęcia, efekty specjalne, wyobraźnia, aktorstwo. Każda z tych
pozycji zasługuje na osobne słowa pochwały.
Serial opowiada o
zaginięciu nastolatka, Willa. Jego matka (w tej roli świetna Winona Ryder)
poruszy niebo i ziemię, by odnaleźć dziecko, i to w dosłownym tego słowa
znaczeniu. Okazuje się, że w małym miasteczku dzieją się rzeczy niewyjaśnione,
a za porwanie odpowiadają siły wyższe. Chłopak przebywa w świecie, który
istnieje gdzieś obok, z którego nie jest w stanie się wydostać. W poszukiwania
włącza się brat Willa, zgrana paczka jego przyjaciół i komendant Jim Hooper,
nękany osobistymi dramatami. W miasteczku pojawia się jeszcze jedna zagadkowa
postać – dziewczynka o imieniu Eleven, posiadająca nadprzyrodzone moce. To ona
jest kluczem do poznania prawdy.
Serial bywa
zabawny i nostalgiczny, pokazując życie grupy dzieciaków, dla których
najważniejsza jest przyjaźń, krótkofalówki i rowery (traktują je jak limuzyny :)).
Bywa mroczny, pełen grozy, gdy okoliczne lasy zaczyna nawiedzać to "coś", mrążący krew w żyłach potwór. Zwierzyną, na którą poluje, okazują się także ludzie. To znów wzrusza, gdy
brana przez wszystkich za wariatkę mama Willa, dokonuje niemożliwego – wierzy,
że komunikuje się z synem za pomocą światełek. Serial opowiada o niezwykłej
miłości, sile przyjaźni, o wyrzeczeniach i pokonywaniu konfliktów. Jest to
jeden z mocniejszych, jeśli nie najmocniejszy, serialowy obraz tego roku. Nie bez
powodu zbiera tyle pochwał. Ogląda się z zapartym tchem, odcinek za odcinkiem. Chcemy
dowiedzieć się coraz więcej, dojść do rozwiązania, wiedzieć czy uda się
uratować małego Willa. A jednocześnie żal sięgać po kolejne odcinki, bo tak ich
niewiele, a przyjemność z oglądania będzie musiała w końcu dobiec końca.
Motyw przewodni
serialu, hipnotyzujące intro… To już zapowiedź niesamowitości, jakie czekają
nas dalej. Świetnie dobrani aktorzy, zwłaszcza ci dziecięcy. Szczególnie
doceniam rolę Millie Bobby Brown w roli zagubionej Eleven, obciążonej mocami
dziewczynki, która przez całe życie jest traktowana jak obiekt badań - wypada
rewelacyjnie. Zresztą, każdy z bohaterów ma w sobie to coś. Nawet niechlujny –
zdawało by się w pierwszym momencie – dręczony nałogami komendant. I on potrafi
skrywać w sobie wielką zagadkę, wrażliwość, chęć niesienia pomocy. Na uwagę
zasługuje też postać Nancy, siostry jednego z chłopaków, przechodzącej w
serialu ogromną metamorfozę.
Dla fanów kina
grozy, gier RPG, wyznawców teorii o światach alternatywnych, zakochanym w
popkulturze lat 80., w filmach Spielberga, ale przede wszystkim dla łaknących oryginalności,
bo wielką świeżość wbrew pozorom wnosi ten serial.
Cieszę się, że
powstanie drugi sezon. Ma być jeszcze bardziej zjawiskowy i pokręcony, i w
końcu z większym budżetem. Mam nadzieję, że zobaczymy w nim tych samych bohaterów, bo rozstanie z
nimi to naprawdę trudna sztuka.
3 komentarze:
W żaden sposób nie jestem modelowym odbiorcą, ale wszyscy tak zachwalają, że chyba się pokuszę.
Wczoraj skończyłam drugi sezon "Narcos" i właśnie się zastanawiam, co teraz oglądać. Może padnie na ten serial, bo tyle osób go zachwala. :)
Genialny serial. Dawno nie siedziałam tak przykuta do ekranu. Ten klimat! Cudo. Tylko jakoś mnie zniechęca wizja drugiego sezonu.
Prześlij komentarz