Paul Kalanithi: "Jeszcze jeden oddech"
Wydawnictwo Literackie
240 str.
Książka „Jeszcze
jeden oddech” Paula Kalanithi jest z rodzaju tych, których się nie ocenia, bo
napisało ją życie. Mam problem z takimi tytułami i nieczęsto po nie sięgam –
świadomość, że trzymam w rękach autentyczną historię jest równie ekscytująca,
co przerażająca; zważywszy że od początku mamy świadomość tragicznego finału
opowieści.
Paul był młodym,
cenionym neurochirurgiem. Właściwie stał u progu kariery – z sukcesem kończył
długoletnią rezydenturę, mam świetne wyniki, opinie, cechowała go wrażliwość i
duże doświadczenie; zewsząd napływały interesujące oferty pracy. Ale jego świat
wywrócił się do góry nogami gdy z rokującego lekarza zamienił się w cierpiącego
pacjenta. Przygniotła go najtragiczniejsza z diagnoz: rak.
Paul jest
erudytą, człowiekiem zakochanym w literaturze. Widać to w jego tekście, gdy
cytuje poezję z pamięci, gdy zastanawia się nad każdym napisanym zdaniem. Literatura
była jego pierwszym powołaniem: zawsze czytał dużo, dzięki swojej mamie, a
później zaczął studiować literaturę angielską na Uniwersytecie Stanford. Poszukiwał,
stawiał trudne pytania, za pomocą słów chciał zgłębić świat i ludzką istotę,
dotrzeć do sedna, poznać tajemnicę śmierci. W pewnym momencie ten środek wyrazu
przestał mu wystarczać: jego prace były bardziej naukowe, zainteresowanie
biologią dało o sobie znać. Wtedy Paul postawił wszystko na jedną kartę i
zmienił ścieżkę rozwoju, skłonił się w stronę medycyny. Ludzki umysł był czymś,
co go fascynowało, dlatego wybrał neurochirurgię.
Paul był
człowiekiem zdolnym i serdecznym. Choroba najpierw go załamała, a potem dodała
mu sił: to dzięki niej zaczął dążyć do spełnienia swojego największego
marzenia, napisania książki. Jako pacjent jest postacią bardzo charakterystyczną:
sam analizuje reakcje swojego ciała, dyskutuje z lekarzami, podważa ich
decyzje, wreszcie daje się prowadzić. Paul chciał żyć, widmo śmierci ciążyło
nad nim, odbierało mu to, na co przez tyle lat pracował. Ale choroba pozwoliła
też zacieśnić więzi z rodziną, przełamać kryzys, a nawet podjąć decyzję o
dziecku. Żona Paula to niesamowita osoba – była przy nim przez cały czas,
wspierała jak tylko mogła.
Nie jest to
książka, którą chciałabym w jakikolwiek sposób oceniać. Niesie nadzieję, i na
pewno jest ważną lekturą dla osób, które zetknęły się ze śmiertelną chorobą. To
pozycja wartościowa, zapis ostatnich chwil młodego człowieka, który na własnej
skórze musiał doświadczyć tego, co dotąd studiował na papierze i oglądał we
własnym gabinecie. Ponadto zainteresowanie literatura daje o sobie znać – Paul pisał
świetnie, z wyczuciem, jego język jest bardzo bogaty. Nie doczekał wydania
książki, jego historia jest niedokończona, urywa się w pewnym momencie, gdy nie
ma już sił, by pisać. Ale tak właśnie musiało być…
Polecam. Przy okazji
zamieszczam zdjęcie paczki tuż po rozpakowaniu. Wydawnictwo Literackie mnie
zaskoczyło – do egzemplarza recenzenckiego dołączono paczkę chusteczek (to na
te wzruszenia) i cudowną zakładkę. Dziękuję! Książka na pewno pozostanie w
mojej pamięci na długo.
3 komentarze:
Mam na tę pozycję wielką chęć. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo, jak tym, których recenzje miałam już okazję poznać :)
Bardzo ciekawa recenzja :)
Takie wartościowe pozycje są bardzo potrzebna, bo nie tylko uwrażliwiają człowieka na czyjś los, ale także zmuszają do refleksji na wiele ważnych egzystencjalnych tematów.
Muszę zatem koniecznie poznać "Jeszcze jeden oddech".
Prześlij komentarz