Małgorztaa Warda: „5 sekund
do Io”
Wydawnictwo Media Rodzina
344 str.
Książka „5 sekund
do Io” przypomina trochę polski film „Sala samobójców”, ale jest dużo lepsza. Co
ja mówię, jest zaskakująco dobra. Zresztą, czułam się podczas lektury tak,
jakby to była jakaś dobra, zagraniczna powieść. A to dzieło naszej rodzimej
pisarki. Tylko te polskie imiona i nazwiska – Agnieszka, Sebastian, Czapliński,
Janek… Brzmiały jakoś tak nie na miejscu, nie pasowały do powieści. Mimo wszystko,
książka jest naprawdę dobra, a przez większość czasu bohaterowie operują loginami
z gry, więc mamy wrażenie, że przebywamy w jakimś innym wymiarze.
Oglądaliście film
„Słoń” o masakrze w amerykańskim liceum? Książka bazuje na podobnych
wydarzeniach. W szkole Miki dochodzi do tragicznej w skutkach strzelaniny. Dziewczyna
jest naocznym świadkiem śmierci jednej z nauczycielek. Co więcej, zna
napastnika. Oboje wzięli kiedyś udział w mistrzostwach gier komputerowych. Oboje
są dobrzy, interesują ich gry i nowe technologie. Sebastian jednak pogubił się,
a przyczyna była najnowsza gra, dzięki której użytkownik odczuwa temperaturę
otoczenia, zapachy, smaki, a nawet ból. Przenosząc się w świat gdy, bohaterowie
mają wrażenie, że naprawdę żyją w tej innej rzeczywistości. Seanse niebezpiecznie
się wydłużają. Granica miedzy jawą a grą zanika. Mika dostaje swoje zadanie –
ma wkroczyć w wirtualny świat najnowszej technologii i dowiedzieć się, gdzie
znikają młodzi gracze, których szuka policja. Dziewczyna jest zafascynowana
wulkanicznym księżycem Io, który od teraz staje się jej drugim domem. Nie wie
jeszcze, jak niebezpieczna jest jej misja.
- Dlaczego to
robią? – W pamięci mam obraz tamtej Sali, w której Derek pastwił się nad
inteligentnymi avatarami, wykorzystując ich niemoc. – Po co zadają tyle bólu?
- Bo mogą to
robić – odpowiada Ian.
Podobała mi się,
i to bardzo. Wciąga, uwodzi, zaskakuje. Przede wszystkim precyzyjnie stworzono
wirtualną rzeczywistość, a wydarzenia rozgrywające się na Io są porywające. Książka
byłaby znakomitą lekturą szkolną. Jest głosem w dyskusji o szkodliwości gier komputerowych,
o rodzącej się agresji wśród graczy i skłonności do przemocy. Mówi o
zagrożeniach czyhających na młodych w Internecie, ale obywa się bez sztampowych
morałów, można je wyczytać miedzy wersami. Świetny, plastycznie oddany
krajobraz. Bohaterowie z krwi i kości, nastolatkowie mierzący się z typowymi
problemami jak wykluczenie, rywalizacja, chęć odmiany swojego życia. Książka traktuje
też o okrucieństwie, które może wyjść z każdego człowieka, gdy nadarzy się taka
okazja. O niebezpieczeństwie bezkarności, którą wydaje nam się że mamy w
świecie wirtualnym.
Nie podobało mi
się jedynie zakończenie, ale to już moja osobista ocena. Może o to chodziło, by
pozostawić je otwarte, by dać szansę na kontynuację. Nie zmienia to faktu, że
nie spodziewałam się tak dobrej lektury, i to powstałej na naszym polskim
gruncie. Brawo.
2 komentarze:
Wspaniała książa, wiele takich jest w naszej literaturze:)
Czytałam tę książkę już jakiś czas temu, ale pamiętam, że byłam bardzo miło zaskoczona przygotowaniem autorki i jej pomysłem na tę historię.
Prześlij komentarz