Maciej Bennewicz: "Miłość toksyczna. Miłość dojrzała"
Wydawnictwo Burda
244 str.
Nie lubię słów
coach, coaching, mów motywacyjnych I wszystkich tych tekstów, które mają służyć
rozwojowi osobistemu. Mało czytam poradników, za pośrednictwem których człowiek
może całkowicie odmienić swoje życie, poczuć się szczęśliwy, zbudować wspaniałe
relacje z innymi. Nie przemawiają do mnie tezy, że ludziom da się przypiąć
stereotypowe etykietki, że przeszłość nas kształtuje w jeden tylko sposób. Wychowałaś,
wychowałeś się bez ojca/matki to znaczy że będziesz działał tak i tak, a z
koeli takie a nie inne relacje z rodzicami, rodzeństwem odzwierciedlają się w
dorosłym życiu w taki a nie inny sposób... Oczywiście, w tych wszystkich
teoriach czai się ziarno prawdy, ale dużo zależy od tego, w co wierzymy. Przemawiają
do ciebie podobne hasła – w każdym nowo usłyszanym odkryjesz coś, co będziesz
mógł odnieść do własnego życia. W ogóle się tym nie interesujesz – masz spokój,
żyjesz po swojemu i nic nie obchodzą cię sądy jakiegoś teoretyka. Nie ma dwóch
takich samych osób, dlatego nie da się dopasować jednej teorii do konkretnej
grupy ludzi. Ludzie mogą być ze sobą teoretycznie perfekcyjnie zgrani, a coś
nie wychodzi. Innym znów razem charaktery dwojga osób zdają się kompletnie nie
przystawać, teorie głoszą: to nie ma szans się udać, a oni trwają ze sobą
szczęśliwi przez dziesięciolecia.
Dlaczego więc
sięgnęłam, jakby na przekór, po książkę Macieja Bennewicza, trenera i coacha? Z
czystej ciekawości, bo jak wspomniałam, rzadko czytuję podobne publikacje. Tytuł
przykuł moją uwagę, ponieważ interesują mnie różne rodzaje miłości i to, jak wpływają
na nasze życie. Sama przeżyłam różne odcienie miłości, zresztą każdy z nas
niesie jakiś bagaż doświadczeń. Chciałam się przekonać, co może kryć się pod
tym tytułem.
Autor skupia się
na miłości, na tym jak pojawia się to uczucie, jak kształtuje się przez
pierwsze miesiące, później lata, przez jakie stadia przechodzą kolejno
zakochani. Każdy z nas wie coś na ten temat, ale myślę, że czytając „Miłość
toksyczną. Miłość dojrzałą” można odkryć też wiele nowinek. Podobało mi się to,
że autor zwraca się naprzemiennie do kobiet i mężczyzn, akcentując to końcówkami
czasowników – rzadko możemy spotkać się z takim zabiegiem. Bennewicz próbuje
tłumaczyć różne procesy, podsuwając też ćwiczenia i testy, które można wykonać
w pojedynkę, albo ze swoją połówką.
Książka jest
skierowana zarówno dla tych, którzy trwają w szczęśliwym związku a chcą stale
go ulepszać, jak i dla tych których codzienne problemy rozbijają związki. Jest dla
osób, które pierwsze miłości mają jeszcze przed sobą, oraz dla tych, którzy
leczą się z poprzedniego związku i zastanawiają, dlaczego nie wyszło. Można powiedzieć,
że jest to poradnik dla każdego, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
Książka jest ładnie
wydana. Czcionka zgrywa się z czarno-białymi szkicami, które pojawiają się m.in.
na początku każdego rozdziału. Kolejne części książki są dostatecznie wyodrębnione.
Publikację można właściwie czytać dowolnie, nie koniecznie od pierwszego
rozdziału do ostatniego, „skakanie” po interesujących nas tematach jest
możliwe.
Choć nie lubię
tego typu książek, i nie czuję się po niej jakoś cudownie „uzdrowiona”,
przyznam, że jest to pozycja po która warto sięgnąć. Dostosowana do naszych
polskich realiów, wyważona. Autor unika suchego dydaktyzmu, pisze za to jak przyjaciel, który chce doradzić,
pomóc. I nie uwierzycie, ale nawet wspólne
pranie może zdziałać cuda w Waszym związku :)
Przeczytane w ramach:
Przeczytane w ramach:
1 komentarze:
Ja też nie lubię słów coach, coaching, mów motywacyjnych I wszystkich tych tekstów. Wręcz mnie to odstrasza. Dlatego raczej nie skuszę się na powyższą publikację.
Prześlij komentarz