Haruki Murakami: "Mężczyźni bez kobiet"
Wydawnictwo Muza
320 str.
Zapewne
fani japońskiego pisarza już z niecierpliwością wyczekują
polskiej premiery jego najnowszej książki „Mężczyźni bez
kobiet”, która będzie miała miejsce 21 października. A że ja
oczywiście się do nich zaliczam, miałam przyjemną okazję zasiąść
do lektury trochę wcześniej. Książka towarzyszyła mi podczas
urlopu, a jej forma sprzyjała czytaniu w podróży, bowiem tym razem
mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań.
Opowiadań
jest siedem. Każde jest inne, ale mają wspólny pierwiastek.
Punktem wyjścia jest tu osoba narratora bądź też głównego
bohatera – są to mężczyźni, w różnym wieku, o różnych
profesjach, ale łączy ich ten sam problem, w ich życiu brakuje
kobiety. Porzuceni, zdradzeni, lub samotni po śmierci ukochanej- ich
losy są naprawdę różne. Wbrew tytułowi, w opowiadaniach
występują postaci kobiece. To one są motorem napędowym, bez nich
te historie w ogóle nie mogłyby się toczyć.
Murakami
pisze charakterystycznym, prostym stylem, który można lubić lub
nie. Sama to zauważam, że gdy czytam kilka jego powieści pod rząd,
mam przesyt – formy wydają mi się zbyt powtarzalne, błahe,
potoczne. Ale ma to też swój urok. Zdecydowanie wolę jednak
dłuższe formy, opowiadania nie przypadły mi do gustu. Murakami ma
manierę pozostawiania otwartych zakończeń, zostawiania czytelnika
jakby w środku zdania. I o ile najczęściej lubię taki sposób
budowania opowieści, w tym przypadku po prostu miałam niedosyt,
jakieś uczucie braku i niezrozumienia. Raził mnie też sposób
przedstawiania przez autora miłości i kobiet w ogóle – jest
bardzo przedmiotowy, jednotorowy. Jeśli miłość, to głównie
cielesna, jeśli tęsknota, to za ciałem kobiety. Autor jest znany z
tych uproszczeń, a jednak wcześniej wydawały mi się
subtelniejsze. Murakamiego nadal lubię, ale jednak opowiadania nie
skradły mojego serca.
Ciekawa
jestem Waszej opinii :) Ruszyła sprzedaż przedpremierowa, więc być
może ktoś już posiada tę książkę?
5 komentarze:
Autor, którego twórczości... nie znam! Nie wiem, jak to się stało szczególnie, że jest dość "poczytny"...
Do tej pory czytałam jeden zbiór opowiadań tego autora - "Zniknięcie słonia" - i, jak to często bywa, był dość nierówny. Kilka opowiadań świetnych, magicznych, inne raczej przeciętne. Po Twojej recenzji nie czuję musu, żeby sięgnąć po "Mężczyzn bez kobiet". Skoro Murakami nie zachwyca, na razie dam sobie spokój :)
Zapraszam na konkurs ;)
Do wygrania Carol Cassella "Złączeni"!
http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/10/konkurs-z-carol-cassella-zaczeni.html
Pozdrawiam
Mam bardzo podobnie. Wielka miłość do prozy Murakamiego po którejś z kolej przeczytanej niemal ciurkiem książce ulotniła się. Sięgałem jeszcze kilka razy po Murakamiego, ale nie jestem już w stanie.
Jestem w sumie ciekawa tej książki, choć zaskoczyłaś mnie tym, że Murakami tak przedstawia kobiety (przedmiotowo). W internecie znalazłam kilka cytatów z tej książki i wydawały mi się takie "prawdziwe". No cóż, najwyraźniej cytat ma jednak zachęcić do kupienia książki, przez co często jest wyrwany z kontekstu i nie oddaje charakteru lektury ;)
Prześlij komentarz