Autor: John Irving
Tytuł: "W jednej osobie"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 528
Temat książki J.
Irvinga „W jednej osobie” bardzo nośny i na czasie – jeśli
oglądaliście tegorocznego laureata Oscarów, film „Witaj w
klubie”, to wiecie o co chodzi. Poszukiwanie własnej tożsamości,
próba odpowiedzenia sobie na pytania: ”kim jestem” i co to jest
„normalność”stanowią główny trzon powieści. Bohater, Billy
Abbott, u kresu swoich dni, wspomina całe życie i docieka, w jaki
sposób ukształtowali go poznani ludzie. Billy jest biseksualistą,
co odkrywał stopniowo. Gdy dorastał pociągali go zarówno
mężczyźni – jak ojczym czy koledzy ze szkoły, jak i kobiety –
najlepsza przyjaciółka, jej matka, szkolna bibliotekarka (ta postać
znacznie zaważyła na jego późniejszym życiu). Jako dorosły
mężczyzna wiązał się też z transwestytami, uznając ich za
ideał piękna. Jednak chociaż w tej historii poświęca się tyle
miejsca rozważaniom o związkach, partnerach, miłości, fantazji i
seksie, bardzo wyraźnie widać, że w rzeczywistości Billy jest
bardzo samotny. Tak naprawdę nie należy nigdzie – środowisko
gejów go odrzuca, ponieważ podobają mu się również kobiety,
heteroseksualni zaś przypinają mu etykietkę homo.
Ponieważ Billy obraca
się w takim, a nie innym świecie, mnogość bohaterów
wykraczających poza schemat jest tu oszałamiająca. Co więcej,
książka traktuje także o pladze AIDS, która swego czasu
zdziesiątkowała środowisko homoseksualistów. Billy widzi, jak
jego przyjaciele odchodzą. Jest tym przytłoczony. Sposób jego
narracji – trochę chaotyczny, przypadkowy i niespójny, nie
przeszkadza jednak w empatycznym odbiorze. Narrator jest szczery i
bezwzględny, nawet wobec siebie. Bardzo szybko go polubimy, nawet
jeśli jego sposób bycia nie do końca nam odpowiada.
I jeszcze: sztuka.
Książka tętni życiem teatralnym – młodzi uczniowie wystawiają
sztuki na deskach teatru, czytają dramaty, z oddaniem poświęcają
się rolom, deklamują. Szkoda, że w polskich szkołach brakuje
podobnej tradycji.
W życiorysie narratora
można doszukać się wielu odniesień do życia samego Irvinga.
Billy jest pisarzem, podejmującym w swoich książkach temat
nietolerancji. Przypomina Wam to coś? :)
Od bardzo dawna chciałam
przeczytać jakąś książkę Irvinga. „We własnej osobie” jest
moją pierwszą próbą, ale na pewno nie ostatnią. Choć nie jest
łatwy, ma w sobie coś, co mnie ujęło.
5 komentarze:
Zupełnie zapomniałam o tej książce, a mam ją przecież u siebie na półce. Muszę zatem zabrać się za jej czytanie.
Ja mam dopiero dwie książki Irvinga (a trzecia czeka na swoją kolej), ale już zaliczam faceta w poczet moich ulubieńców :) "W jednej osobie" mam na liście tytułów Koniecznie do Obadania ;)
Czytam wszystkie powieści Irvinga i tę muszę koniecznie przeczytać:)
Bardzo chciałabym (w końcu!) zapoznać się z jakąś książką Irvinga, a jako że uwielbiam książki poruszające trudne, a nawet kontrowersyjne, tematy to myślę, że właśnie po opisywaną przez ciebie książkę sięgnę jako pierwszą :)
Skoro przygoda z Irvingiem rozpoczęta, to polecam "Jednoroczną wdowę". W tej książce jest wszystko co charakteryzuje Irvinga, jeżeli masz go pokochać, to właśnie po tej książce :)
Prześlij komentarz