Tytuł: "Kat miłości"
Wydawnictwo: Czarna Owca
Stron: 308
Na
studiach jednymi z najciekawszych zajęć były dla mnie ćwiczenia z
psychologii. Oczywiście nie nadawałabym się do tej roli, ale
zawsze interesował mnie zawód psychologa/psychiatry, sam proces
terapii i to co może z człowieka wyciągnąć i jak mu pomóc.
Dlatego lubię książki, filmy czy seriale, w których pojawiają
się psychologiczne wątki. Pozycja „Kat miłości” pod tym
względem była dla mnie idealna – pozwoliła mi zajrzeć do
gabinetu terapeuty, uchylić drzwi i zobaczyć co się za nimi
skrywa.
Profesor Irvin D. Yalom przybliża nam
kilka przypadków ze swojej pracy zawodowej, kilka historii, a każda
z nich dotyczy czegoś innego. Bohaterowie są różni, ich problemy
wydają się czasem drobne, innym razem znów kolosalne i trudne do
rozwiązania. Historii jest dziesięć – każda porusza jakiś
rodzaj bólu, mówi o pragnieniach, obawach, niespełnieniu. Opisując
kolejne sesje, przywołując dialogi i własne przemyślenia profesor
wprowadza nas w tajniki swojej pracy z pacjentem, prezentuje
najlepsze metody i sposoby porozumienia się z drugą osobą.
Książka jest świetnie napisana.
Czasem styl Yaloma jest może zbyt rzeczowy czy chłodny, ale takim
po prostu jest człowiekiem, podchodzi do swojej pracy z
profesjonalizmem. Używa zawodowego żargonu, ale tłumaczy każde
zjawisko w sposób przystępny. Nie boi się mówić o porażkach.
Poza tym dzięki książce można przekonać się, że „psycholog
też człowiek” i zdarza mu się utożsamiać z pacjentem i jego
kłopotami, że niektórzy lekarze w trakcie sesji szukają rozwiązań
także dla siebie i swoich problemów. Psychiatra pisze o swoich
kolegach po fachu, często bez sentymentu. Nie każdy psycholog jest
fair w stosunku do klientów, nie każdemu można ufać. To bardzo
ważne, by między pacjentem a lekarzem nawiązała się nić
porozumienia, jakaś zażyłość. Wtedy terapia ma szanse na
powodzenie. Jeśli tego nie ma – należy zrezygnować i poszukać
innego psychiatry.
Z minusów – czcionka mogłaby być
ciut większa.
Książkę polecam wszystkim
zainteresowanym tematyką lub szukającym ukojenia dla własnych
życiowych rozterek. Ja sięgnęłam po nią z obu powodów. Może
nie znalazłam recept, ale zrozumiałam, że tak naprawdę każdy z
nas cierpi, przeżywa i miewa gorsze okresy. Grunt to wziąć sprawy
w swoje ręce, przemyśleć problemy na spokojnie, wygadać się,
wyjść do ludzi by szukać rozwiązań, nie zamykać się w sobie. Z
każdego dołka jest jakieś wyjście. Wartościowa pozycja.
2 komentarze:
Choć nie zajmuję się psychologią i nie mam z nią nic wspólnego, to z zainteresowaniem przeczytałam tę książkę. To pewnie zasługa autora, który ciekawie opisuje swoje przypadki i pacjentów.
Naprawdę warto :)
Prześlij komentarz