Za oknem buro i ponuro, a ja przychodzę do Was z recenzją
dwóch mrocznych seriali dla młodzieży. Chciałabym je zestawić, ponieważ mają ze
sobą wiele wspólnego, a poza tym oba są ostatnio na topie.
Chyba mało kto nie słyszał o głośnym „13 powodów”. Głównie za
sprawą tematyki – serial o młodzieży i głównie do młodzieży skierowany, za
jedną z głównych postaci obiera sobie nastolatkę, która popełniła samobójstwo. Konstrukcja
poszczególnych odcinków jest o tyle ciekawa, że narratorką jest tu zmarła
dziewczyna, o czym wiemy już na wstępie, pragnąca przybliżyć nam powody,
tytułowe trzynaście, przez które zdecydowała się targnąć na swoje życie. Drugim
narratorem jest Clay, kolega Hannah ze szkoły i pracy, nieśmiało w niej
zakochany. To jego kolej na odsłuchanie kaset, jakie pozostawiła po sobie
dziewczyna. Odcinki są zbudowane właśnie w ten sposób – strona każdej kasety (A
lub B) kierowana jest do konkretnej osoby ze szkoły, która świadomie lub nie, ale
skrzywdziła Hannah. Każdy kto dostaje przesyłkę może się spodziewać, że gdzieś
wśród nagrań natrafi i na swoje nazwisko.
Najpierw o plusach serialu. Generalnie dość autentycznie
oddaje klimat małomiasteczkowego środowiska amerykańskich licealistów. Mamy tu
wszystko, co znamy z produkcji tego typu: podział na popularnych (sportowców i
cheerleaderki) oraz tych „gorszych” – dziwaków z nosem w książkach. Dążenie do
zdobycia jak najlepszych ocen, udział w zajęciach pozalekcyjnych, wszystko po
to by zdobyć stypendium na upragnione studia. Szkolne szafki uczniów,
skrywające skarby. Ci idealni, ukrywający swój ból. Pastwienie się nad
słabszymi. I w tym otoczeniu dochodzi do największej z tragedii. Wszyscy pytają:
jak to się mogło stać? Dlaczego? Jak mogliśmy nic nie zauważyć? Hannah cierpiała
po cichu, uważano że jest przewrażliwiona, że za bardzo przeżywa (i po części
tak było, ale to domena nastolatek). Pytanie czy mimo wskazanych przez nią
powodów, można kogokolwiek obarczać za tę śmierć? Czy nie sama podjęła decyzję?
Uwaga, jeśli ktoś nie oglądał, teraz będą małe spoilery.
Do mniej więcej połowy serial mnie oczarował, gdyż bardzo
realistycznie i z pomysłem przedstawiał wydarzenia. Jednak później nagromadziło
się zbyt wiele krzywd – przestępstwa, łącznie z gwałtem. Od takich pozornie błahych
problemów, jak wyzwiska, opublikowanie krępującego zdjęcia, doszliśmy do
kulminacji zła. Dla mnie tego było za dużo, historia stała się mało wiarygodna,
szokująca na siłę. Do sceny samobójstwa włącznie – czy konieczne było
pokazywanie tego?
Serial naprawdę dobrze się zapowiadał, potrafił przykuć
uwagę, wciągnąć, zainteresować. Siedziałam czasem wieczorem i pochłaniałam
jeden odcinek za drugim, zastanawiając się czyje nazwisko będzie kolejne na
liście i kiedy pojawi się tam Clay. Z drugiej strony rozczarowała mnie wydumana
końcówka. Wstrząsnęło mną to, że w szkole doszło do jeszcze jednej tragicznej
śmierci, o które praktycznie się nie mówiło. To Hannah dostała pamiątkowy ołtarzyk
i o niej mówiła cała szkoła. To co zrobiła, było jednak tchórzostwem, ucieczką
przynoszącą ból wielu ludziom wokół niej. Serial wybitnie pokazuje jaki to
rodzaj samolubstwa, więc raczej nie zgadzam się z opinią że promuje zachowania
samobójcze. Dla mnie dużo bardziej bolesna była śmierć chłopaka, który zginął przez
przypadek, który był oddanym kumplem i bardzo pozytywną postacią, choć ciągle
gdzieś w cieniu. To był dramat, któremu można było zapobiec.
Dawno żaden serial nie przepełnił mnie tyloma pytaniami. Choć
typowo młodzieżowy, wiem że sięgają po niego starsi widzowie i wywołuje podobne
refleksje. Zresztą, ma ograniczenia wiekowe i z racji na brutalność niektórych
scen, nie jest dla wszystkich. Zdania krytyków są podzielone, i moje tak samo. Wciąż
nie wiem, jak ocenić ten serial. Jak wspomniałam początkowo mnie porwał, fabuła
oparta na nagraniach z kaset i udzielenie głosu nieżyjącej bohaterce to
absolutne strzały w dziesiątkę, z drugiej narastające zło i przemoc, które
miały jeszcze bardziej poruszyć, a zamiast
tego zabiły historię, działają raczej na minus. Niemniej, serial doceniam za
szczegółową analizę licealnego środowiska, za ukazanie niuansów rodzących się
przyjaźni, pierwszych miłości i ich rozpadów.
Czas na książkę, która podobno rozgrywa się w ciągu jednej
nocy – serial został mocno rozbudowany i podkoloryzowany pod tym względem. A może
Wy mieliście już okazję przeczytać? Co sądzicie?
Notka wyszła dłuższa niż przypuszczałam, także o „Riverdale”,
drugim ciekawym tytule, wspomnę tylko po krótce.
Skończyłam go oglądać wczoraj w nocy. Tło serialu jest
podobne – małe miasteczko, gdzie osią wydarzeń staje się społeczność liceum. Serial
również zaczyna się śmiercią – tym razem popularnego dzieciaka z bogatego domu. Jason i Cheryl to płomiennorudzi bliźniacy. Latem
wybierają się na łódkę, ale żywe wraca tylko jedno z nich. Śmierć chłopaka
wstrząsa miasteczkiem. Początkowo wydaje się, że to nieszczęśliwy wypadek, ale parę tygodni
później zostaje znalezione jego ciało, z raną postrzałową na środku czoła. Od tej
chwili akcja nabiera tempa. Toczy się kilka równoległych śledztw: to
prawomocne, które prowadzi szeryf, jak i kilka nieoficjalnych. Grupka przyjaciół:
Betty, Archie, Veronica i Jughead również
przyglądają się sprawie. Ten ostatni jest narratorem całej opowieści, ale takim
niejednoznacznym, wtopionym w tło. Pisze powieść o śmierci Jasona, i to jej
urywki składają się na całą historię.
Do wspomnianych w „13 powodach” oczywistości dorzucę jeszcze
scenę sekcji żaby, i mamy już stuprocentowy klasyk jeśli chodzi o tło. Nieskazitelny
makijaż każdej z uczennic również powala, w obu serialach. Wszyscy są tu tacy
piękni. Mamy buntowników gorszego pochodzenia i gwiazdy z biznesowych rodzin. Dzieje
się wiele wątków pobocznych (romans z nauczycielką? Rozwód rodziców? Związki homoseksualne?
Zmiana szkoły i bycie nowym? Szukanie własnej drogi? Znajdziemy tutaj to wszystko),
jednak najistotniejszym pytaniem jest w odróżnieniu od „13 powodów” (tam: dlaczego?)
tutaj jest ‘kto zabił”?
Końcówka nie pozostawia złudzeń, że musi powstać
kontynuacja.
Serial również ogląda się przyjemnie, gdyż nasączony jest
emocjami, od których nastolatki aż kipią. A to przecież zawsze angażuje widza. Jest
mniej brutalny, ale podobnie jak „13 powodów” nie boi się pokazywać skrajności.
Fanów jednego tytułu odsyłam do drugiego, gdyż nie sposób ich nie porównywać. Trudno
mi wybrać, który jest lepszy, gdyż w każdym pojawiają się bohaterowie bliscy
mojemu sercu. Nie są to seriale wybitne, ale takie, przy których dobrze spędzimy
popołudnie. Jest dynamizm, akcja i tajemnica w tle. Czego chcieć więcej?
1 komentarze:
Tu się zgodzę, żaden z tych tytułów nie jest wybitny (chociaż w "Riverdale" zostało mi jeszcze kilka odcinków do końca), ale przyjemne do oglądania. Jako że mamy wolne, koniecznie muszę nadrobić "Riverdale", bo dużo ludzi mówi, że ciekawsza jest zdecydowanie druga połowa.
Buziaki!
BOOKBLOG
Prześlij komentarz