Opowieść o Elżbiecie, o tym jak stała się królową Anglii, o
blaskach i cieniach życia na dworze, o pierwszych latach jej panowania. Choć
opowieść na pewno trochę podkoloryzowano, serial wzbudził we mnie wielki
szacunek dla tej silnej kobiety. Choć czytałam już wcześniej opracowania jej
biografii, serialowy sposób przedstawienia losów rodziny królewskiej trafił do
mnie dużo bardziej. Ludziom często wydaje się, że królowanie to taka sielanka,
że można mieszkać w pałacu i robić to, na co ma się ochotę. Jednak prawda jest
całkowicie inna. Elżbieta obejmując tron, musiała wyrzec się swojej kobiecości.
To żona i matka, która nagle stanęła na czele kościoła i kraju. Dylematy przed
jakimi nieraz musiała stawać: rodzina czy państwo?, są naprawdę tragiczne. I choć
miała doradców, na początku czuła się zagubiona w nowej roli, czuła się sama,
niezrozumiana. Przytłaczająca jest też scena, w której Elżbieta uświadamia
sobie niedostatki własnego wykształcenia – nie uczyła się jak inne dzieci,
wpajano jej ustawy, uczono konstytucji, dobrych manier, nie otrzymała jednak
wykształcenia ogólnego. Stara się to nadrobić. Niejednokrotnie podejmuje
decyzje, które przynoszą zawód i niezadowolenie jej rodziny, ale ona wierzy, że
postępuje słusznie. Jedną z najpiękniejszych scen jest koronacja – po raz
pierwszy w obecności kamer, transmitowana na żywo.
Elżbieta nie jest kobietą bez wad, gnębi ją poluźnienie
więzi z mężem, niezadowolenie siostry, zazdrość o nią. Ale mimo wszystko, jako królowa,
żyje w zgodzie z obowiązkiem, jaki na nią narzucono.
To serial nie tylko o królowej, ale o całym dworze. Ukazuje frustrację
jej męża, Filipa, usuniętego w cień. Dużą rolę odgrywa tutaj starzejący się
Winston Churchil. Odcinek, w którym premier jest portretowany, na pewno wielu
zapadnie w pamięć. To serial także o siostrze Elżbiety i zakazanej miłości –
młoda kobieta jest bliska powtórzenia „błędów” swojego wuja, może zostać
wydziedziczona. O miłości córek do człowieka, który wcale nie chciał zostać
królem, i którego to brzemię doprowadziło do przedwczesnej śmierci. Serial ma
wiele pięknych wątków. Ogląda się go bardzo dobrze, a świadomość, że to
wszystko jest realne, tylko podsyca apetyt.
Przedstawiając losy rodziny królewskiej, zachowano dobry ton
i szacunek. Choć sygnalizowane są liczne skandale, ukazano to w najmniej
inwazyjny sposób. Za to ogromne gratulacje – serial jest po prostu piękną
opowieścią. Nie bazuje na wywołaniu szoku czy skandalu, tylko stara się
pokazać, że korona to brzemię, które nie każdy jest w stanie na siebie wziąć.
Claire Foy wypada w swojej roli doskonale.
1 komentarze:
Serial ciagle przede mną, zapowiada się obiecująco, chyba czegoś takiego szukałam
Prześlij komentarz