sobota, 9 czerwca 2012
Robert McCammon: "Magiczne lata"
Autor: Robert McCammon
Tytuł: "Magiczne lata"
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Stron: 652
"Nie pozwól, by choć jedne dzień umknął ci bez wspomnień i zbieraj je jak cenne skarby. Bo to są skarby. Wspomnienia to cudowne drzwi, Cory. One uczą, pomagają i strzegą. Kiedy na coś patrzysz, nie ograniczaj się tylko do patrzenia. Zobacz to. Naprawdę zobacz. A jeśli to zapiszesz, ktoś inny będzie miał szansę to zobaczyć."
Do „Magicznych lat” R. McCammona podchodziłam ostrożnie, ponieważ rzadko czytam kryminały, a opis wydawcy zapowiadał przede wszystkim ten gatunek, z zaznaczeniem, że jest to powieść, która wymyka się klasyfikacji: mieszanka horroru, fantasy, powieści obyczajowej, sensacyjnej, grozy, ale także sentymentalna podróż do krainy dzieciństwa. I choć bestialskie morderstwo, wokół którego osadzona jest oś narracji, raczej mnie odstraszało, niż zachęcało, zdecydowałam się dać szansę tej książce. Muszę przyznać, że było warto. Naprawdę było warto.
Pewnego ranka dwunastoletni Cory i jego ojciec są świadkami przerażającego wypadku: widzą rozpędzony samochód, który sunie wprost w czeluści miejscowego jeziora. Ojciec chłopaka bez chwili namysłu skacze ku tonącemu pojazdowi, by ratować pasażera. Jednak zmasakrowane zwłoki, przykute kajdankami do kierownicy, jakie dostrzega za idącą pod wodę szoferką, nie pozwolą mu spokojnie zasnąć przez następne miesiące. Czy w urokliwym Zephyr ukrywa się morderca? Śledztwo szeryfa nic nie wykazuje, ba, nazwisko ofiary pozostaje nieznane. Cory prowadzi swoje własne dochodzenie, łącząc znikome dowody, dla dorosłych niezauważane.
„Magiczne lata” mimo powyższej zapowiedzi, nie są jednak powieścią kryminalną. Wątek ów stanowi może dwadzieścia procent całości. Zdecydowana większość fabuły dotyczy czegoś innego: ulotnego, a jakże cennego okresu dorastania. Młody Cory, pozostający jeszcze jedną nogą w marzycielskim świecie dziecka, widzi to, co dorosłym już umyka, czuje to, co dla nich jest już niedostępne. Świat dziecka nie jest racjonalny, nie da się go zamknąć ciasnymi ramami prawdopodobieństwa. Jest bogaty, żywiołowy, pełen magii i tajemnicy. Tutaj możliwe jest wszystko: wzbijanie się do chmur na skrzydłach wyobraźni, zmierzenie się oko w oko ze Starym Mojżeszem, tutejszym rzecznym potworem, czy wiara w nadnaturalną moc czarnoskórej Damy. Rzeczywistość Cory’ego to świat, do którego każdy z nas tęskni: czas, którego upływu jednak nie da się powstrzymać. Wyparty przez dorosłość…
Książka McCammona może stanowić atrakcję zarówno dla dzieci, młodzieży, jak i dla dorosłych, i przez każdą z tych grup wiekowych zostać odebrana diametralnie inaczej. Powinna stać się lekturą szkolną, bo choć opisuje amerykańską małomiasteczkową idyllę, jej treść można odnieść i do naszej obyczajowości. Kto z nas nie dawał się ponieść w dzieciństwie fantazji? Nie zapuszczał się w lasy, by szukać tam stworzeń nie z tego świata? Nie snuł fantastycznych opowieści, w które sam chciał wierzyć? Podobne lektury ważne są w czasach współczesnych, gdy dorastanie zdominowane jest przez gry komputerowe i telewizję. Może klimat książki rozpaliłby pragnienia dzisiejszych dzieci, rozbudził ich wyobraźnię, pozwolił wykrzesać z najcenniejszych lat wszystko, co się da. Dla nas, starszych, powieść poza wątkiem przygodowym, niesie też nutkę nostalgii. Na pewno przywoła wiele wspomnień, obudzi drzemiące w nas dziecko. Czasem nie chcemy dopuszczać już go do głosu, McCammon obnaża jednak prawdę, że w duchu każdy z nas pozostał dwunastoletnim marzycielem.
„Magiczne lata” powinno się czytać powoli i z uwagą, rozsmakowywać się w lekturze. Poza tym, że McCammon pisze naprawdę wyszukanym, plastycznym językiem, budując przed czytelnikiem sugestywne obrazy, potrafi jeszcze podsycać ciekawość. Przygody Cory’ego, jego spostrzeżenia, sposób postrzegania świata – wszystko to uwodzi czytelnika, porywa od pierwszej strony. Nie nudziłam się przy tej lekturze ani przez minutę. Choć porusza tyle różnych wątków, wkracza na tak rozległe tereny, to jednak na końcu wszystkie one cudownie splatają się ze sobą. Klamrę kompozycyjną tworzą zaś refleksje dorosłego już Cory'ego, mężczyzny, pisarza, autora? Można tu odnaleźć elementy biograficzne, do czego McCammon przyznaje się we wstępie.
W ciągu ostatniego roku, gdy powróciłam do intensywniejszego czytania, niewiele trafiło się książek, które wywołałyby we mnie podobne emocje. „Magiczne lata” zapisują się w mojej kolekcji do wąskiego grona tych lektur, które poza rozrywką, wniosły też dużo wartości. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam okładkę, skojarzyła mi się automatycznie ze znanym kadrem z filmu „E.T.”, gdy grupa dzieci wzbija się w powietrze na swoich rowerach, wiedzionych mocą kosmicznego stworzenia. Skojarzenie to było trafne, gdyż ta powieść ma podobny, baśniowy klimat. Polecam, bo moim zdaniem każdy powinien ją przeczytać.
Ostatnio coraz więcej tytułów określa się bestsellerami. Niestety w zdecydowanej większości prestiż ów nie wiąże się z rzeczywistą wartością książki, lecz z solidną, perswazyjną kampanią reklamową. O "Magicznych latach" mogę natomiast z czystym sumieniem powiedzieć, że zasługują, by znaleźć się w tym gronie. To książka inna, ważna, po prostu piękna.
Ocena: 6/6
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Papierowy księżyc
Categories
fantastyka,
groza,
kryminał,
książka,
magia,
obyczajowa,
Papierowy Księżyc,
przygodowa,
R. McCammon,
sensacja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarze:
od momentu, kiedy zauważyłam ten tytuł w zapowiedziach, mam ochotę na tę książkę i prędzej czy później - ale przeczytam :)
Po każdej tak wychwalającej recenzji, mam co raz większą ochotę aby przeczytać tę książkę :)
po tych wszystkich pozytywnych opiniach po prostu muszę przeczytać tę książkę :D
Zgadzam się, książka jest magiczna i naprawdę dla każdego:)
Pozdrawiam serdecznie!
Mimo wysokiej noty i zachęcającej recenzji nie jestem do tej książki przekonana. Na razie spasuję.
Czytałam tysiąc pozytywnych opinii o tej książce, twoja wszystko to potwierdza, muszę koniecznie przeczytać. Przyznam szczerze, że gdy zobaczyłam ją w zapowiedziach nie zainteresowała mnie, a tu proszę pozory lubią mylić
Bardzo fajna recenzja :) O książce dużo już słyszałam i mam zamiar przeczytać, bo wydaje się ciekawa ;)
Tak myślałam, że książka jest fantastyczna :)Muszę przeczytać :)
Teraz jeszcze bardziej mam ochotę ją przeczytać ;)
Brzmi ciekawie
Jaki przebieg przez różne filmy! Wszystkie wspomniane mam jeszcze w planach :)
Kochałam komixy z Kapitanem Ameryką! Niestety nie miałam okazji oglądnąć filmu. Jeśli zobaczę w wypożyczalni to sięgnę :D
zapraszam na: recenzentka-fawelotte.blogspot.com
Prześlij komentarz