wtorek, 23 kwietnia 2013

Jacek Dehnel: "Lala"

Autor: Po drugiej stronie... dnia kwietnia 23, 2013


Autor: Jacek Dehnel
Tytuł: „Lala”
Wydawnictwo: W.A.B.
Stron: 406


„Lala” Jacka Dehnela, młodego gdańskiego pisarza, to powieść, za którą autor otrzymał Paszport Polityki. Tytułowa Lala to postać prawdziwa – babka pisarza, i to jej poświęcona jest książka. Bo biorąc do ręki to dzieło spotykamy się z niezwykle bezpośrednim i szczerym rozrachunkiem z przeszłością. Dehnel, próbując ratować okaleczoną chorobą pamięć swojej ukochanej babci, spisuje wszystkie jej opowieści, wysłuchiwane od najmłodszych lat. Rysuje obraz idyllicznej krainy dzieciństwa, gdzie beztrosko dorastał, otaczany wspomnieniami Lali. Kobiety niezwykłej, o zachwycająco barwnym życiorysie. Wykształconej, zdolnej, pięknej. Teraz, u progu śmierci, role się odwracają. Babcia już nie pamięta, myli historie, osoby, zdarzenia. Wnuk musi dopowiadać za nią, przypominać, poprawiać. Książka ma niejako w tym pomóc. A jednocześnie stanowi świadectwo bogatego życia najbliższej osoby. Jest hołdem, złożonym u jej stóp. Obrazuje też, jak nieubłagany jest czas, jak każdego dnia coś zabiera. Wspomnienia blakną, odchodzą. Tylko papier może je zatrzymać.

Jacek Dehnel bez wątpienia jest pisarzem zdolnym, wrażliwym, posługującym się kunsztownym językiem. Aż trudno uwierzyć, że to człowiek tak młody (rocznik 1980, a książka powstawała w latach 2000-2002). Gdybym zaczęła czytać książkę nie wiedząc nic o autorze stawiałabym raczej na człowieka sędziwego,z dużym dorobkiem literackim. Dehnel objawia się jako młody-stary pisarz, oczytany, świadomy dorobku kultury, staroświecki, poważny, odmienny, wyjęty jakby z innej epoki. Ale widzimy, co go ukształtowało, gdyż biografia babki przemienia się w autobiografię autora, od najmłodszych lat zaznajamianego ze sztuką. Ja czuję się na tę prozę wspomnieniową jeszcze zbyt młoda, niedojrzała. Nie potrafię patrzeć jego oczami, nie potrafię zamyślić się nad istotą życia i śmierci, odbyć tej swoistej wędrówki do źródła własnego jestestwa. I chociaż to gawęda piękna, obrazowa i szczera, jednak jeszcze nie dla mnie. To nie ten czas.

Opowieść to niespójna, pełna dygresji, niechronologiczna. Myślę, że Dehnel napisał ją głównie dla siebie, dla swojej rodziny, babki, chcąc w ten sposób dać wyraz głębokiej miłości i szacunku. Może na pewnym etapie życia każdy z nas powinien odbyć podobną podróż, przejrzeć stare fotografie, wysłuchać opowieści najbliższych. Starsi ludzie mają w zanadrzu tyle niesamowitych historii. Czy my za kilkanaście, kilkadziesiąt lat również będziemy mieli o czym opowiadać?

Wymęczyła mnie ta proza. Czytałam naprawdę długo. A jutro spotkanie DKK w bibliotece, na którym będziemy o niej dyskutować :)

„Tę historię opowiem już za babcię. Coraz więcej opowiadam za babcię. Wszystko się rozsypuje, rozmywa, rozchodzi na strzępy.
Rozpad babci najlepiej było widać po rozpadzie narracji. Z początku brakowało tylko drobnych składowych („Co się ze mną dzieje... nie pamiętam już, niczego nie pamiętam... kto, do jasnej cholery, wystawiał w 1938 roku Lato w Nohant? To była jedna z pierwszych ról Andrycz, zjawiskowo piękna wtedy była, zjawiskowo... nie pamiętam”), potem znikały fragmenty historii, szczegóły mieszały się ze sobą i nikt nie wiedział, gdzie stała śliwa, a gdzie wiśnie, jakiego koloru była sukienka pani Iksińskiej pewnego wieczora, i tak dalej, a babcia, jak to babcia, dbała o narrację i uzupełniała ją wyobraźnią, czyli substancją innej natury. Z czasem zaczęły znikać całe opowieści, albo, co gorsza, jedne historie mieszały się z innymi, dochodziło do niezwykłych kontaminacji i absurdalnych zderzeń.”

5 komentarze:

Gosia B on 23 kwietnia 2013 20:30 pisze...

Nie wiem czy to coś dla mnie. Chociaż jakoś mam na nią ochotę.

Ewa Książkówka on 24 kwietnia 2013 14:57 pisze...

Oj, nie mam ochoty na męczącą prozę. :)

Varia czyta on 25 kwietnia 2013 13:53 pisze...

okładkę powieści dobrze kojarzę, nie wiem nawet czy nie z własnej biblioteki miejskiej. nad zawartą w niej historią nigdy się nie zastanawiałam, ale są chwile, kiedy musimy sięgnąć po coś bardziej wymagającego by nie oszaleć. ostatnio miałam tak z Ziemią kłamstw, a w przyszłości może będę miała z Lalą.

Ex libris Marty on 26 kwietnia 2013 22:23 pisze...

O Denhelu słyszałam wiele dobrego, ale akurat do Lali nie jestem przekonana. A to, że Ciebie powieść wymęczyła utwierdza mnie w przekonaniu, ze powinnam jej unikać :)

Agnieszka (koczowniczka) on 27 kwietnia 2013 14:34 pisze...

Dla mnie "Lala" się bardzo podobała, za to inne książki Dehnela - "Rynek w Smyrnie" i "Balzakiana" już nie. Nawet się zastanawiałam, czy autorowi zabrakło pomysłów na pisanie kolejnych książek, bo jedno z opowiadań zawartych w "Balzakianach" jest podróbką "Domu pod kotem z rakietką" Balzaka :)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon