czwartek, 13 października 2011

James Hopkin: "Zatopiona zima"

Autor: Po drugiej stronie... dnia października 13, 2011


„Wszyscy cierpimy tak samo, ale śnimy w różnych językach”

Ona jest Polką, która spędziła kilka miesięcy za granicą, pracując nad swoją książką o nieszablonowych kobietach. On jest budowlańcem, niespełnionym artystą, czarującym ją swymi rysunkami. Długie rozmowy, wspólne wyjazdy, pisanie listów – wkrótce ich przyjaźń przeradza się w żarliwą, jedyną w swoim rodzaju miłość. Na drodze jednak staje ten drugi – Marta ma męża, czekającego w Polsce i córkę. Nie jest w stanie porzucić rodziny, zostawić dziecka. Gdy wraca do Polski, Joseph zostaje sam. Marta nie kryje się ze swoim rozdarciem – otwarcie przyznaje się mężowi do uczucie, które się w niej narodziło. Choć potrzebuje bezpieczeństwa domu, wciąż tęskni za Anglikiem. Wysyłają do siebie listy. Niespodziewanie Joseph oświadcza, że przyjedzie do Polski, dla niej… Jak skończy się ten miłosny trójkąt?

„Zatopiona zima” to debiut pisarski młodego Brytyjczyka, Jamesa Hopkina. Książka przyjęta w środowisku bardzo entuzjastycznie, ukazała się również w Polsce. Hopkin jest podróżnikiem, badającym od podszewki różne kultury i miejsca, co pozwoliło mu w znakomity sposób oddać klimat Polski, ukazać dramat obcokrajowca, uczącego się nowych realiów.

Pachnie romansem, ale nic bardziej złudnego. Relacje bohaterów poznajemy dwubiegunowo. Teraźniejszość, począwszy od przyjazdu Josepha do Polski, ukazana jest z jego perspektywy. Bohater musi zaklimatyzować się w nowym miejscu, nauczyć jego reguł. Czuje się obco i samotnie, nierozumiany, obarczony etykietką „nietutejszy”. Z drugiej strony mamy listy Marty, odsłaniające przeszłość, początki rodzenia się uczucia. Epistolarne wstawki prezentują kolejne etapy związku, zmierzając aż ku wydarzeniom teraźniejszym. Dzięki nim możemy zrozumieć siłę uczucia tej dwójki, niesamowitą więź, jaka między nimi powstała.

„…zastanawiał się czy miłość jest jak wieszanie się, tylko w odwrotnej sekwencji. Zaczyna się od ekstazy, oczy wybałuszone na widok piękna. Powoli odzyskuje się swój zwykły rytm oddechu. Wszystko wraca na swoje miejsce. W końcu rozwiązujesz węzeł, schodzisz na ziemię i z ogromnym uczuciem ulgi odchodzisz”


To właśnie listy były moimi ulubionymi fragmentami książki. Pojawiała się w nich tęsknota, radość, wyznania, lęki. Pozostała część książki była już zupełnie inna: zimna, pozbawiona bliskości. Joseph przyjechał do kraju Marty, ale nie może z nią być. Para przestaje się widywać, mężczyzna zwiedza Kraków. Choć są blisko, odległość, jaka dzieli ich serca, jest nie do przebycia. Narracja koncentruje się na odczuciach Josepha, na obserwowaniu polskości, próbach zakorzenienia się, znalezienia miejsca dla siebie. Trudno uwierzyć, że ta para, która nadal wymienia listy i telefony pełne wyznań, w realnym świecie oddala się coraz bardziej, zapomina o sobie.

„Czy może dom to tylko ciało, w którym jesteś?”

Styl autora bardzo przypadł mi do gustu, jest wyszukany, płynny. Książka zawiera wiele cennych uwag, sentencji, trafnych myśli. Ale mimo to odnosimy wrażenie, że jest monotonna, właściwie niewiele się dzieje, czytelnik może pominąć kilka rozdziałów bez szkód dla zrozumienia całości.

Powieść o poszukiwaniu uczucia, o rozdzierającej samotności, trudnych wyborach, niemożliwości działań i poszukiwaniu swojego miejsca w świecie, wszystko to skąpane w malowniczej scenerii Krakowa. Na pewno nie książka dla wszystkich, ze względu na charakterystyczny sposób prowadzenia narracji (akcja dzieje się właściwie tylko wewnątrz bohaterów). Nostalgiczna, pełna przemyśleń, poetycka.

Ocena: 3/6

7 komentarze:

natula on 13 października 2011 14:19 pisze...

Musze przyznać, że czytając pierwsze zdania Twojej recenzji, spodziewałam się wyższej oceny :). Książka wydaje się piękną, wzruszającą historią, lubię nostalgiczny klimat, więc zapewne atmosfera powieści wciągnęłaby mnie bez reszty :)

Nika on 13 października 2011 14:33 pisze...

Brytyjczyk piszący trochę o Polsce, trochę o miłości, ale nie do końca? Przeczytam, jeśli będę miała ochotę na coś o samotności, w tym momencie to trochę zbyt dobijające ;)

Cyrysia on 13 października 2011 14:48 pisze...

Ja też byłam przekonana, że ta książka będzie miała wyższą notę, ale widocznie coś w niej nie zagrało do końca dobrze, skoro pojawiły się zgrzyty. Miałam na uwadze tę pozycje, ale na dzień dzisiejszy chyba się jeszcze wstrzymam z jej kupnem.

Unknown on 13 października 2011 15:03 pisze...

Sama fabuła wydaje się być ciekawa. Po ocenie wnioskuję, że jednak nie była idealna. Niemniej jednak z chęcią przeczytam ;)

Po drugiej stronie... on 13 października 2011 15:30 pisze...

Natula, giffin, cyrysia, Gabrielle_ => Trudno powiedzieć, co w niej nie zagrało. Listy czytało się dobrze, pomysł niemożliwego związku jak najbardziej na plus, dużo pięknych zdań, ważnych przemyśleń, a jednak rzeczywiście moja końcowa ocena nie powala. Po prostu co chwilę ma się wrażenie, że czyta się o niczym, niestety...

finkaa on 13 października 2011 21:31 pisze...

Intrygujący jest fakt, że Brytyjczyk postanowił się zmierzyć z opisaniem polskich realiów. Jednak fabuła wydaje mi się dziwnie płytka i zalatująca "Londyńczykami", których nie znoszę... Raczej nie będę szukać tej książki.

Klaudia on 13 października 2011 22:12 pisze...

Raczej nie dla mnie, chociaż książka o Polsce i Polakach pisana przez obcokrajowca mogłaby dostarczyć wielu niezapomnianych wrażeń.

Pozdrawiam:)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon