czwartek, 25 sierpnia 2011

CLAMP: "Wish"

Autor: Po drugiej stronie... dnia sierpnia 25, 2011

                                       Czytacie mangę?
            Postanowiłam napisać dziś o serii, z którą miałam do czynienia już jakiś czas temu, zupełnie przez przypadek. Do niedawna nie wiedziałam jak żywy i barwny jest świat zapalonych mangowców, dopóki wskutek pewnego konkursu nie załapałam się na konwent. Potem przyszło małe i krótkie zainteresowanie tym zjawiskiem, gdyż na wgłębianie się w to wszystko nie miałabym po prostu czasu, ale owocem tej lapidarnej pasji było przeczytanie serii „Wish”.
            Pewnej rozgwieżdżonej nocy na ziemię spada „coś”. Niedługo potem wracający z pracy do domu chirurg Shuichiro Kudou ratuje z opałów maleńką istotkę. Okazuje się, że to anioł, Kohaku. Malec z wdzięczności pragnie spełnić jedno życzenie mężczyzny, jednak ten odmawia twierdząc, że ma wszystko, niczego mu nie potrzeba. Kohaku jest jednak nieustępliwy i w konsekwencji zamieszkuje razem z lekarzem, z zamiarem pomagania mu w codziennych sprawunkach. Okazuje się, że w ciągu dnia Kohaku ulega transformacji, przybierając inną, ludzką formę. Anioły są bezpłciowe, dlatego często bywa mylnie brany za piękną dziewczynę lub mężczyznę o kobiecych, delikatnych rysach twarzy. Nocami, gdy anioł nie może żywić się już energią słoneczną, kurczy się i przypomina wyglądem małego, tłustego bobasa. Wkrótce w domu zjawiają się kolejni goście, wysłannicy piekieł: Koryu w otoczeniu swoich kociaków. On, w przeciwieństwie do anioła, za dnia przypomina dziecko, a w nocy przybiera prawdziwą postać. Główną rozrywką Koryu jest dokuczanie niezgrabnemu Kohaku. Anioł ma do wykonania na Ziemi pewną misję, a mianowicie poszukuje zaginionego archanioła… Mieszkając z Shuichiro odsłania coraz więcej informacji o sobie, a także przywiązuje się do swojego pana…
            Czterotomowa, zamknięta seria „Wish” była póki co pierwszą i jedyną mangą, z którą miałam okazję się bliżej zapoznać. W Polsce seria została wydana przez wydawnictwo  J.P.Fantastica. Każdy tomik, w kolorowej obwolucie z wizerunkiem Kohaku, posiada pod spodem jeszcze szarą okładkę ze szkicami głównych bohaterów. Mangę czyta się niecodziennie jak na nasze realia, bowiem z zachowaniem japońskich zasad. Zaczynamy więc czytanie od końca książki, a dodatkowo czytając od prawej do lewej. Przez pierwsze kilka stron może to stanowić problem, ale w miarę lektury można szybko się przestawić i zagłębić w akcji, nawet nie zauważając różnicy. Parę pierwszych stron jest kolorowych, dalej mamy już czarno-biały druk na ładnym, białym papierze. Każdy tomik zaczyna się krótkim streszczeniem wydarzeń z poprzednich części serii. Rysunki są przepiękne, postacie przeważnie są szczupłe, wysokie i wielookie, piękne i słodkie, a tło jest bardzo zredukowane. Tekst w dymkach jest raczej wyraźny, czasem można mieć jednak problemy z odczytaniem np. treści zaklęć czy innych tekstów, umieszczonych w tle.  
            Fabuła koncentruje się wokół Kohaku, jednak w miarę rozwoju akcji pojawiają się nowe postacie i kolejne wątki. Bardzo interesujące są fragmenty o przeszłości Shuichiro, a także historia zagubionego archanioła. Seria zmierza ku odpowiedzi na pytanie: jakiego życzenia nie można spełnić samemu? Oczywiście dowiemy się tego na samym końcu.
            Manga jest zarówno pełna humoru, jak i porusza problemy poważne, trudne, bolesne. Czyta się ją jednym tchem i cała serię można „połknąć” w jeden, dwa dni. Niestety nie trafiło do mnie zakończenie… Według mnie seria mogła skończyć się kilkanaście stron szybciej, ale zafundowano nam nagły zwrot akcji i inny obrót wydarzeń. Mimo wszystko swoją małą przygodę z kulturą japońską uważam za ważną i znaczącą i mogę polecić „Wish” wszystkim, którzy pragną spróbować czegoś nowego, a w książce oprócz tekstu zwracają uwagę także na rysunki. Dobrze tez mieć pod ręką jakiegoś zapalonego fana mangi, tak jak w moim przypadku, który z zapałem objaśni wszelkie niejasności czy kontrowersje, a to z pewnością wzbogaci lekturę. 

9 komentarze:

finkaa on 27 sierpnia 2011 13:05 pisze...

Nie, nie, nie. Manga budzi we mnie żywy sprzeciw, mimo, że tak naprawdę nie wiem o niej prawie nic. Po prostu kojarzy mi się ze smutnymi bajkami mojego dzieciństwa emitowanymi przez RTL7 i wiem, że nic nie jest w stanie mnie do niej przekonać.

stokrot on 27 sierpnia 2011 21:12 pisze...

a ja kocham mangi!:D to, że na przestrzeni ostatniego roku żadnej nie przeczytałam nie stanowi dla mnie problemu;) choć czasem serducho mocniej zapuka, gdy trafię w necie na coś ciekawego.

jak jeszcze wychodził Kawajec (a później Mangazyn) byłam bardziej w temacie, teraz żyję głównie wspomnieniami;)

a Clamp zawsze miał taką cudownie miękką kreskę...!

Nika on 28 sierpnia 2011 21:29 pisze...

Szczerze mówiąc nie wiem zbyt wiele o mandze i szczerze mówiąc raczej nie sięgnę po Wish, ale za to moja przyjaciółka ją uwielbia i z pewnością jej polecę :) Pozdrawiam!

Po drugiej stronie... on 29 sierpnia 2011 16:07 pisze...

finkaa => a ja ubolewałam zawsze, że nie mam tego kanału, ale miałam Polsat i "Czarodziejkę z księżyca" hehe ;)

jaka ja? => oo no to mamy znawczynię :) fajnie :)

giffin => na pewno jej się spodoba :)

Unknown on 31 sierpnia 2011 17:48 pisze...

Uwielbiam mangę :)
"Wish" czytałam już dawno temu, ale do tej pory mam do niego ogromny sentyment, gdyż jest na prawdę śliczny.
CLAMP w ogóle ma sporo fajnych tytułów na swoim koncie :)

Po drugiej stronie... on 31 sierpnia 2011 18:37 pisze...

Jarken => o jak miło :) masz rację, Kohaku był słodki ;)

stokrot on 5 września 2011 09:49 pisze...

skoro jesteśmy przy mandze, a wspomniano o Sailorkach - proszę: http://seiya.fm.interia.pl/
nawet zagorzali przeciwnicy m&a wychowali się na nich;) (chyba że nie mieli tv;P)

Po drugiej stronie... on 5 września 2011 10:32 pisze...

jaka ja? => a ja swego czasu znalazłam na net stronę z wszystkimi odcinkami Czarodziejki, zaczęłam ściągać oglądać, ale potem była magisterka i nie miałam czasu, musiałabym to nadrobić, bo nawet nie pamiętam jak się skończyła ta seria.

stokrot on 4 października 2011 20:12 pisze...

kurczę... ale narobiłaś! rok akademicki się zaczął, teraz mnie czeka tworzenie magisterki... ale, z racji że dopadło mnie jakieś choróbsko, chyba poszukam sailorek:) i super świnki:))

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon