sobota, 3 listopada 2012

Hiromi Kawakami: "Manazuru"

Autor: Po drugiej stronie... dnia listopada 03, 2012


Autor: Hiromi Kawakami
Tytuł: "Manazuru"
Wydawnictwo: Karakter
Stron: 238



"Do tamtej pory udawałam, że nie istnieje. Nie mogłam o nim mówić ani myśleć. Nawet mi się nie śnił. Kiedyś słyszałam, że jeśli zaczynamy śnić o kimś, kogo straciliśmy, rany zaczęły się już goić."


Mało dotychczas czytałam japońskiej literatury, ale te kilka tytułów, na które się dotąd natknęłam, miało wspólny, osobliwy klimat. „Manazuru” H. Kawakami zdecydowanie wpisuje się w ten nurt. Książka urodzonej w Tokio, wielokrotnie nagradzanej pisarki, jest przedziwnym studium ludzkiej osobowości. Główna bohaterka powieści, Kei, straciła męża. Zniknął przed dekadą, nigdy nie odkryto gdzie i dlaczego. Kobieta podąża tropem zapisków z jego dziennika do nadmorskiego miasteczka, tytułowego Manazuru. Wydawałoby się – nic nadzwyczajnego. A jednak autorka przenosi nas w psychodeliczny świat japońskiej obyczajowości, gdzie pośród trudnych do wymówienia przez nas nazw i imion kryje się wiele innych, elektryzujących zjawisk.

Świat Kei jest oniryczny, niejednoznaczny, skryty. Kobieta odczuwa obecność zjaw, które ruszają jej śladami. Śledzą ją. Czasem wydają się przyjazne i oswojone – kobieta decyduje się rozmawiać z nimi, wręcz zaprzyjaźniać. Innym razem wywołują nastrój grozy czy wręcz przerażenia. Pojawiają się znikąd i niosą ze sobą niepokojące obrazy. To proza, w której nic nie jest takie, jak się wydaje. Obserwujemy otoczenie z punktu widzenia Kei, a bardzo szybko dostrzegamy, że to, co mówi nam kobieta, nie zawsze jest prawdą. Wszystkie sceny, rozmowy, wspomnienia są przefiltrowywane przez jej myśli i podane nam tak, jak sobie tego życzy narratorka. Uważny czytelnik szybko spostrzeże nieścisłości, zatrzyma się na pewnych kwestiach, dojrzy więcej. Sama Kei w miarę jak jej podróż ku odnalezieniu wewnętrznej równowagi zbliża się ku końcowi, odsłania coraz więcej…

Miłość w tej powieści jest wszechobecna, a jednak opisana w tak efektowny sposób, że dawno nie zetknęłam się z podobnym ujęciem tego tematu. To niesłabnąca moc tego uczucia kieruje Kei wciąż, po dwunastu latach, w stronę zaginionego męża. To samo uczucie pcha kobietę w ramiona kochanka. Kei pięknie mówi też o przechodzeniu ciąży, o uczuciach żywionych do córki, o tym jak ewoluowały one przez lata, a teraz w jej życiu nastąpił zastój. Jak do tego doszło, co to w niej zmienia? Jedno uczucie, mające kilka wymiarów. Na przemian gasnące i wybuchające nowym żarem. Potrzeba miłości jest treścią życia Kei.

Lubię takie niejednoznaczne powieści, dlatego styl Kawakami uwiódł mnie od pierwszych stron. Czające się w rogu każdej strony napięcie i elementy grozy też solidnie na mnie podziałały. Podobał mi się też minimalistyczny styl autorki i swobodny zapis dialogów. Szkoda tylko, że zakończenie ocierało się już o frazes. Czytałam bez wytchnienia, po takiej dawce emocji i wstrząsów licząc na naprawdę mocne zakończenie, jednak trochę się rozczarowałam. Oczywiście jest ono otwarte, pozwala nam sobie dopowiedzieć resztę. Jednak wielka szkoda, wolałabym, żeby autorka poszła o krok dalej, żeby oczarowała jeszcze raz, w finale. Mimo wszystko oceniam tę książkę bardzo wysoko i solennie przykazuję sobie, by zanurzyć się w nurcie japońskich opowieści jeszcze niejednokrotnie.

Ocena: 5/6

10 komentarze:

Tirindeth on 3 listopada 2012 16:31 pisze...

Przyznaję, że nie czytuję literatury japońskiej, widzę, że w tej książce nie sposób się nie zakochać, w końcu bardzo wysoko oceniasz tę książkę. Jestem za, chętnie przeczytam!

Miłośniczka Książek on 3 listopada 2012 21:10 pisze...

Do tej pory nie miałam większej styczności z japońską literaturą. I przyznać muszę, że niestety w ogóle nie ciągnie mnie do nadrabiania zaległości.

Unknown on 3 listopada 2012 21:27 pisze...

Uwielbiam literaturę japońską, bo ma swój niepowtarzalny klimat i jej przedstawiciele w całkiem inny sposób niż my podchodzą do różnych spraw. Opisałaś tę książkę tak z jednej strony ciekawie a z drugiej tajemniczo, że na pewno zwrócę na nią uwagę. Takie nawiązanie do duchowości, groza z jednoczesnym minimalizmem tak typowym dla Japończyków- ogromnie mi się podobają, przez co mam wrażenie, że ta historia przypadnie mi do gustu tak jak i Tobie :)

Ex libris Marty on 4 listopada 2012 09:56 pisze...

Ja również mało mam styczności z literaturą japońską, ale chyba pora to zmienić. Szczególnie, że Karakter wydaje bardzo interesujące książki! A i twoja recenzja sprawia, że aż chce się czytać :)

Kara on 4 listopada 2012 19:22 pisze...

ja chyba nie czytałam w ogóle literatury japońskiej, a ta książka mnie zaciekawiła, zapisuje na mojej liście książek do przeczytania

finkaa on 5 listopada 2012 12:15 pisze...

Nigdy jeszcze nie miałam do czynienia z literaturą japońską, a Twoja recenzja przekonała mnie, że to błąd. Również cenię sobie niejednoznaczną literaturę, która pozostaje wyznawniem dla czytelnika, a postać Kei wydaje się być bardzo intrygująca.

Anonimowy pisze...

Przeczytałam nazwisko autora i byłam pewna, że to jakieś nabijanie się z Haruki Murakamiego :D No, ale na szczęście tak nie jest. Książka, którą zrecenzowałaś całkowicie mnie zaintrygowała. Uwielbiam literaturę japońską, ponieważ jest tak różna w porównaniu do europejskiej, czy amerykańskiej. Z chęcią przeczytam.

Scarlett on 10 listopada 2012 13:24 pisze...

Koniecznie chcę przeczytać! Uwielbiam literaturę azjatycką. Typowy właśnie dla nich jest ten minimalistyczny styl. Poza tym w zupełnie inny sposób ujmują znane wszystkim tematy. Zachwyca mnie ta odmienność. Dziękuję za przybliżenie tej książki.

Vanilla on 10 listopada 2012 18:05 pisze...

Nominowałam Cię do Liebster Blog. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://vanilla-review.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html :)

Anonimowy pisze...

When someone writes an paragraph he/she maintains the idea of a user in his/her mind that how
a user can understand it. Therefore that's why this post is amazing. Thanks!

my web-site - go there

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon