niedziela, 27 maja 2012

Oliver Potzsch: "Córka kata"

Autor: Po drugiej stronie... dnia maja 27, 2012



Autor: Oliver Potzsch
Tytuł: "Córka kata"
Wydawnictwo: Esprit
Stron: 480





Ten tytuł chodził za mną od dłuższego czasu „Córka kata” O. Potzscha przede wszystkim urzeka barwną okładką – przedstawia dziewczynę, w której włosy wpleciono czaszki. Skojarzenie wybiega tu do profesji ojca tytułowej bohaterki, który w bawarskim Schongau XVII wieku odpowiada za tortury i egzekucje. Niechlubny zawód, od którego dziś już na szczęście odstąpiono, przyczyniał się jednak do utrzymania porządku i wymierzenia – różnie pojętej – sprawiedliwości. W kwestie moralności osób pałających się tym frapującym zajęciem nie będę głębiej wchodzić – każdy powinien indywidualnie rozważyć to w swoim sumieniu.

W mieście dochodzi do serii morderstw na dzieciach. Na ciałach ofiar zostają odkryte tajemnicze znaki, które okoliczni mieszkańcy biorą za szatańskie symbole. Wkrótce rozchodzą się plotki, że w mieście działa czarownica, mająca konszachty z diabłem i to ona jest przyczyną następujących nieszczęść. O całe zło zostaje oskarżona akuszerka, która przecież jest kobietą i zna się na ziołach. Kat ma wymóc na niej wyznanie winy, aby w mieście zapanował spokój. Nikt nie chce powtórzenia sytuacji sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy to wskutek podobnej nagonki spalono wiele niewinnych kobiet. Panika zabobonnego ludu wywołuje bowiem różne reakcje, przyczynia się do bezpodstawnych osądów. Do czasu przybycia przedstawiciela księcia elektora radcy chcą zakończyć proces. Wydaje się, że akuszerki nie ominie stos. Jednak kat, jego córka Magdalena i młody medyk nie wierzą w winę akuszerki. Postanawiają przeprowadzić śledztwo na własną rękę i dowieść prawdy, nim będzie za późno…

Oliver Potzsch jest potomkiem Kuislów, najsłynniejszej rodziny katów w Bawarii. Swoją opowieść oparł na historycznych źródłach dotyczących jego rodziny, dokumentach i drzewie genealogicznym. Pierwowzorem kata Jakuba Kuisla jest postać rzeczywista, człowiek mający żonę Annę Marię i trójkę dzieci, w tym córkę Magdalenę. Wiele wydarzeń ma swoje historyczne potwierdzenie, jednak mimo to powieść jest fikcją literacką. Fakt, że autor jest tak blisko związany z rodem katów dodaje całości smaku i wyrazistości. Potzsch starał się jak najwierniej oddać obraz katowskiego rzemiosła, dylematy, obowiązki i korzyści z tym zawodem związane.

Bohaterowie są nakreśleni bardzo schematycznie i stereotypowo, właściwie nie zadbano o ich portret psychologiczny. I tak kat oczywiście jest silnym, odważnym człowiekiem, który w zaciszu domu jednak przeżywa każdą egzekucję, zatapiając żale w alkoholu. Jego córka jest dziewczyną piękną, bystrą i zadziorną, ale także zakazaną – przez lata katowskie rody mieszały się ze sobą, gdyż związek z potomkiem kata uznawano za niegodny. Młody medyk, zafascynowany wiedzą medyczną kata, robi maślane oczy do jego córki, a powszechnie uznana za czarownicę akuszerka, to ni mniej, ni więcej tylko uczciwa, mądra kobieta, która pomaga przychodzić na świat dzieciom i zna się na leczniczych ziołach. Jednak mentalność ludzi tego okresu w sytuacji zagrożenia potrafiła przybierać najgorsze oblicze: szukając winnego zapominano o jego wcześniejszych zasługach, a wszystko to, co niezrozumiałe, uznawano zaraz za zaczarowane, a więc diabelskie…

Gdy do akcji wkracza siejący grozę mężczyzna z kościotrupią ręką (nazywany przez cały czas diabłem, co z każdą stroną irytowało mnie i śmieszyło naprzemiennie coraz bardziej), sprawa dodatkowo się komplikuje. Aby ratować życie zarówno akuszerki, jak i innych dzieci, w jakiś nieodgadniony sposób wplątanych w aferę, trójka bohaterów musi działać szybko i zdecydowanie. Czy im się uda? Początkowo nadnaturalne, wręcz czarnoksięskie, powody zawiązania się całej intrygi w rzeczywistości bardzo szybko przybierają prozaiczny charakter.

„Córkę kata” oceniam jako powieść ciekawą, zgrabnie napisaną i dopięta na ostatni guzik. Choć autor nie uniknął denerwujących czasem opisów, ogólna ocena jest pozytywna. To, co najbardziej mnie raziło, to nadużywanie wyrazu „przypuszczalnie” i wszechobecna w powieściach tego typu zależność: za każdym razem, gdy któryś z bohaterów doznaje olśnienia i elementy układanki przybierają właściwe miejsca, staje się coś, co uniemożliwia zakończenie sprawy: zostaje porwany, traci pamięć, choruje i tak dalej. Strasznie też drażni mnie to, czego świadkiem jestem często również w filmach: bohaterowie próbują działać na własną rękę, gdy są blisko rozwiązania, zamiast podzielić się swoimi przypuszczeniami z innymi. W konsekwencji wpadają w pułapkę i nikt nie jest w stanie im pomóc. Ale oczywiście bez podobnych zwrotów powieść nie miałaby blisko pięciuset stron, tylko trzy razy mniej.

Polecam wielbicielom zagadek, tym których pasjonuje siedemnastowieczna obyczajowość, a także niełatwa profesja kata. Jak dla mnie nie jest to jednak powieść znacząco wyróżniająca się na tle innych. Co nie znaczy, że nie można dać jej szansy.


Ocena: 4/6



Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Esprit


19 komentarze:

Miłośniczka Książek on 27 maja 2012 19:40 pisze...

czytałam już kilka recenzji tej książki i nadal utwierdzam się w przekonaniu, że mając wolną chwilę, po książkę bym sięgnęła
pozdrawiam!

Unknown on 27 maja 2012 19:43 pisze...

"za każdym razem, gdy któryś z bohaterów doznaje olśnienia i elementy układanki przybierają właściwe miejsca, staje się coś, co uniemożliwia zakończenie sprawy: zostaje porwany, traci pamięć, choruje i tak dalej" <----- TO MNIE DENERWUJE TAK SAMO!!!! :D
Ale mam ogromną ochotę poznać tę książkę bo zdaje się być interesująca :)

Unknown on 27 maja 2012 20:13 pisze...

Mam ochotę przeczytać tę książkę. Może jak wpadnie mi w łapy :)

Stayrude on 27 maja 2012 20:42 pisze...

Czytałam ją i bardzo mi się podobała chyba głównie ze względu na czas w jakim toczy się akcja. Zdecydowanie polecam.

Larysa on 27 maja 2012 21:29 pisze...

Jak nadarzy się okazja to przeczytam:)

Annette Cinnamon on 27 maja 2012 21:43 pisze...

Książkę przeczytałam w ubiegłym roku i mam po niej raczej pozytywne wspomnienia :)
Pozdrawiam!

Aleksandrowe myśli on 28 maja 2012 09:23 pisze...

Marzy mi się ta książka :)

Moje książki on 28 maja 2012 09:56 pisze...

zdecydowanie moje klimaty, jeśli gdzieś namierzę to pewnie przeczytam

Natalia (http://natalia-recenzuje.pl) on 28 maja 2012 18:23 pisze...

O, a ja też właśnie wrzuciłam recenzję tej książki u siebie. :) Ale się zbiegłyśmy w czasie! :) Ja mam akurat zupełnie inne odczucia jeśli chodzi o kreację bohaterów. :) Pozdrawiam serdecznie!

Blueberry on 28 maja 2012 19:47 pisze...

Bardzo miło ją wspominam :)

anek7 on 28 maja 2012 23:55 pisze...

Czytałam tę książkę w ubiegłym roku i bardzo mi się podobała.
Ale ja mam bzika na punkcie historycznych dekoracji:)

Sylwia (nieperfekcyjnie.pl) on 29 maja 2012 09:22 pisze...

Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej książki. Chyba skuszę się na nią.. :)

tumblingcurls on 29 maja 2012 10:41 pisze...

Książka, od dłuższego czasu, jest na mojej liście do przeczytania.

Fuzja on 30 maja 2012 10:16 pisze...

Wcześniej jakoś nie mogłam się przekonać do tej powieści. Powiem więcej nawet nie interesowało mnie to co w niej jest. Trochę mnie tylko zastanawia fakt od kiedy kat staje się detektywem :P ale to szczególik. Bardzo chętnie sięgnę po tę książkę :)
Pozdrawiam :)

Unknown on 30 maja 2012 19:47 pisze...

Słyszałam już o niej i chętnie sięgnę :)

Miqa on 1 czerwca 2012 19:41 pisze...

Mam wielką ochotę na tę książkę :) Ciekawe czy spodoba mi się tak samo jak i Tobie?

Nanami on 2 czerwca 2012 09:21 pisze...

Nie słyszałam nigdy o tej książce, ale patrząc po recenzji warto ją przeczytać ;)

marichetti on 10 czerwca 2012 15:04 pisze...

Poluje na nią ;) Niestety na razie bezskutecznie

Sylwia_85 on 20 czerwca 2012 12:03 pisze...

Recenzja mnie zauroczyła :) Z resztą cały blog przyciąga. Pozdrawiam i obserwuję :)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon