czwartek, 20 czerwca 2013

Carlos Ruiz Zafon: "Cień wiatru"

Autor: Po drugiej stronie... dnia czerwca 20, 2013



Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł: ”Cień wiatru”
Wydawnictwo: Muza
Stron: 512 (wyd. kieszonkowe)






Chociaż istny boom na książki Zafona rozpoczął się dobrych kilka lat temu, ja sięgnęłam po „Cień wiatru” dopiero teraz. Wciąż czytywany, wciąż cieszący się pochlebnymi opiniami i proszę, obiecywany sobie od dawna egzemplarz zawędrował w końcu i do mnie. Fabuły chyba nikomu nie trzeba przedstawiać :)

„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie.”

Tym, co najbardziej podobało mi się w książce jest jej autotematyzm – bo kochać książki i czytać o ludziach, którzy także podporządkowują im w jakiś sposób swoje życie – to rzecz bezcenna. Mamy w „Cieniu wiatru” bowiem galerię postaci, które mogą skraść nasze serca. Mamy i tytułowy „Cień wiatru” - dzieło Juliana Caraxa, które z każdą kolejną stroną opowieści coraz bardziej chcielibyśmy rzeczywiście przeczytać - ale przecież mamy je w swoich rękach... Jest i młody Daniel Sempere, który jako dziesięciolatek zostaje zaprowadzony przez ojca do miejsca cudownego – na Cmentarz Zapomnianych Książek. Któż z nas nie chciałby znaleźć się w tym labiryncie korytarzyków, skrywających setki, tysiące starych woluminów, zapomnianych przez czas. I pomyśleć, że każda z tych książek ma swoją dramatyczna historię, skrywa jakiś sekret... Daniel może wybrać tam jeden tytuł, i tak trafia na „Cień wiatru”. Książkę, o której krążą legendy. Egzemplarz jedyny w swoim rodzaju. Postać autora, Juliana Caraxa, osnuta jest bowiem tajemnicą. Daniel poszukuje innych jego książek, jednak szybko przekonuje się, że wszystkie uległy zniszczeniu. Kto i dlaczego pali książki Caraxa? Kim jest człowiek bez twarzy, plądrujący biblioteki, księgarnie i prywatne zbiory? To pytanie oczywiście nie da spokoju głównemu bohaterowi.

„Ktoś kiedyś powiedział, że w chwili, kiedy zaczynasz zastanawiać się, czy kochasz kogoś, przestałeś go już kochać na zawsze.”


Autor odsłania przed nami także fascynujący świat antykwariuszy, traktujących swoje miejsce pracy jak drugi dom. Barcelona roi się od osób, które książkom poświęcają swoje życie: kolekcjonują je, przechowują, gromadzą, sprzedają, zdobywają, chronią,a także niszczą...

„Są więzienia gorsze od słów”

Książkę dosłownie się pochłania. Przewracając stronę za stroną ani się obejrzymy, a już dotrzemy do końca opowieści. Czyta się z wypiekami na twarzy. Styl pisarza jest tak dobry (!), dialogi sprawne i zabawne – wystarczy przywołać postaci takie jak strażnik Izaak czy bezdomny Fermin. Są rewelacyjni, mają cięty, błyskotliwy język, okraszany dużą dawką humoru. Najbardziej podobało mi się to, że Zafon potrafi zainteresować, podtrzymać napięcie, że tworzy wokół historii głównej tyle pobocznych, że wprowadza nowe postaci, przy okazji uzupełniając biografie dotychczasowych, że mnoży wydarzenia, a przy tym całość pozostaje jasna, spójna i przede wszystkim ciekawa. Mamy tu wiele równoległych, urzekających historii, łączących się w jedną, nadrzędną. A życie zatacza koło... Jest i tajemnica, zagadka, i miłość, i zbrodnia, i zdrada, poznajemy zwaśnione rody, rodzinne sekrety, dramaty trwające latami...Jest i klimatyczny obraz miasta, zagadkowej Barcelony - urokliwej i zatrważającej jednocześnie. A zakończenie – jak dla mnie wprost wymarzone. Po postu wzrusza. Książkę jak najbardziej polecam.

13 komentarze:

Cyrysia on 20 czerwca 2013 21:02 pisze...

Nie mogę przekonać się do tego autora. Próbowałam czytać ,,Grę anioła'', ale z mizernym skutkiem, dlatego i tym razem spasuje.

Unknown on 20 czerwca 2013 21:58 pisze...

Ze mną było zupełnie inaczej, bo nie zdołałam przebrnąć i po kilkudziesięciu stronach książka mnie znudziła. Ale może do niej wrócę :)

Renata Zub on 20 czerwca 2013 23:31 pisze...

książkę mam na półce od ...hmm... od 3 lat. Robiłam już dwa podejścia, jednak oba zakończyły się porażką. po około 70 stronach odkładałam ją, nudziła mnie... zamierzam jednak w przyszłości dać jej 3 szansę i wytrwać :) widzę, że warto :)

Daria on 21 czerwca 2013 10:09 pisze...

Po przeczytaniu "Mariny" jestem zachwycona tym autorem! "Cień wiatru" prędzej czy później przeczytam :)

Salwinia on 21 czerwca 2013 11:24 pisze...

A ja trochę inaczej: książka nie zachwyciła mnie. Zła nie była, ale żeby poruszała do głębi... Nie, stanowczo nie.

Anonimowy pisze...

Na razie czytałam dwie książki Zafona. W najbliższych planach mam Marinę, ale po Cień wiatru też oczywiście sięgnę.

Irena Bujak on 21 czerwca 2013 12:51 pisze...

Czytałam i potwierdzam ;) Książka jest rewelacyjna.

Larysa on 21 czerwca 2013 15:33 pisze...

Czytałam. Świetna książka :)

Unknown on 21 czerwca 2013 16:06 pisze...

Czytałam i uwielbiam :) Pewnie za niedługo pojawi się u mnie seria recenzji jego książek :)

Tirindeth on 21 czerwca 2013 20:19 pisze...

Mam w planach książki Zafona, ale chyba zacznę od Mariny :) Niemniej Cień już czeka na półce na swoją kolej ;)

Catherine on 21 czerwca 2013 20:22 pisze...

Tylko czekam, żeby przeczytać "Cień wiatru", ponieważ uwielbiam Zafona :)

kasjeusz on 21 czerwca 2013 20:58 pisze...

Zgłasza się kolejna osoba, której podobał się "Cień wiatru"! Od niego zaczęło się moje poszukiwanie książek o charakterze metaliterackim. ;)

Moje książki on 26 czerwca 2013 21:31 pisze...

Ta książka to początek mojej miłości do Zafona. Obiecałam sobie, że kiedyś przeczytam ją ponownie i jestem pewna że emocje będą rownie intensywne :-)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon