piątek, 4 listopada 2011

Jakub Małecki: "W odbiciu"

Autor: Po drugiej stronie... dnia listopada 04, 2011 14 komentarze

Autor: Jakub Małecki
Tytuł: „W odbiciu”
Wydawnictwo: Powergraph
Stron: 304


„Człowiek-pies w moim śnie powiedział, że każda historia ma wiele odbić”

Jakub Małecki ma w swoim dorobku już kilka książek, po których publikacji został okrzyknięty jednym z najzdolniejszych młodych polskich pisarzy. Jego najnowsza powieść „W odbiciu” ukazała się w serii „Kontrapunkty” – cykl ten obejmuje powieści wymykające się schematom, niejednoznaczne, wybitne. Taka właśnie jest jego najnowsza książka: zaskakująca, choć tłem dla jej wydarzeń jest szara codzienność mieszkańców Słupcy.

W niewielkim mieszkaniu na ulicy Długosza zostaje znalezione martwe ciało właściciela. Staruszek według ustaleń został najprawdopodobniej uduszony. Jednak nie to przykuwa uwagę czytelnika, ale coś o wiele bardziej przerażającego, wypływającego z niewiedzy, domysłów i przypuszczeń. Owo mieszkanie było bowiem urządzone niecodziennie: brak kuchni i łazienki rekompensował pusty pokój, z ustawionym pośrodku pianinem. Sąsiedzi wspominali, że zza drzwi często dało się słyszeć muzykę. Gdy Karol, główny bohater powieści, nawiedza to miejsce, odkrywa coś jeszcze: tajemnicze rysunki na ścianach, rzędy zaszyfrowanych cyfr, ściągające zewsząd czarne ptactwo i wyłaniające się z sufitu straszydła – obrazy te jednak znikają tak szybko, jak się pojawiły, a on sam nie wie czy uległ halucynacji, czy rzeczywiście ukazało mu się przerażające monstrum. Wkrótce w okolicy zaczyna dochodzić do serii makabrycznych i dramatycznych wydarzeń.

Bohaterów tej powieści jest kilku. Wspomniany wcześniej Karol – od niedawna bezrobotny, mąż Natalii. Ich małżeństwo przeżywa jednak kryzys, młodzie oddalają się do siebie. Karol pakuje się a tarapaty i kilka razy cudem uchodzi z życiem, jednak połamany ląduje w szpitalu. Jest jeszcze Pielgrzym – kolega Karola, który z powodu miłości do wódki stracił żonę i córkę. Bezdomny błąka się po mieście, cierpiąc na bezsenność i trzymając się z podejrzaną Gurlagą. Bożenka jest ciotką Karola, wzywa go za każdym razem, gdy czeka ją w domu remont. Ojciec Natalii wychowuje samotnie Adasia. Waldek pragnie odbudować związek z żoną, którą zdradzał, jednak od pewnego czasu cierpi na impotencję. Wafel zakrada się z Karolem do opuszczonych fortów. Eugenia, starsza kobieta, nieoczekiwanie dostaje ostateczną diagnozę: w jej mózgu gnieździ się rak wielkości piłeczki tenisowej. Wszystkie te biografie splatają się wokół nawiedzonego mieszkania, wywołującego dramatyczne zmiany w dotychczasowym życiu mieszkańców.

Kiedy zaczęłam czytać książkę J. Małeckiego myślałam, że mam przed sobą powieść obyczajową z elementami dramatu. Jednak gdy na karty powieści zaczęła wkradać się fantastyka i groza zrozumiałam, czym jest owa brawurowa mieszanka groteski, realizmu magicznego i wspomnianej powieści obyczajowej, o jakiej zapewnia nas wydawca. Małecki łączy te gatunki z niesłychaną zgrabnością. Czasem czułam się, jakbym czytała mojego ulubionego Kuczoka, innym znów razem miałam przed sobą sceny jak z horroru „Naznaczony” (w reżyserii J. Wana). W konsekwencji nie mogłam zmrużyć oka w nocy, gdyż z własnej woli nie sięgnęłabym po książkę mrożącą krew w żyłach. Ale udało się, przebrnęłam, choć widmo człowieka z psim łbem będzie chyba chodziło ze mną jeszcze przez jakiś czas.

Największym plusem tej książki jest lekki, ale wyrafinowany styl autora, dlatego książkę czyta się wprost wybornie. Ciekawym zabiegiem było też wprowadzenie kilku naprzemiennych narratorów: przez większą część powieści przemawia do nas Karol, ale czasem oddaje on głos swojej żonie, Pielgrzymowi, pani Eugenii. Dzięki temu patrzymy na kolejne wydarzenia ich oczami i mamy szerszą perspektywę. Finał nie przynosi wszystkich odpowiedzi, zmusza do myślenia nad opisanymi sytuacjami: co było prawdą, co tylko wymysłem wyobraźni? Dokąd zmierza świat i dlaczego tyle w nim zła?

Nie sposób nie wspomnieć też o pięknym wydaniu w twardej oprawie ze śnieżnobiałymi stronicami. Na okładce ukazują nam się jakby rentgenowe skany ludzkich twarzy, rozmyte w kłębach dymu, zlewające się, odbijające. Całość wprowadza nas w mroczny, niejednoznaczny klimat książki.

Książka „W odbiciu” pokazuje nam sylwetki ludzi i możliwości ich dalszych losów. Widzimy ich w tytułowym odbiciu: w oczach innych, w lustrzanych odbiciach, w migawkach z przyszłości. To od nich zależy jak pokierują swoim życiem, mając przed sobą kilka ścieżek wyboru. Jednocześnie zaczynamy uważniej przyglądać się sobie i swoim wyborom. Nie jest to książka łatwa, ale dostarcza czytelniczej przyjemności. To moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem i sądzę, że nie ostatnie.


Ocena 4/6



Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi czytanieszkodzi.pl i wydawnictwu Powergraph


Co czytać?

czwartek, 3 listopada 2011

Jodi Picoult:: "Jak z obrazka"

Autor: Po drugiej stronie... dnia listopada 03, 2011 19 komentarze

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: "Jak z obrazka"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Stron: 360


Hollywood karmi nas skrojonymi na miarę, idealnymi obrazkami, gdzie ludzie są jak produkty: wypielęgnowane, zaprzyjaźnione ze skalpelem piękne kobiety, przystojni, charyzmatyczni mężczyźni, świat w błyskach fleszy, miodem i bogactwem płynący. Jednak to tylko pozory: ta rzeczywistość, złożona ze starannie dopasowanych puzzli, potrafi pękać. To, co jawi się jako spełnienie marzeń i najwyższe dobro, okazuje się często pułapką, z której trudno się wydostać. Gdy przyjrzymy się bliżej, dostrzegamy więcej: uśmiechy stają się sztuczne, makijaż skrywa głębokie zmarszczki, a wieloletnie małżeństwo już od jakiegoś czasu jest w separacji. Bo wykreowany na pokaz świat, jak z obrazka, niewiele ma wspólnego z gorzką rzeczywistością.

Właśnie ten temat podejmuje Jodi Picoult, znana amerykańska pisarka, w powieści o owym wymownym tytule „Jak z obrazka”. Główną bohaterką tej opowieści jest Cassie, jednak gdy ją poznajemy, kobieta cierpi na amnezję i nie zna nawet swojego imienia. Will Latający Koń, pół-Indianin, rozpoczynający właśnie pracę na policji w Los Angeles, odnajduje ją na opuszczonym cmentarzu i zabiera do siebie, a następnie zawozi na komisariat. Zdjęcie Cassie zostaje umieszczone w gazetach, a ona sama pozostaje w domu Willa, dopóki ktoś się po nią nie zgłosi. W tym czasie stara się przypomnieć sobie jakieś szczegóły ze swojego życia, i w końcu jej się udaje. Dochodzi do wniosku, że jest antropologiem, co więcej, wkrótce odnajduje informacje o swoim przełomowym odkryciu kości ręki. W tym samym czasie na policję zgłasza się jej mąż. To sam Alex Rivers, najgorętsza gwiazda Hollywood. Cassie nie pamięta swojego małżeństwa, ale opuszcza Willa i kieruje się z mężem do jego willi. Oszałamia ją panujący tam przepych, a przede wszystkim fakt, że jest żoną takiej osobistości. Kobieta jest pod wrażeniem uroku Alexa i nie może pojąć, jak ktoś taki mógł wybrać właśnie ją. Oswaja się jednak z sytuacją, na nowo zbliża do męża i stopniowo odzyskuje pamięć, choć wciąż brakuje jej kilku części układanki.

Książka podzielona jest na trzy części – pierwsza opisuje wydarzenia teraźniejsze, druga cofa się wstecz – to swoista spowiedź Cassie, monolog, w którym narrator oddał jej głos, obejmujący wydarzenia z jej życia, które sobie przypomniała. Cassie odkrywa w nim historię początków znajomości z Alexem, gdy poznali się na planie jednego z jego filmów. Opisuje zauroczenie, jakie ich owładnęło, błyskawiczne zaręczyny i szybki ślub. Historia urywa się w decydującym momencie, skłaniającym Cassie do ucieczki z domu. Trzecia część to wydarzenia toczące się już po odzyskaniu przez nią pamięci.

„Zostałaś stworzona, żeby opiekować się mną. A ja będę opiekował się tobą”

Życie z hollywoodzką gwiazda tylko na pierwszy rzut oka mogło jawić się jako niesamowity sen. Cassie czuła się blisko związana z mężem, głównie dlatego, że opowiedział jej prawdę o swoim dzieciństwie, nieznaną tabloidom. Oboje uzmysłowili sobie, że są dla siebie stworzeni, czują jakąś magnetyczną więź, której nie można się oprzeć. Jednak Cassie nie powinna zapominać, że jej mąż jest aktorem i to najlepszym w swym fachu. Ignoruje sygnały, jakie pojawiają się jeszcze przed zawarciem małżeństwa, a później lekceważy pierwsze drastyczne zmiany w wizerunku męża. Choć świat widzi ich jako piękną, nierozłączną parę, jest jeszcze druga strona medalu: Alex maltretuje fizycznie swoją żonę, a ona decyduje się to znosić, dla niego. Do chwili, gdy czara się przelewa.

Książka Picoult wstrząsnęła mną. Problem znęcania się w małżeństwie nie jest niczym nowym, jednak sposób przedstawienia tego zagadnienia jest poruszający. Z jednej strony mamy Cassie – inteligentną, młodą kobietę, z drugiej bezbronną ofiarę, wciąż kochająca męża tak bardzo, że wybacza mu każdą z krzywd, ba, uważa, że pomaga mu, biorąc jego złość na siebie. Sytuacja, która po prostu nie mieściła mi się w głowie, gdy przerzucałam kolejne strony powieści. Nie mogłam zrozumieć uległego postępowania Cassie, jej chorych usprawiedliwień i braku szacunku dla własnej osoby. Cassie podporządkowuje mężowi swoje życie, oddając mu wszystko. Kocha go bezgranicznie, dostaje podobne zapewnienia, jednak ich dom jest piekłem. Czytając tę historię zastanawiamy się ile jeszcze jest w stanie wytrzymać ta kobieta i kiedy wreszcie zatroszczy się o swoje dobro. Nawet ucieczka od Alexa nie okazuje się skutecznym rozwiązaniem: wystarczy, że Cassie dostrzeże jego twarz na ekranie telewizora i już zaczyna tęsknić za domem.

Powieść J. Picoult jest bardzo dobra: obnaża mechanizmy stosowane przez kata przy wybieraniu ofiary i kontrolowaniu jej oraz pokazuje obraz osoby wykorzystywanej, która jest uzależniona od swojego oprawcy. Mimo, że zachowanie bohaterki może drażnić, odsłania jednak bolesną prawdę: najtrudniej zawalczyć o siebie, ochronić własne życie. Rys psychologiczny tej postaci jest bardzo dopracowany, a konsekwencje jej motywów mają źródło w odległej przeszłości. Na swojej drodze kobieta spotka też wiele ciekawych, życzliwych osób – będzie mogła liczyć na ich wsparcie i pomoc. Autorka też między innymi bardzo wiarygodnie oddała klimat indiańskiego rezerwatu, ich zwyczajów i kultury. Dodatkowo każda z trzech części książki poprzedzona jest legendą, w jakiś sposób korespondującą z treścią powieści. Oprócz głównego wątku, mamy tu jeszcze wiele pobocznych: historię zagubionego Willa, który nie należy ani do białych, ani do Indian, czy też perypetie zwariowanej przyjaciółki Cassie, chcącej przebić się do show-biznesu.

Czytelnik z napięciem zmierza do finału, gdzie na Cassie czeka dramatyczny wybór, od którego będzie zależało nie tylko jej życie. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, a słyszałam dużo dobrego o jej książkach. Powieść „Jak z obrazka” może nie jest wybitna, momentami trudno zrozumieć naiwność zachowania głównej bohaterki, jej ślepą wiarę w to, że mąż się zmieni, ale mimo wszystko autorka poruszyła istotny problem, a książkę można czytać jako ostrzeżenie. Bo prawda kryje się pod powierzchnią…

Ocena: 4/6

środa, 2 listopada 2011

Tara Hudson: "Pomiędzy"

Autor: Po drugiej stronie... dnia listopada 02, 2011 16 komentarze

Autor:
Tara Hudson
Tytuł: "Pomiędzy"
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 344





Dziś zaległa recenzja, która brała udział w konkursie tu

„Bez wahania wybrałabym życie po śmierci, skoro mogłam spędzić je razem z nim”

Gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę książki Tary Hudson wiedziałam, że muszę ją mieć. Ze skąpanej w błękicie grafice wyłania się postać stojąca na moście, odwrócona plecami: młoda dziewczyna, z rozwianymi włosami, ubrana w przezroczystą, zlewającą się z tłem sukienkę. „Pomiędzy” to opowieść rozgrywająca się na granicy światów, w której miłość jest silniejsza niż śmierć.

„Amelia wie o sobie jedno: nie żyje”. Ta krótka zapowiedź odsłania prawdziwe oblicze bohaterki powieści. Dziewczyna utonęła – nie wie kiedy i dlaczego, i od czasu swojej śmierci przebywa samotnie w okolicy mostu, z którego najprawdopodobniej się rzuciła. Nie wie kim jest, skąd pochodzi, jak wyglądało jej życie, zanim umarła. Nie rozumie również zasad rządzących światem duchów: brak jej towarzysza, wskazującego drogę. Wszystko to się zmienia, kiedy Amelia ratuje tonącego chłopca. Joshua, wbrew prawom fizyki, widzi ją – to paranormalne doświadczenie odciska się piętnem na obojgu i sprawia, że dochodzi do czegoś niemożliwego: między martwą dziewczyną a żywym chłopakiem rodzi się uczucie…

Paranormal romance to gatunek przeżywający lata swej świetności wśród młodzieży, głównie za sprawą popularności sagi „Zmierzch” S. Meyer. Choć nie przepadam za miłosnymi historiami wilkołaków, wampirów i innych fantastycznych stworzeń (wyjątkiem tu jest może „Drżenie” M. Stiefvater), skusiłam się na lekturę „Pomiędzy” i niestety, wbrew dobrym zapowiedziom, rozczarowałam się.

Przede wszystkim kreacje głównych bohaterów są rozmyte, nieciekawe, mało wyraziste. Akcję śledzimy z punktu widzenia Amelii, jednak niewiele wiemy o niej samej – dziewczyna jest duchem, nie pamięta swojej przeszłości, koncentruje się głównie na otoczeniu, na wrażeniach wzrokowych i dotykowych. Joshua w roli amanta wypada blado – chłopak bez charyzmy, przedstawiony bardzo pobieżnie, który niewiele ma do powiedzenia. Tak różny od budzących emocje, intrygujących mężczyzn w powieściach tego typu. Walka dobra (w postaci Mediów, do których należy też Joshua) ze złem (duch Eli, gromadzący rzesze poddanych mu ciemnych dusz) również jest nieprzekonująca – brakuje wyraźnego zakończenia zmagań, wydarzenia są nielogiczne i nie trzymają w napięciu, a większość „odkrywczych” spostrzeżeń dla czytelnika jest jasna jeszcze zanim główni bohaterowie do nich dotrą.

Uderzył mnie też drętwy, prosty styl powieści. W zasadzie w pewnym momencie miałam wrażenie, że bohaterowie nie robią nic prócz marszczenia czoła, wzdychania i czucia. Jeśli chodzi o potknięcia techniczne – pojawiło się kilka literówek i złych zapisów dialogów, oraz - o zgrozo! – poprzestawiane strony pod koniec powieści (nie wiem czy to wina mojego egzemplarza, czy całego wydania). Dlatego przed zakupem radzę przekartkować książkę.

Podsumowując: potencjał był, jednak autorka nie podołała zadaniu. Powieść zapowiadała się interesująco, temat był świeży, możliwości ogromne, jednak w ogólnym rozrachunku książka wypada bardzo blado. Może będzie miłą odmianą dla pasjonatów gatunku, ale nie sądzę, by wywołała większe wrażenia, by wyróżniła się czymś szczególnym spośród innych publikacji tego pokroju. A szkoda, gdyż zapowiadano ją z wielkim rozmachem…

Ocena: 3/6

poniedziałek, 31 października 2011

Maureen Jennings: „Detektyw Murdoch: Pod gwiazdami smoka”

Autor: Po drugiej stronie... dnia października 31, 2011 11 komentarze

Autor: Maureen Jennings
Tytuł: „Detektyw Murdoch: Pod gwiazdami smoka”
Wydawnictwo: Oficynka
Stron: 270

„Detektyw Murdoch: Pod gwiazdami smoka” M. Jennings to druga część przygód inteligentnego detektywa z Toronto, której akcja dzieje się kilka miesięcy po wydarzeniach przedstawionych w pierwszym tomie. Autorka znów zgrabnie przenosi nas w XIX wiek, konstruując w swojej opowieści unikalny klimat tamtych czasów. Przed detektywem czeka nowe, pasjonujące dochodzenie, zginęła bowiem kolejna kobieta.

Dolly Merishaw zostaje odnaleziona martwa we własnym mieszkaniu. Początkowo jej śmierć uznawana jest za tragiczny wypadek, wkrótce okazuje się, że doszło do morderstwa poprzez uduszenie. Śledczy badają sprawę, przesłuchując okolicznych mieszkańców. Okazuje się, że Dolly była przed laty znaną akuszerką, pomagającą usuwać niechciane ciąże, a w tajemniczym albumie spisywała ewidencję grzechów swoich klientów. Mieszkała razem z upośledzoną córką, nad którą się znęcała i dwoma przybranymi synami. Murdoch łączy ze sobą kolejne puzzle układanki, zastanawiając się komu mogłoby zależeć na śmierci kobiety. Jego śledztwo wiedzie od ciemnych, zapuszczonych uliczek poprzez dostojne, bogate dwory - każda z warstw społecznych bowiem skrywa jakieś mroczne sekrety. Pytania mnożą się, a odpowiedzi na najważniejsze pytanie wciąż brak…

Tak jak w poprzedniej części, tak i tutaj Jennings skrupulatnie odmalowuje realia Toronto z 1895 roku. Tutaj policjanci na miejsce zbrodni docierają na własnych nogach lub rowerze, wywiad jest kluczowa formą poszukiwania sprawcy, a mieszkańcy miasteczka są skryci, nieufni i ukrywają przed detektywem wszystko, co się da. Jennings świetnie konstruuje swoich bohaterów – każdy rozdział przynosi nam inne odkrycia, kolejne sylwetki ludzi, którzy mogli być zamieszani w śmierć Dolly. Każdy przepytywany przez Murdocha bohater coś kręci, ukrywa, wydaje się podejrzany, dzięki czemu czytelnik nie może od razu domyślić się rozwiązania sprawy. Autorka buduje napięcie – przenikliwość Murdocha sprawia, że jego kolejne wizyty u podejrzanych skutkują odsłonieniem kilku kart, a co za tym idzie rzucają nowe światło na sprawę. W gąszczu strzępków informacji, jakie otrzymuje policjant, porusza się on z niezwykła gracją i trafną dociekliwością. Część druga serii jest tak samo dobra jak pierwsza – tożsamość mordercy zostaje odkryta dopiero na końcu, co zapewnia czytelnikowi napięcie i dobra zabawę aż do ostatniej strony.

Detektyw Murdoch jest postacią niezwykle ciekawą i budzącą nasze uznanie. Po śmierci narzeczonej wreszcie zaczyna odżywać i podziwiać kobiece piękno, szukając szczęścia dla siebie. Oprócz tego trenuje jazdę na rowerze, gdyż chce wziąć udział w kolarskich zawodach i chodzi na lekcje tańca. Jest oddany swojej pracy i poświęca jej większość czasu. W tomie drugim spotykamy starsze małżeństwo, znane z poprzedniej części, u których Murdoch wynajmuje pokój. Arthur wciąż podupada na zdrowiu, mimo najróżniejszych medykamentów, jakie podaje mu Beatrice. Oboje są zafascynowani pracą detektywa i chętnie słuchają jego opowieści o postępach śledztwa. Od niedawna w domu Kitchenów mieszka także wdowa z synem, a uwadze towarzystwa nie umyka fakt, że Murdoch jest nią najwyraźniej zainteresowany.

Okładka utrzymana jest w podobnym stylu, jak poprzednio: na ciemnym, brązowym tle widnieje pożółkłe zdjęcie kobiety i dziewczynki w strojach z epoki. Ta stylistyka znakomicie koresponduje z treścią książki. Dodatkowo na skrzydełku obok notki o autorce możemy podziwiać jej zdjęcie również w dopasowanym do tamtego wieku ubiorze. Jennings jest pasjonatką XIX wieku, co pewnie skłoniło ją do umieszczenia akcji swoich kryminałów właśnie w tym okresie.

Książkę czyta się z przejęciem, analizując krok po kroku wszystko to, do czego uda się dotrzeć Murdochowi. Można obstawiać swoje typy, szukać sprawcy na własną rękę, ale tak naprawdę każda zbrodnia niesie ze sobą wiele tajemnic, a po drodze ujawnia się wiele innych, drobniejszych przewinień, gdyż prawie każdy bohater ma coś na sumieniu. Niejednoznaczność, sploty intryg i kamuflaże bohaterów podsycają apetyt czytelnika i są wielkim walorem kryminału. Niedługo ukaże się trzeci tom serii, na który czekam już z niecierpliwością.

Ocena 5/6



Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Oficynka


sobota, 29 października 2011

Stosik na listopad :)

Autor: Po drugiej stronie... dnia października 29, 2011 23 komentarze
Listopad za pasem a ja zgromadziłam całkiem przyjemny stosik na ten okres. W większości inspirowany też Waszymi blogowymi odkryciami. Prawie cały jest zasługą kolejek i rezerwacji, jakie poczyniłam w Bibliotece Śląskiej. Opłaciło się :)



I tak od góry:

- M. Jennings "Pod gwiazdami smoka", czyli 2 część przygód detektywa Murdocha od Oficynki

- E. Colfer "Artemis Fowl. Zaginiona kolonia" cz. 5. Zgromadziłam już dawno u siebie 4 poprzednie i przerwałam kupowanie, a teraz mam okazję przypomnieć sobie serię i nadrobić braki.

- J. Updike "Czarownice z Eastwick"

- G. Musso "Ponieważ cię kocham"

- J. Picoult "Dziewiętnaście minut" - bardzo się cieszę, że wreszcie poznam tę autorkę, zwłaszcza że mam 2 jej książki w tym zestawie

- C.J. Cooke "Zawsze przy mnie stój"

- A. Gavalda "Kochałem ją"

- J. Saramago "Miasto ślepców" - ktoś musiał ukraść obwolutę i nie widać okładki :P

- J. Picoult "Jak z obrazka"



Oj mam co czytać :)

piątek, 28 października 2011

Beate Teresa Hanika: "Milczenie"

Autor: Po drugiej stronie... dnia października 28, 2011 12 komentarze

Autor: Beate Teresa Hanika
Tytuł: "Milczenie"
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Stron: 216

Najstraszniejszą z krzywd jaką można zadać, wymierza się przeciw dziecku. Ono nie potrafi się bronić, nie zna swoich praw, nie rozumie, co się wokół niego dzieje i dlaczego ktoś najbliższy, kto mówi, że kocha, zadaje mu ból. Niestety – co chwilę media bombardują nas przerażającymi obrazami molestowanych dzieci, a krzywdę zadają im najczęściej ludzie z najbliższego otoczenia: sąsiedzi, dziadkowie, ojcowie, wujkowie, bracia. Beate Teresa Hanika, niemiecka pisarka, postanowiła zmierzyć się z tym tematem tabu i napisać wstrząsającą powieść, w której oddaje głos molestowanej dziewczynce.

Mam na imię Malwina.
Pierwszego maja skończę czternaście lar.
Teraz jest kwiecień.
Jeszcze dwa tygodnie.
Kiedy skończę czternaście lat (…)
Będę umiała krzyczeć tak głośno,
Że wszyscy będą się mnie bali
I uciekali przede mną,
Kiedy tylko zechcę.
Moi rodzice, i dziadek, wszyscy ludzie.


Malwina jest miłą, pogodną dziewczynką, trochę nieśmiałą i zamkniętą w sobie. Jej apodyktyczny ojciec jest nauczycielem w szkole, a matka nie pracuje – cierpi na chroniczne migreny, które nie pozwalają jej opuszczać domu. Dziewczynka ma dwójkę rodzeństwa – starszy brat Paul studiuje i przyjeżdża do domu tylko na weekendy, siostra Anne uprzykrza jej życie i nie widzi świata poza właściwym kolorem szminki do ust. Malwina ma jeszcze najlepszą przyjaciółkę, Lizzy – razem spędzają czas w willi, opuszczonym domostwie, które jednak wkrótce ma ulec rozbiórce. Akcja książki dzieje się podczas dwutygodniowych, letnich ferii – Malwina zostaje sama, gdyż Lizzy wyjeżdża z matką na wakacje. Ponieważ dziadek dziewczynki jest chory, a od śmierci babci mieszka sam, Malwina zostaje oddelegowana, niczym Czerwony Kapturek, do opieki nad starszym panem. Dziewczynka z każdym dniem robi to coraz niechętniej, czym naraża się na gniew rodziców. Kiedy Malwina decyduje się przerwać milczenie i wyznać, że „dziadek ją całuje i dotyka” rodzice robią spłoszone miny i obracają wszystko w żart. Nie wierzą córce i każą jej przestać wygadywać głupstwa. Tym samym pozostawiają ją samą z problemem, Malwina zamyka się coraz bardziej, czując że z nikąd nie może otrzymać pomocy.

„Wszystko we mnie stało się zimne, podczas skoku z huśtawki zostałam gdzieś tam, w górze. Nie wróciłam do swojej skorupy. Szybowałam ku gwiazdom. Nieskończenie wysoko”.

Książka to wnikliwe i poruszające stadium dziecka molestowanego, obnażająca techniki manipulacji nad ofiarą. Dziadek potrafi sobie bezwzględnie podporządkować dziecko, zapewniając najpierw, że wszystko co robią jest po to, by uszczęśliwić babcię, a po jej śmierci wmawia Malwinie, że nikt jej nie zrozumie i nikt nie uwierzy, a on ją tak bardzo kocha i nie chce dla niej źle. Porażająca jest obojętność otoczenia – nie mieści się wręcz w głowie, że rodzice o niczym nie wiedzieli. Wydaje się, że trudno znieść im prawdę, dlatego odpierają zarzuty córki wmawiając sobie, że fantazjuje. Jeszcze boleśniej wygląda sprawa zmarłej na raka babci – przez wiele lat była ona naocznym świadkiem cierpienia wnuczki i nie zrobiła nic ze strachu przed swoim mężem, co więcej, sama popychała dziecko w jego ręce. Cały ten długoletni proces zniewolenia Malwiny poraża czytelnika. Misterna nić, w której na dziewczynkę czeka obrzydliwy, niebezpieczny pająk. Autorka unika drastycznych opisów i dosłowności, ale pod strzępem przemycanych informacji wyłania się dramatyczny obraz. Samotna, osaczona dziewczynka, która nie wie, jak przerwać swój koszmar.

Ale gdzieś obok tego całego bagna zła, Malwina ma szansę na odnalezienie własnego szczęścia. Wariat, chłopak który jeszcze w zeszłym roku z bandą przyjaciół atakował willę, teraz się do niej zbliża i choć początkowo drażni ją, wkrótce Malwina znajdzie w tej bliskości ukojenie. W książce występuje jeszcze jedna ważna, barwna postać – Polka, wynajmująca mieszkanie w sąsiedztwie dziadka dziewczynki. Tylko ta zupełnie obca kobieta potrafi dostrzec prawdziwą naturę kata i zadbać o Malwinę. W przeciwieństwie do najbliższych – nie ignoruje sygnałów i chce pomóc wykorzystywanej dziewczynce.

„Milczenie” było dla mnie lekturą wstrząsającą – to nie pierwszy raz, gdy zetknęłam się z taką tematyką, ale mimo to książka zszokowała mnie i skłoniła do głębokich rozważań. Czytając wielokrotnie zastanawiałam się czy autorka zna ten temat z własnego doświadczenia albo z najbliższego środowiska, tak rzetelnie i wiarygodnie oddała całą sytuację. Książka ukazała się w ramach kampanii uświadamiającej problem molestowania i wywołała żywy odzew wśród tamtejszych nastolatek i rodziców. Napisana świetnym, poruszającym stylem, jest znakomita lekturą, jednak niełatwą. Myślę, że ta książka jest dobra zarówno dla rodziców – pozwala otworzyć im oczy i zastanowić się nad tym co należy zrobić, gdy dostrzegą podobny problem, jak i dla nastolatków, głównie młodych dziewczyn, ale z uwzględnieniem pewnej granicy wiekowej.

Ocena: 6/6
 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon