wtorek, 18 listopada 2014

"Bogowie" w kinach, czyli o transplantologii przemyśleń kilka

Autor: Po drugiej stronie... dnia listopada 18, 2014
Podarować komuś kawałek siebie...

Temat transplantologii, żywo dyskutowany od lat, został znów silniej zaakcentowany za sprawą polskiego filmu „Bogowie”, opowiadającego o życiu profesora Zbigniewa Religi. Po seansie, który wbił mnie w fotel (nie tylko za sprawą znakomitej roli Tomasza Kota), nasunęło mi się kilka przemyśleń na temat przeszczepów.

Kiedy jako młoda gimnazjalistka po raz pierwszy zetknęłam się z formularzem oświadczenia woli, natychmiast wypełniłam ową kartę i zaczęłam nosić przy sobie, w portfelu. Nie wgłębiałam się wtedy zbytnio w istotę procesu dawstwa organów. Wydawało mi się to słuszną drogą, tak po prostu. Bo gdybym kiedyś mogła uratować komuś życie, dlaczego nie? Oczywiście, samo oświadczenie ma charakter jedynie informacyjny – to znak dla bliskich i lekarzy, gdyby w tej niezwykle trudnej sytuacji spadła na nich konieczność podjęcia decyzji. To również wyrażenie chęci ratowania czyjegoś życia, w momencie gdy własne przyjdzie nam tracić. Dla nastolatki wizja swojej śmierci jest czymś tak odległym i abstrakcyjnym, że trudno tu mówić o świadomym wyborze, ale jednak... Tamten pierwszy, impulsywnie wypełniony druczek do dziś noszę przy sobie. Nikt nie chce myśleć o sobie w takim kontekście, nikt nie chce wybiegać myślami w rejony tak mroczne, jednak warto to zrobić. Dla samych siebie, by odchodzić w spokoju. Dla bliskich, by w razie takiej sytuacji, zdjąć z ich ramion odpowiedzialność. I dla potencjalnego biorcy – tego anonimowego człowieka, którego życie jesteśmy w stanie odmienić.


Przeszczep serca to zabieg od początku dyskutowany. Czy jest moralny? Etyczny? Bezpieczny? Profesor Religa dokonał w Polsce przełomu. Musiał zmierzyć się z głosami krytyki ze strony środowiska medycznego. Początkowo przeszczepy serca traktowano jako największe zło, prowadzące do śmierci dwójki pacjentów. Kwestie moralne to temat dosyć śliski w naszym kraju. Jesteśmy zamknięci na zmiany i nowości. Śmierć mózgu była wtedy pojęciem trudnym do zinterpretowania. Komisje lekarskie nie chciały jej stwierdzać, gdy w grę wchodziły szalone pomysły Religi. Chirurg napotykał trudności – odmawiano mu wydania narządu, krytykowano jego pracę, traktowano jak szarlatana. Ale on miał jasno wyznaczony cel i do niego dążył, nie bacząc na przeciwności. Widać to wyraźnie w filmie – doktor miał trudny, chwiejny charakter i źle odnosił się do swoich współpracowników. Ale z drugiej strony – gdyby nie jego bezkompromisowość i hart ducha, jeszcze długo długo nikt by nie podjął u nas takich starań. Zwłaszcza po pierwszych nieudanych operacjach w tym zakresie.

Dziś zmieniła się trochę mentalność. W przeszczepach upatrujemy cudów, szansy na życie, nadziei. Coraz więcej mówi się na temat dawstwa i są to głosy przychylne. Ludzie na całym świecie decydują się na podpisanie oświadczenia woli. Nie boją się, ale wierzą, że mogą kiedyś komuś pomóc. Poruszają nas historie z prasy i telewizji o ludziach, którzy żyją dzięki takiej pomocy. Zastanawiamy się – ile z dawcy przechodzi na biorcę jego organu? Czy biorca po przeszczepie zmienia się, wykazując zainteresowania zgodne z tymi, które cechowały dawcę? Historia zna wiele takich przypadków, które Hollywood oczywiście rozdmuchuje. Ale czyż nie lubimy podobnych wyciskaczy łez?

Oczywiście, każdy medal ma dwie strony. Nadal pojawiają się głosy przeciwników. Lęk przed tym, że lekarze zamiast walczyć o życie ludzi po wypadkach, wolą pozwolić im umrzeć, by móc pobrać narządy. Czy lekarz ma prawo kwestionować wolę Boga? Jak stwierdzić śmierć mózgu i czy nie dochodzi do pomyłek? W tym miejscu jednak porzucę te rozważania, gdyż nie uważam, by były trafne.

Przełom nastąpił lata temu, nareszcie zbieramy jego owoce.

Ostatnio w Polsce miała miejsce intrygująca kampania promująca transplantacje. „Zrób coś dobrego, zanim zostaniesz zombie!” - to hasło, ukute przez serwis Dawca.pl i kanał FOX, doskonale trafiło w sedno problemu. Oczywiście, przy okazji ogólnopolskiej akcji promowano najnowszy sezon serialu „The Walking Dead”, jednak taka medialność była moim zdaniem potrzebna. Zdanie promujące akcję mówi wprost: zanim odejdziesz, możesz zrobić coś dobrego. Nie zmarnuj tej szansy. Nie zaprzepaść możliwości. Twoje ciało umiera i już go nie potrzebujesz. W twoich rękach może być czyjeś życie... Taka forma przedstawienia przeszczepów oczywiście może budzić zastrzeżenia, ale narobiła też trochę zamieszania – a o to głównie chodziło. Jest to forma doskonała do przekonania młodych, do pokazania im różnych możliwości, do zainteresowania tematem. Poza tym hasło zestawiono z dobrym serialem, który także dużo mówi o naturze człowieka w obliczu totalnego spustoszenia świata. 
 


A jakie jest Wasze zdanie na temat transplantacji? Co myślicie o podpisywaniu oświadczenia woli? A może zetknęliście się bezpośrednio z przeszczepami? Wy, albo ktoś z Waszych bliskich?

3 komentarze:

Elenkaa on 19 listopada 2014 22:37 pisze...

Nie oglądałam jeszcze filmu, ale mam go w planach :)
http://pasion-libros.blogspot.com/

Marie Bell on 22 listopada 2014 19:43 pisze...

Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale warto walczyć o życie pacjenta. Oczywiście nie kosztem życia drugiego człowieka, ale jeśli istnieje tylko szansa, żeby uratować komuś życie, to jestem za.

Filmu nie widziałam. Muszę nadrobić. Mam zaległości ;)

GumcioBook (Gabrysia) on 23 listopada 2014 18:19 pisze...

Słyszałam o tym filmie wiele pochlebnych opinii, ale ciągle nie mogę się do niego przekonać

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon