Autor: Marek Pindral
Tytuł: "Chiny od góry do dołu"
Wydawnictwo: Bernardinum
Stron: 402
Zwykle sięga się po
książki podróżnicze przed planowanym wyjazdem, żeby trochę
lepiej poznać zakątek świata, który chce się odwiedzić, dobrze
przygotować się do wyprawy i mniej więcej upewnić co warto
zobaczyć. Ja postępuję trochę na przekór i jeśli już sięgam
po takie książki (rzadko, ale zdarza mi się) to interesują mnie
miejsca, których – nie mam złudzeń – najprawdopodobniej nigdy
nie odwiedzę. Jednym z takich krajów są Chiny i właśnie o nich
podczytywałam sobie przez ostatnie dni.
Jeżeli znacie serię
„Poznaj Świat” wydawnictwa Bernardinum wiecie, jak elegancko
prezentują się te książki. Jeżeli nie, polecam nadrobić. Dobra
marka to podstawowy wyróżnik tej edycji – książki są wydane
bardzo starannie, zarówno pod względem technicznym, edytorskim, jak
i merytorycznym. Przede wszystkim solidna, twarda oprawa i przyjemne,
gładkie strony z połyskiem. Dużo pięknych zdjęć, dopasowanych
do tekstu. W tej serii ukazały się książki zarówno podróżników
cenionych, popularnych, znanych z mediów, łowców przygód, jak i
debiutantów. Warunek jest jeden – aby ciekawie opowiadać o
miejscach, w których się bywało.
Marek Pindral spędził
w Chinach dwa lata. Pokusił się na ten spontaniczny wyjazd, można
by powiedzieć, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Wiedział, że jest to
kraj całkowicie odmienny od naszego. Miał świadomość zawiłości
tamtejszego języka. Znał ekstrawagancką kuchnię. Orientował się
w trudnej sytuacji politycznej. I ta odległość... A jednak przyjął
ofertę pracy i wyjechał by nauczać tam języka angielskiego.
Początki nie był proste, ale studenci szybko pokochali nowego
profesora.
Książka Pindrala to
taki trochę pamiętnik, trochę zbiór ciekawostek i opowieści,
trochę notatnik z podróży. Podzielono ją tematycznie na kilka
części – znajdziemy tu m.in. rozdziały o chińskich studentach,
o regularnych trzęsieniach ziemi, kuchni, rytuałach pogrzebowych,
polityce... Ale wszystkie te zagadnienia troszkę wymiksowano,
wzbogacono o luźne dygresje i anegdoty. Nie jest to typowy
przewodnik – autor nie kieruje go do przyszłych turystów, nie
sugeruje co powinni włożyć do plecaka ani na jakie wycieczki
skusić się najlepiej. Choć oczywiście zdaje relacje ze swoich
wypraw, podziwia tamtejsze atrakcje (bardzo drogie, nawiasem mówiąc).
Dużo ciekawych informacji można z tej pozycji wynieść – o
codzienności mieszkańców, o ich kulturze, sposobie bycia, tradycji
i przyzwyczajeniach. O tym, że Chińczycy mają bardzo wysokie
mniemanie o sobie i swoim kraju. O tym, że potrafią „przerobić”
na jedzenie wszystko – począwszy od psa czy kota, skończywszy na
poczwarkach motyli. Boja się... jeść nożem i widelcem. Pijają
herbatę z mlekiem, masłem i solą. Polskę kojarzą m.in. z filmem
„Vinci” Machulskiego. Młodzi żyją pod wielką presją –
szkoła, nauka, egzaminy – boją się zawieść rodziców, stąd
duże fale samobójstw. Potrzeba wiele cierpliwości i otwartości,
by zaakceptować wszystko, co się w Chinach dzieje.
Książka oczywiście
nie wyczerpuje tematu. Wiele tu pominięto, wiele tylko
zasygnalizowano. Można ją czytać od deski do deski, można
wyrywkowo. Są lepsze momenty, są też fragmenty nudniejsze. Jeżeli
ktoś interesuje się tym krajem, będzie na pewno potrzebował
innych pozycji, by uzupełnić i wzbogacić swoją wiedzę. Jeżeli
ktoś szuka dobrej rozrywki, może ze spokojem sięgnąć po tę
opowieść.
4 komentarze:
Lubię tę serię. Dobrze dobrane teksty, ładne ilustracje... Zawsze jednak mi się jakoś tak troszkę wydaje, że jednak za rozrywkowo-powierzchowne... Ale w sumie każda książka ma inny cel ;). A ja nie jestem fanką tych najcięższych reportaży, więc co mi tam ;).
Właśnie czytam tę książkę i...podoba mi się styl autora. Zobaczymy, co będzie dalej. :)
A ja tę książkę już przeczytałam i chętnie sięgnęłabym po dalsze pozycje pana Pindrala - ma fajny język, przykuwa uwagę od razu, dzięki czemu nawet te części, które mnie mniej interesują, też przeczytałam z zainteresowaniem. Zgadzam się z tobą, że ostatnio na rynku pojawiło się sporo dość powierzchownych pozycji, chyba tylko dla kasy albo rozrywki, osobiście raczej nie używałabym tego wyrazu dla jego książki, bo są tam przecież rzeczy także przerażające. Pindral wszystko obserwował bardzo wnikliwie i przede wszystkim pokazał ten kraj od strony, której pewnie mało kto z nas będzie mógł zobaczyć i to jest bardzo duża wartośc tej pozycji. Jasne, ze w podróż zabierzemy przewodnik, a nie takie książki, bo ich cel jest inny. No i nie pisz, że nie masz złudzeń, bo może jednak kiedyś przezyjesz przygodę, podobną do tego, co przeżył Pindral. Zacznij mocno chcieć :-)
racja, ostatnio trochę za duzo pojawilo sie ksiazek powierzchownych i dlatego ksiazka Pindrala bardzo pozytywnie sie od nich odroznia, polecam bardzo
Prześlij komentarz