Autor: Caitlín R. Kiernan
Tytuł: "Tonąca dziewczyna"
Wydawnictwo: MAG
Stron: 336
Nie wiem jak opisać tę książkę. Jak dla mnie jest niesamowita, ale przyznam też, że czytanie jej nie należało do najłatwiejszych. Łatwo się pogubić w niespójnej fabule, w gąszczu dat, wydarzeń, wyobrażeń – bo Imp, która jest narratorką całej historii, cierpi na schizofrenię, i nie do końca możemy polegać na jej zmysłach. Potrafi przytaczać kilka wersji tego samego zdarzenia – podczas którego motywem przewodnim bywa bezlitosna syrena lub bezradny wilk, nie wiedząc sama, które z nich jest rzeczywiste, i czy nie istnieje czasem jakaś trzecia prawda. Imp jest świadoma swojej choroby i opisując wszystko, co szumi jej w głowie, próbuje sama dociec, co tak właściwie ją spotkało.
Po przebrnięciu przez pierwsze strony powieści można już się mniej więcej
przyzwyczaić do chaotycznego, pełnego powtórzeń, przerwanych wątków i
nieścisłości stylu dziewczyny – bo tekst, który do nas dociera, to wpisy z jej
pamiętnika, a także przedruki opowiadań. Bo Imp to niezwykle uzdolniona postać
– pisze opowiadania, ale przede wszystkim jest malarką. Sztuce, wrażliwości na
piękno, barwom i interpretacjom malarstwa i literatury dziewczyna poświęca
bardzo wiele miejsca. Przyznam, że te fragmenty czytało mi się wybornie.
Książka jest bardzo intertekstualna, co sprawia, że sami zaczynamy poszukiwać –
obrazów, o których wspomina Imp, opowiadań, baśni, wydarzeń historycznych (nie
wszystkie istnieją rzeczywiście, niektóre są wymysłem autorki). Opisywane przez
Imp dzieła sztuki naprawdę działają na wyobraźnię. Klimat jej opowieści bywa
mroczny, podstępny, zdecydowanie niepokojący.
Oczywiście cała ta złożona konstrukcja musi doprowadzić do jakiegoś głośnego
finału – w przeciwnym razie książka nie miałaby sensu. Po coś Imp zapisuje to
wszystko, do czegoś zmierza, w swojej historii o duchach. I tak jest w istocie,
jednak owo rozwiązanie również jest nieco zakamuflowane, niedopowiedziane,
tylko zasugerowane. Niemniej, choć autorka nie wyłożyła wszystkiego „kawa na
ławę”, dała czytelnikowi do myślenia i myślę, że sprostała wymaganiom, rosnącym
wraz z lekturą.
To, co najbardziej uderza, to fakt, że wkraczamy w umysł chorej dziewczyny –
autorka tak autentycznie opisała nastroje, wrażenia i uczucia targające osobą
chorą, że nie mamy wątpliwości - naprawdę czujemy, jakbyśmy zbliżyli się do
prawdziwej, zagubionej w sobie postaci. I właśnie to szokuje – jak pokręcony, niebezpieczny,
pełen pułapek i luk jest świat osoby, która choruje psychicznie, która nie może
ufać nawet swojemu umysłowi. Co zrobić w takim wypadku? Pisać, w nadziei, że
ciąg poplątanych, przeczących sobie zdarzeń, w końcu wykrystalizuje się w
jedną, rzetelną historię.
Oczywiście polecam, z zastrzeżeniem, że nie dla każdego to powieść.
7 komentarze:
Mam już za sobą książkę z tej serii - "Święty psychol" również nie był łatwą lekturą, ale dobrze ją wspominam, dlatego chętnie przeczytam kiedyś "Tonącą dziewczynę". Zapowiada się nieźle. :)
Mam nadzieję, że szybko wpadnie w moje ręce. Jestem nią jak najbardziej zainteresowana :>
Zdecydowanie to powieść dla mnie! Naczytałam się tylu pozytywnych recenzji, że nie mogę sobie odpuścić. Ponoć historia Imp jest upiorna i ponura, nieskładna jak sen - a to brzmi bardzo zachęcająco.
Pierwszy raz spotykam się z taką książką, jednak od razu piszę, że zainteresowałaś mnie nią, poprzez swoją recenzję. Myślę, że warto poznać książkę, która do łatwych w odbiorze i czytaniu nie należy.
MOcny i trudny temat, kiedys czytałam książkę o kobiecie, która miała problemy z psychiką, właściwie to w pewnym momencie zaczęła mieć. Tytułu nie przytoczę, pamiętam, że okładka była specyficzna, ściany pokoju pomalowane w identyczny odcień niebieskiego co łóżko, a wokół wiszące u sufitu wizerunki pomarańczowych ryb. Ciężko sie czytało
Uwielbiam książki psychologiczne dlatego jak najbardziej chce ją mieć :)
Już z samego powodu moich psychologicznych zainteresowań postanowiłam po tę książkę sięgnąć, chętnie wniknę w umysł osoby chorej na schizofrenię. Słyszałam o niej (książce) dużo dobrego i pokładam w niej wielkie nadzieje. Swój egzemplarz już mam, teraz muszę tylko znaleźć odpowiedni moment, żeby spokojnie zabrać się za lekturę.
Prześlij komentarz