środa, 9 października 2013

Daniel Pennac: "Jak powieść"

Autor: Po drugiej stronie... dnia października 09, 2013
 


Autor: Daniel Pennac
Tytuł: "Jak powieść"
Wydawnictwo: Muza
Stron: 176





„Jak powieść” D. Pennac'a to przyjemny, zabawny esej o literaturze, kondycji czytelnictwa, wychowywaniu młodych czytelników, zbiór porad (z przymrużeniem oka) dla nauczycieli i rodziców. Tę niewielkich rozmiarów książeczkę czyta się szybko, lekko i miło. Choć minęło trochę czasu od kiedy autor zapisał swoje przemyślenia, myślę, że jak najbardziej są one wciąż aktualne. Wystarczy słowo „telewizja” zastąpić komputerem i Internetem, czyli tym, co obecnie w głównej mierze odciąga młodych od czytania.

To "Jeszcze, jeszcze..." oznacza z grubsza tyle: "Musimy się naprawdę kochać, ty i ja, skoro zadowalamy się jedną i tą samą historią, powtarzaną w nieskończoność!". Czytać jeszcze raz, wcale nie znaczy się powtarzać, tylko wciąż na nowo dowodzić naszej niewyczerpanej miłości.

Pennac nie zamierza być moralizatorem, wprost przeciwnie. Pokazuje na przykładach jakie błędy wychowawcze popełniają rodzice i nauczyciele oraz jak im zapobiegać, by książka – czyli coś co stanowi dla dziecka obiekt wręcz magiczny, już od najmłodszych lat, gdy czyta mu się na głos – nie została sprowadzana do nieprzyjemnego obowiązku, kary, trudnego wyzwania. Ale robi to pośrednio, przytaczając pewne scenki. Autor pisze o przyjemności czytania, o zaletach jakie czerpiemy obcując z książką, o chwilach uniesień, jakie daje nam czytanie. Stara się wyjaśnić dlaczego czasem to znika, dlaczego młodzież (jakaś jej część) stroni od książek, gdzie ginie zamiłowanie do nich, dlaczego przepada. 

Pennack pisze też o tym, do czego ma prawo każdy czytelnik. Czytajmy to, na co mamy ochotę i tak, jak chcemy. Czytanie ma dawać nam radość. Możemy porzucać nieciekawą lekturę, omijać nudniejsze kawałki, czytać wyrywkowo, czytać coś po kilka razy, a nawet... nie czytać w ogóle. I co równie ważne – naszym obowiązkiem nie jest dzielenie się z innymi wrażeniami z lektury, jeśli nie mamy ochoty (co ma miejsce szczególnie na szkolnych lekcjach). Czasem lepiej „ponosić” książkę po cichu, wewnątrz siebie – nie zawsze starcza słów, by oddać to, jak nami wstrząsnęła, jak nas poruszyła, zadziwiła, pozostawiła ślad. To nauka ważna również dla nas, recenzentów. Są takie tytuły, przy których potrafi się tylko milczeń i nie ma w tym nic złego.

Szukacie prezentu dla polonisty czy innego nauczyciela, „świeżego” rodzica, starszego rodzeństwa? Pomyślcie o tej książce :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon