czwartek, 22 sierpnia 2013
Majgull Axelsson: "Pępowina"
Autor: Majgull Axelsson
Tytuł: "Pępowina"
Wydawnictwo: W.A.B.
Stron: 544
"Pamiętam. Więc jestem. Chociaż nie chcę ani być, ani pamiętać."
Ta książka to dla mnie chyba póki co największe rozczarowanie tego roku. Mimo, że widzę wszędzie w większości pozytywne recenzje i zachwyty, nie wiem dlaczego, ale ja nie dałam się uwieść „Pępowinie” M. Axelsson. A duże nadzieje wiązałam z tą powieścią, bo i tematyka niezmiernie mnie pociągała. Relacje matka-dziecko są podstawą tej opowieści. Wpływ wychowania na dorosłe życie, ukazanie jak rany zadane w dzieciństwie mogą owocować w przyszłości, obserwacja jak zmienia się stosunek dziecka do rodzica podczas dorastania, jak chęć uniknięcia popełnienia błędów rodziców przyczynia się do popełniania zupełnie nowych błędów, z równie szkodliwymi skutkami. „Jak matki, chcąc uniknąć błędów swoich rodziców, wychowują dzieci zupełnie inaczej niż same były wychowywane – czym wyrządzają im jeszcze większą krzywdę” - muszę przyznać, że to jedno zdanie głównie mnie przyciągnęło i sprawiło, że niecierpliwiłam się bardzo, kiedy wreszcie poznam tę książkę bliżej.
"Może jest tak, że wyobcowanie rodziców zagnieżdża się w dziecku, czyni je obcym dla siebie samego i całego świata."
Axelsson niczym mnie nie zaskoczyła, nie poruszyła, nie wywołała burzy myśli. Owszem, bardzo wnikliwie prezentuje najróżniejsze modele rodziny. Jej bohaterowie są przemyślani, zagadkowi, noszą duży bagaż doświadczeń, który powoli, powoli zostaje przed nami odsłaniany. Ale z drugiej strony – to, o czym pisze Axelsson nie jest ani odkrywcze, ani zaskakujące, nie wywołuje większego napięcia. Wiele możemy domyślić się sami, zanim autorka zdecyduje nam się to ujawnić. Z dziecka dorastającego bez ojca, pozbawionego miłości matki, wyrasta kobieta, przelewająca na swoją córkę ogromne pokłady uczucia, jakiego sama nigdy nie zaznała, chcąca uchylić jej nieba. Od razu wiadomo, że z tego nic dobrego nie wyniknie – córka Minny wyrasta na dziewczynę bez skrupułów, wyzywającą, samolubną, przeświadczoną o tym, że należy jej się wszystko. Finał historii jest łatwy do wydedukowania. Również inni bohaterowie – zakompleksiona dziennikarka, czekająca na swoją szansę, przebrzmiała gwiazda TV, cierpiąca po samobójczej próbie syna, kelnerka darząca beznadziejnym uczuciem swojego męża-pijaka i inni... To wszystko już było, to wszystko skądś dobrze znamy...
"Zawsze próbowałam robić wszystko odwrotnie, niż zrobiłaby moja mama."
Może i pisarka potrafi naszkicować naprawę złożone osobowości, może i sposób w jaki splata ze sobą życiorysy różnych ludzi jest godny podziwu, jednak... Męczyłam się nad tą książką, nie zaprzyjaźniłam się z żadnym bohaterem, nie poczułam cieplejszych uczuć do nikogo, nie interesowało mnie jak potoczą się ich losy i czy znajdą upragnione szczęście... Szczęście? Czym ono jest tu właściwie i czy któreś z nich go szuka? Dodatkowo motyw ze śpiączką Minny i jej wędrówką po zaświatach, rozmowy z Miedzianym Aniołem... Nijak mi to pasowało do całości, było wręcz kiczowate, śmieszne. Książka dłużyła mi się, z ledwością przez nią przebrnęłam i nie czuję się po niej olśniona i poruszona. Mimo, że traktuje o sprawach tak głębokich i ważnych dla każdego z nas, wydaje mi się sucha, szorstka, bezbarwna. Ale to tylko moje zdanie :)
Categories
książka,
M.Axelsson,
obyczajowa,
W.A.B
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Ja się nie męczyłam i książka mi się podobała, ale zdecydowanie mniej niż wcześniej czytany jakiś czas temu "Dom Augusty" - ten zrobił na mnie ogromne wrażenie. Na pewno dam autorce jeszcze kolejną szansę, ale ta powieść była zdecydowanie słabsza. Anioł również mnie strasznie drażnił.
Mam w planach tę książkę. Parę lat temu przeczytałam "Ta, która nigdy nie byłam". Przede wszystkim podobały mi się niesamowicie głębokie kreacje psychologiczne postaci. Widzę, że we wszystkich swoich książkach pisarka kładzie na to ogromny nacisk, więc myślę, że "Pępowina" mi się spodoba.
Eeeeee tam, ja podziękuję.
Prześlij komentarz