środa, 6 listopada 2013

John Green: "Papierowe miasta"

Autor: Po drugiej stronie... dnia listopada 06, 2013





Autor: John Green
Tytuł: "Papierowe miasta"
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 400



"Gdyby nie ona, nie ginąłbym teraz. Zostałbym w domu, tak jak zawsze zostawałem w domu, i byłbym bezpieczny, i zrobiłbym tę jedną rzecz, którą zawsze chciałem zrobić, czyli dorosnąć."


Chciałabym, żeby powstawało jak najwięcej takich książek dla młodzieży. Żeby omawiano je w szkołach na lekcjach polskiego, bo poznając takie pozycje ma się ochotę czytać więcej. Chciałabym, żeby John Green pisał i pisał, bo to druga ksiązka w jego dorobku, po którą sięgnęłam, i na pewno na tym nie poprzestanę. Opowieść naprawdę fascynująca – głęboka, mądra, z silnym przesłaniem, wielowarstwowa. Wiele jest książek o dorastaniu, o odkrywaniu siebie, ale nie zawsze jest to zrobione tak umiejętnie, jak tu. Ja jestem pod wrażeniem kolejny raz. I dla stylu autora, bo nad każdym jego zdaniem rozczulam się po stokroć, rozkoszując się każdym słowem. I nad kreacjami bohaterów, i nad pomysłową fabułą, i nad potężną dawką wartości, które przekazywane są jakby mimochodem. Taką literaturę chcę właśnie czytać – przyjemną i przejrzystą, oczywiście, ale przy tym wysublimowaną, wartościową i bogatą.

"Robiąc to, nie przestawałem myśleć: nigdy więcej tego nie powtórzę, nigdy więcej już tu nie przyjdę, to już nigdy nie będzie moja szafka, Radar i ja już nigdy nie będziemy do siebie pisać na analizie matematycznej i nigdy więcej nie zobaczę Margo na drugim końcu korytarza. Po raz pierwszy w moim życiu tyle rzeczy miało się już nigdy nie zdarzyć."

Może i mam już 26 lat, ale czytając „Papierowe miasta” bez problemu mogłam zżyć się z kilkunastoletnim bohaterem tej książki, zrozumieć jego emocje, wejść w jego psychikę. Quentin – takiego chłopca chciałoby się mieć za przyjaciela. Może trochę ostrożny i niepewny siebie, uporządkowany, schematyczny, ale gotów do heroicznych czynów, gdy mu zależy. Zdeterminowany, by odnaleźć swoją koleżankę. Inteligentny, wrażliwy, o wielkim sercu. W dzieciństwie Q i Margo byli ze sobą blisko, później, jak to bywa, ich drogi się rozeszły. Ale w noc przed swoim zniknięciem dziewczyna porywa chłopaka w wir szalonej przygody. Razem wykonują jej plan, włamują się do domów szkolnych kolegów i mszczą się za zdrady. Dziewczyna jest całkowitym przeciwieństwem chłopaka. Pewna siebie, żywiołowa, nieokiełznana. Gdy Margo przepada, Quentin rusza śladem jej wskazówek – mijają dni, a chłopiec nie poddaje się wierząc, że może ją znaleźć. Żywą. Szukając Margo, dochodzi do wniosku, że tak naprawdę wcale jej nie znał. Ale też, że odkrywając prawdziwą Margo, odkrywa też siebie...

"Widzisz, jestem gorącą zwolenniczką przypadkowego użycia wielkich liter. Obowiązujące zasady są okropnie krzywdzące wobec wyrazów w środku zdania."

Autor doskonale rozumie nastolatków, jego bohaterowie wydają się tacy prawdziwi, rozmowy jakie prowadzą – jak wyjęte z żywego liceum. Mają szalone przygody, świetne pomysły, trzymają się razem i są dla siebie bardzo ważni. Jest tu czas i na humor, i na refleksję. Wow. Brak mi słów i nawet nie chcę rozwodzić się nad pięknem i wyjątkowością tej opowieści - to po prostu trzeba przeczytać :)

" Margo obraca się w moją stronę i kładzie głowę na moim ramieniu. Leżymy tak, jak kiedyś wyobrażałem sobie nas leżących na trawie w SeaWorld. Potrzebowaliśmy tysięcy kilometrów i wielu dni, ale oto tu jesteśmy: jej głowa na moim ramieniu, jej oddech na mojej szyi; znużenie gęstnieje w nas obojgu. Jest teraz tak, jak chciałem, żeby było wtedy."

13 komentarze:

Pisany inaczej on 6 listopada 2013 10:07 pisze...

Czytałem pierwszą częśc. Naprawdę dobra.

Iwi z Nasz Książkowir on 6 listopada 2013 10:13 pisze...

Kolejna pozytywna recenzja. Muszę to przeczytać! : )

Unknown on 6 listopada 2013 10:32 pisze...

Książka koniecznie musi znaleźć się w mojej biblioteczce. Ostatnio i jedynie czytałam "Szukając Alaski" tego autora - świetna!

Po drugiej stronie... on 6 listopada 2013 10:54 pisze...

Tatti Sheri => mi właśni e"Szukając Alaski" jeszcze została do przeczytania, wcześniej miałam okazję zachwycić się książką "Gwiazd naszych wina" i polecam ;)

Unknown on 6 listopada 2013 17:20 pisze...

Dużo słyszy się o tym autorze i to nie bez powodu. Ja czytałam tylko jedną jego powieść, ale po kolejne na pewno sięgnę.

Tirindeth on 6 listopada 2013 18:03 pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Tirindeth on 6 listopada 2013 18:04 pisze...

Mnie niestety ta historia nie przekonała :(

Unknown on 6 listopada 2013 18:58 pisze...

Jak na razie z dorobku pisarskiego Greena czytałam tylko opisywane przez ciebie "Papierowe miasta". Książka mnie oczarowała i wiem, że z chęcią sięgnę po pozostałe książki tego autora :)

Karolka on 7 listopada 2013 10:04 pisze...

Piękna recenzja!
Czytałam na razie tylko "Gwiazd naszych wina", ale ta jedna książka wystarczyła, żeby John Green mnie w sobie zakochał :3 "Papierowe miasta" to jeden z moich MUST HAVE i MUST READ! <3

Unknown on 8 listopada 2013 19:44 pisze...

Mam nadzieję przeczytać, zaczynając od pierwszej części. Kiedyś miałam ją w planach, a teraz troche o niej zapomniałam :)

Sylwia (nieperfekcyjnie.pl) on 9 listopada 2013 11:50 pisze...

Planuję przeczytać "Papierowe miasta", ponieważ owa lektura wydaje się naprawdę interesująca. "Gwiazd naszych wina" przypadła mi do gustu, chociaż nie wywarła na mnie tak piorunującego wrażenia, jak stało się w przypadku wielu czytelników. Podejrzewam, że "Papierowe miasta" mogłyby spodobać mi się bardziej. :)

Ex libris Marty on 9 listopada 2013 18:00 pisze...

Nie wiem dlaczego jeszcze nie czytałam tej książki... Muszę szybko nadrobić zaległości :)

Anonimowy pisze...

Muszę poznać w końcu tego autora, tak głośno jest o nim ostatnio na blogach :)

Prześlij komentarz

 

Po drugiej stronie... Copyright © 2014 Dostosowanie szablonu Salomon